Za ten strajk zapłacicie pensjami

Kompania Węglowa stoi pod ścianą żądań górników Zarząd giganta ostrzega związkowców: strajk odbierze nam szansę na 200 mln zł kredytu. Wtedy wszystkim zajrzy w oczy widmo bankructwa.

Kompania Węglowa stoi pod ścianą żądań górników  Zarząd giganta ostrzega związkowców: strajk odbierze nam szansę na 200 mln zł kredytu. Wtedy wszystkim zajrzy w oczy widmo bankructwa.

Dzisiaj sądny dzień dla branży górniczej, a szczególnie dla Kompanii Węglowej (KW). Jej zarząd, kierowany od ubiegłego roku przez Grzegorza Pawłaszka, nie będzie spać spokojnie. Od rana 122 tys. pracowników będzie głosować, czy jest za strajkiem zaplanowanym na 24 stycznia. To może być nóż w plecy największego koncernu w Europie. Tym bardziej że związkowcy są pewni zgody górników na strajk.

Jestem przekonany, że większość górników w referendum opowie się za nim - mówi Dominik Kolorz, szef górniczej Solidarności.

Od poniedziałku w kopalniach trwały masówki, a związkowcy zachęcali do udziału w referendum. Od jego wyników zależy los głównie KW - spółki, która zakończyła ubiegły rok stratą ponad 60 mln zł.

Reklama

Kopanie leżącego

Artur Kosiński, wiceprezes KW, stawia sprawę jasno.

Protesty negatywnie wpłyną na sytuację finansową spółki. Szacujemy, że dwa dni strajku spowodują stratę ponad 90 mln zł, czyli więcej, niż wyniosła ona w całym 2006 r. Mogą wystąpić przesłanki do ogłoszenia upadłości. Jeśli tak się stanie, zarząd w ciągu 14 dni złoży wniosek do sądu - ostrzega Artur Kosiński.

Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki, również twierdzi, że zapowiadane strajki i nieodpowiedzialna postawa związkowców pogorszą i tak trudną sytuację koncernu.

Liczę się z takim scenariuszem. To smutne - kwituje wiceminister Poncyljusz.

A co na to związkowcy?

Kompania Węglowa już spełnia warunki upadłości. Opowiadanie o stratach, jakie spółka poniesie w wyniku protestów, to schizofrenia. Trzeba sprawdzić, jak była zarządzana przez ostatnie 12 miesięcy. To kolos na glinianych nogach - mówi Dominik Kolorz.

Ale nawet jeśli tak, to czy warto kopać leżącego?

Szukanie kasy

Zarząd KW, aby ratować sytuację spółki, stara się uzyskać około 200 mln zł kredytu w banku. Protesty tylko odstraszą kredytodawców. Kto na tym straci? Paradoksalnie - najbardziej 67-tysięczna załoga KW, ponieważ nie dostanie w styczniu trzynastej i czternastej pensji.

Wiceprezes Kosiński podkreśla, że zarząd nie siedzi z założonymi rękami, ale szuka oszczędności. Przykład? Ubezpieczenia. Koncern płacił rocznie ponad 60 mln zł składek. Dzięki uporządkowaniu tych spraw zaoszczędzi połowę tej kwoty. Ale zegar bije. Od lutego KW powinna rozpocząć spłatę rat kredytowych wobec PKO BP (około 13 mln zł miesięcznie). Pożyczkę uzyskała pod zastaw akcji Ciechu. Jeśli nie zapłaci, będzie musiała się z nimi pożegnać.

Związki kontra rząd

Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo, we wrześniu przedstawił projekt strategii branży na lata 2007-15. Przez kilka miesięcy trwały konsultacje ze związkami zawodowymi. Od początku nie zgadzały się one m.in. na prywatyzację spółek węglowych, sprzedaż kopalń, mniejsze wydatki budżetowe na branżę czy powiązanie wydajności z wynagrodzeniem za pracę. Część postulatów została uwzględniona. Zapowiedzi protestów pojawiły się dwa tygodnie temu, po tym jak wiceminister oświadczył, że zakończył już konsultacje ze stroną społeczną. Teraz związkowcy domagają się rozmów z ministrem gospodarki i premierem. Żądają też głowy Poncyljusza.

Czteroletnia historia

Jesienią 2002 r. pięciu spółkom węglowym groziła upadłość. Wtedy rząd SLD zdecydował o połączeniu rentownych kopalń w jeden podmiot na bazie Państwowej Agencji Restrukturyzacji Górnictwa i utworzeniu Kompanii Węglowej (KW). Pozostałe kopalnie miały być osobno restrukturyzowane. W grudniu jednak przeciwko takiemu rozwiązaniu zastrajkowali związkowcy. Koncern powstał w lutym 2003 r., ale wrzucono do niego dobre i złe kopalnie. KW przejęła gigantyczne długi po spółkach węglowych. Została dokapitalizowana m.in. akcjami TP i Ciechu - w sumie ponad 1 mld zł. Od 2007 r. powinna rozpocząć spłatę 1,7 mld zł odroczonych zobowiązań wobec ZUS.

Okiem eksperta

Brytyjski scenariusz

Nie można podcinać gałęzi, na której się siedzi, a tak to wygląda w przypadku zapowiadanych strajków. Tak naprawę nie jest jasne, przeciwko czemu związkowcy chcą protestować. Przeciwko strategii, której jeszcze rząd nie przyjął? To nielogiczne. Zwracam uwagę, że długotrwałe strajki w Wielkiej Brytanii doprowadziły praktycznie do likwidacji kopalń. Ten scenariusz może się powtórzyć u nas. Poza tym, zgodnie z obowiązującymi prawem w Unii Europejskiej, nie możemy dopłacać do bieżących strat górnictwa i spółek węglowych. W gospodarce rynkowej firmy muszą pracować z zyskiem, inaczej bankrutują.

Maria Trepińska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: związkowcy | zarobki | wiceminister | Kompania | strajk | strajku | ostrzega
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »