Za rok zarobki pójdą ostro w górę
Najszybciej rosną pensje w budownictwie, firmach obracających nieruchomościami i w przetwórstwie przemysłowym. Prawdziwa hossa czeka pracowników dopiero w przyszłym roku. Ale tylko w wybranych branżach.
Zasada, że lepiej pracować na państwowym nadal jest aktualna: zarabia się lepiej niż u "prywaciarza", chociaż pensje rosną nieco wolniej. W październiku przeciętne wynagrodzenie w sektorze publicznym wyniosło 3191,98 zł i było o 3,5 proc. wyższe niż w tym samym miesiącu ub.r. Sektor prywatny płaci gorzej: 2531,29 zł - o 5,5 proc. więcej niż przed rokiem.
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w całym sektorze przedsiębiorstw przeciętne wynagrodzenie wyniosło 2591,82 zł, i było wyższe 4,9 proc. niż w październiku 2005 r. Średnia nie oddaje jednak całego zróżnicowania wynagrodzeń w kraju. Są branże, w których tempo wzrostu wynagrodzeń było znacznie wyższe od przeciętnej. Na tym polu przoduje budowlanka, gdzie podwyżki wyniosły w tym roku 8,7 proc. Lepiej płacą też w firmach obsługujących nieruchomości. Tutaj pensje poszły w górę o 5,9 proc. Po wyżej przeciętnej znaleźli się pracownicy zatrudnieni w przetwórstwie przemysłowym - wzrost wynagrodzeń o 5,8 proc.
Znacząco zwiększyły się też pensje w przedsiębiorstwach zajmujących się zaopatrywaniem w prąd, gaz i wodę (4,7 proc.), handlu i naprawach (4,5 proc.) oraz górnictwie (4,1 proc.).
W przyszłym roku podwyżki będą jeszcze wyższe. Według prognoz, średnia dla sektora przedsiębiorstw powinna przekroczyć 5 proc., ale w niektórych branżach wzrost wynagrodzeń może być nawet kilkunastoprocentowy. Dotyczy to tych sektorów gospodarki, gdzie zapotrzebowanie na pracowników jest największe, np. w budownictwa, IT i bankowości.
ET