Zabraknie pieniędzy na zdrowie? Luka może sięgnąć kilku miliardów
Mimo dosypywania pieniędzy do Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) wciąż brakuje pieniędzy na finansowanie wydatków. Coraz więcej środków pochłaniają podwyżki płac dla pracowników służby zdrowia i finansowanie tzw. nadwykonań świadczeń limitowanych i nielimitowanych. Wiceprezes NFZ Jakub Szulc w rozmowie z money.pl zwraca uwagę, że tylko rozliczenie nadwykonań nielimitowanych za pierwszy kwartał br. pochłonęło 1,25 mld zł, a za drugi kwartał 1,4 mld zł.
"Jeśli popatrzymy na pierwsze dwa kwartały 2024 roku, to rozliczenie nadwykonań nielimitowanych za ten okres wymagało dodatkowych środków w wysokości 1,25 mld zł za pierwszy kwartał i 1,4 mld zł za drugi. W tej chwili zaczynamy bilansować umowy za trzeci kwartał, a dane z okresu od października do grudnia będziemy rozliczać już w nowym roku" - tłumaczy Jakub Szulc. Wiceprezes NFZ dodaje, że w rozliczeniach liczy się relacja nadwykonań z niedowykonaniami.
"Ogólnie biorąc, kwartalnie mamy około 3 mld zł nadwykonań nielimitowanych i 1-1,5 mld zł niedowykonań, czyli netto zawieramy się w kwocie pomiędzy 1,5 mld a 2 mld zł" - wyjaśnia Jakub Szulc w rozmowie z money.pl.
Jakub Szulc wyraził nadzieję, że pieniędzy na zdrowie nie zabraknie, jednak zwrócił uwagę na skutki zmian w finansowaniu służby zdrowia, szczególnie te wynikające z rosnących kosztów wynagrodzeń pracowników.
Wiceprezes NFZ podkreślił, że tegoroczny plan finansowy NFZ to 188 mld zł, a plan na 2025 rok to 195 mld zł. Jakub Szulc zwrócił uwagę na koszty płac. "Mamy 7,9 mld zł kosztów podwyżek z drugiej połowy rekomendacji z 2024 roku, dotyczącej minimalnego wzrostu płac, która będzie działać przez cały 2025 rok" - wyjaśnił.
To jednak nie wszystko - jak wyjaśnił wiceprezes NFZ, oprócz wspomnianych 7,9 mld zł skutków podwyżek z 2025 roku od lipca, minister zdrowia ma podjąć kolejną decyzję w sprawie rekomendacji podwyżek w 2025 roku i w pierwszej połowie 2026 roku.
"Ustawa podwyżkowa generuje znaczne koszty, których pokrycie stanowi istotne wyzwanie" - nie kryje Jakub Szulc. Wyjaśnijmy, że wspomniana "ustawa podwyżkowa" dotyczy umów o pracę, a w służbie zdrowie duże koszty wiążą się z rozliczeniami kontraktów (to właśnie one budzą ostatnio spore emocje w publicznej dyskusji dot. zarobków lekarzy).
"Pytanie, czy powinniśmy finansować tylko wzrost wynagrodzeń z umów o pracę, czy łączny wzrost" - pyta Jakub Szulc i wyjaśnia, że podwyżki z "ustawy podwyżkowej" mają wpływ na inne koszty pracy. "Dyrektorzy szpitali boją się, że jeśli nie podniosą także kontraktów, to inni po prostu podkupią im personel. Koszt ustawy o minimalnym wynagrodzeniu to nie tylko koszty umów o pracę, ale całości zatrudnienia" - przekonuje w rozmowie z money.pl wiceprezes NFZ Jakub Szulc.
Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu spełniła swoje zadanie - uważa Jakub Szulc. Zdaniem wiceszefa NFZ, nie ma już problemu z niskimi wynagrodzeniami w ochronie zdrowia. Jednak roczny koszt realizacji tej ustawy to około 15-16 mld zł, a dynamika przypisu składki to około 14 mld zł. "Oznacza to, że sama realizacja ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w niektórych zawodach medycznych konsumuje nam w 100 proc. dodatkowe środki uzyskane ze składki zdrowotnej" - tłumaczy rozmówca money.pl.
Pracownicy medyczni mają zagwarantowaną ustawowo indeksację wynagrodzeń do średniej krajowej co roku, więc zawsze mogą w lipcu liczyć na podwyżki.
"Ta indeksacja znajduje potem odzwierciedlenie w cenie za świadczenia, którą płaci Fundusz" - tłumaczy Jakub Szulc.
Na środowym (13.11) posiedzeniu rządu minister zdrowia Izabela Leszczyna ma przedstawić informację o planowanych zmianach systemowych w ochronie zdrowia. Jednak projekt nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych spadł z porządku obrad najbliższego posiedzenia rządu, choć był na nim jeszcze w weekend - informuje Polska Agencja Prasowa.
Najważniejsza zmiana systemowa, nad jaką pracuje obecne kierownictwo resortu zdrowia dotyczy nowej organizacji pracy szpitali (zmiany w tzw. sieci szpitali).
***