Za brak mundurków odpowie dyrektor
Już tylko dziesięć dni pozostało szkołom podstawowym i gimnazjom na wybranie jednolitych strojów. W większości szkół uczniowie założą kamizelki i koszulki, których cena nie przekroczy 50 zł. Przeciwko jednolitym mundurkom protestują dyrektorzy szkół specjalnych i przyszpitalnych.
Jeśli do 23 czerwca rady rodziców nie ustalą wzoru stroju, dyrektorzy szkół podstawowych i gimnazjów będą mieć kłopoty. Roman Giertych, minister edukacji narodowej, zapowiedział, że ci dyrektorzy, którzy nie zadbają o schludny wygląd uczniów, poniosą konsekwencje służbowe. Tymczasem problemy z wprowadzeniem jednolitych strojów zgłasza coraz więcej szkół.
Rodzice protestują
Wielu rodziców protestuje przeciwko mundurkom. Dyrektor jednej ze szkół na internetowym forum Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty zapytał, co ma zrobić, jeśli rodzice podejmą uchwałę o niewprowadzeniu mundurków.
Piotr Bronny, radca prawny, wyjaśnia, że taka uchwała jest nieważna z uwagi na niezgodność z obowiązującymi przepisami prawa.
Rodzice pytają również, co jest, a co nie jest strojem.
- Dyrektorka powiadomiła nas, że musimy wybrać dół i górę stroju, bo tak nakazuje ustawa - pisze jeden z rodziców.
Ustawa z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 z późn. zm.) nie definiuje terminu jednolity strój. Zdaniem Piotra Bronnego strojem jest to, co ubieramy na siebie. Dlatego nie mogą nim być sznurówki. Natomiast są nim już skarpetki, bluza, spodnie.
Problem szkół specjalnych
Największy kłopot z wprowadzeniem jednolitych strojów mają szkoły specjalne, a także przyszpitalne.
- Do naszych placówek chodzą dzieci z różnym rodzajem niepełnosprawności, dla których określenie jednolitego stroju jest naprawdę trudne - mówi Krzysztof Lausch, dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 103 w Poznaniu.
Duże wyzwanie stanowi wybór stroju dla dzieci z autyzmem. Jednym z jego objawów jest przywiązanie do przedmiotów, np. ulubionej koszulki. Dlatego dyrektorzy szkół specjalnych zwracają się do kuratorów oświaty, aby zwolnili ich z obowiązku wprowadzania mundurków. MEN jednak nie zamierza wprowadzać wyjątków.
- Na terenie szkoły podstawowej i gimnazjum noszenie przez uczniów jednolitego stroju jest obowiązkowe. Dlatego dyrektor szkoły specjalnej, wspólnie z rodzicami, wprowadza taki rodzaj jednolitego stroju, który uwzględni różnego rodzaju nadwrażliwości - oświadcza MEN.
Klemens Stróżyński, rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty w Poznaniu, dodaje, że obecnie nie ma żadnych wytycznych dotyczących wprowadzania jednolitych strojów. Wyjaśnia jednak, że kuratorium oświaty jako urząd nadzorujący pracę szkoły musi kontrolować przestrzeganie prawa. Dlatego w przypadku niewprowadzenia mundurków w danej szkole wizytator wyda odpowiednie zalecenie.
Jeżeli dyrektor szkoły nie wykona zalecenia, kurator może wystąpić z wnioskiem o odwołanie go. W interesie dyrektora szkoły jest więc wypracowanie wraz z rodzicami wzoru jednolitego stroju.
Kłopotliwy nadzór
Na dyrektorach szkół będzie także spoczywał obowiązek dopilnowania, żeby dzieci nosiły wybrane stroje. Tymczasem już teraz wielu rodziców, np. z krakowskiej SP nr 23, zapowiedziało, że nie kupi wybranego stroju.
Iwona Sobka, dyrektor Szkoły Podstawowej w Dobrzynie, sądzi, że ok. 10 proc. uczniów nie będzie systematycznie nosić mundurka. Dyrektorzy zapowiadają jednak, że nie będą karać takich uczniów.
- Brak stroju ewentualnie może mieć wpływ na ocenę z zachowania, ale każda taka sprawa musi być oceniana indywidualnie. Ważne jest bowiem, dlaczego dziecko nie ma jednolitego stroju - mówi Małgorzata Nowak, dyrektor Zespołu Szkół w Niemcach w woj. lubelskim.
MEN natomiast podkreśla, że usprawiedliwieniem nie będzie mogła być trudna sytuacja finansowa rodziców uczniów. Pochodzący z biednych rodzin będą mogli starać się o dofinansowanie zakupu stroju. Każdy uprawniony otrzyma 50 zł.
Kuratorzy oświaty natomiast wierzą, że dyrektorzy wiedzą, co zrobić z niezdyscyplinowanymi rodzicami i uczniami
- Jeśli pojawią się problemy, jestem pewna, że dyrektorzy rozstrzygną je w sposób właściwy i zgodny z prawem - mówi Ewa Jakubowska z Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Natomiast Klemens Stróżyński uważa, że pojedynczy uczniowie nie będą ponosić konsekwencji za brak mundurka.
Trudny wybór
Niektóre szkoły już wybrały stroje. Z sondy przeprowadzonej przez GP wynika, że od 3 września w szkołach będą noszone różnego rodzaju kamizelki dla chłopców (30-40 zł) i tuniki dla dziewcząt (30-35 zł), ponieważ mają dobrą jakość i przyzwoitą cenę. Niewiele szkół zdecyduje się na komplety, np. spodnie, spódnica i bluza.
- Taki zestaw to wydatek rzędu 100-200 zł, na który stać niewielu rodziców - mówi Joanna Matraszek, mama dwójki dzieci.
Wiele szkół jednak ciągle nie zdecydowało, w co ubiorą się uczniowie 3 września.
- Oferta firm odzieżowych jest uboga. Wydaje się, że producenci liczą na szybki zysk, zapominając o jakości - mówi Iwona Sobka.
Ponadto pojawiają się zarzuty, że dyrektorzy zarobią na mundurkach.
- W żaden sposób nie chcę uczestniczyć w zakupie mundurków. W mojej szkole zajmie się nią rada rodziców - mówi Ryszard Sikora, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 36 w Krakowie.
Dyrektorzy uważają, że lepiej byłoby, gdyby ustawodawca określił kilka wzorów mundurków, spośród którego szkoły mogłyby sobie wybrać swój. Wówczas wiele firm wprowadziłoby je do swojej oferty, rodzice mogliby je kupić po prostu w sklepie, a szkoły nie traciłyby czasu i energii na działalność niezwiązaną z edukacją.
Jolanta Góra