Zacznijcie zbierać na studia

Studenci, cieszcie się z wakacji, póki możecie. I to nie ze względu na pogodę... Ministerstwo Edukacji musi zapełnić budżetową dziurę. Wszystkie studia będą płatne. Apelujemy: rządzie polski, jeśli chcesz mieć wykształconych obywateli, zrezygnuj z tego pomysłu!

Zamiast zmniejszyć liczbę urzędniczego personelu w ministerstwach czy samorządach, pieniędzy szuka się tam, gdzie ich najczęściej nie ma - w kieszeniach podatników.

Bezpłatne studia to mit

Kto studiował lub studiuje, ten wie, że proces zdobywania wiedzy "bezpłatnej" w szkole wyższej nie bywa ani zbyt prosty ani (sic!) zbyt "bezpłatny". Mieszkanie, wyżywienie, przejazdy, podręczniki, wymagania wykładowców dotyczące nabywania ich publikacji, które jeśli nie znajdują nabywców w księgarniach, muszą (pod pozorem oblania egzaminu) być kupowane przez studentów danego profesora. Transakcja wiązana - wy kupujecie moje książki, przeczytacie je, a egzamin nie powinien sprawić trudności. Tego typu przykładów jest mnóstwo.

Reklama

Studia wieczorowe czy zaoczne kosztują - oprócz czesnego - na pewno sporo wysiłku, bo student najczęściej pracuje i zdobywa wiedzę na uczelni. Ministerstwo, zapewne kierując się zasadą równości, postanawia wszystkich potraktować jednakowo i wprowadzić opłaty za studia. Wszystkie studia.

Może nie od jutra, ale płacić muszą

Aktualnie w Polsce kształci się ponad 1,9 mln studentów. Z tego ok. 780 tys. nie płaci za naukę. Reszta musi - z pomocą rodziny lub samodzielnie - finansować naukę. Wśród nich 580 tys. studiuje na uczelniach prywatnych, innymi słowy - płaci.

- Nikt nie mówi, że studia powinny być płatne od jutra, ale za kilka lat studenci na wszystkich uczelniach, państwowych i prywatnych, powinni płacić za naukę - zaproponowała kilku dni temu wiceminister edukacji Anna Radziwiłł, prezentując rządową "Strategię rozwoju edukacji na lata 2007-2013". Jej istotnym celem jest zapewnienie równości szans edukacyjnych, a także wprowadzenie powszechnej odpłatności za studia, połączone z rozbudowanym systemem pomocy dla studentów. Według posła Tadeusza Iwińskiego (SLD), wprowadzenie powszechnej odpłatności za studia może spowodować "poważne reperkusje społeczne".

Studenci na kredycie

Jak informuje Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, w ciągu sześciu lat funkcjonowania systemu kredytów studenckich, banki udzieliły wsparcia finansowego prawie 244 tys. studentom. W akcji kredytowej w roku akademickim 2004/2005 banki zebrały blisko 33 tys. wniosków kredytowych, z których 32 tys., czyli aż 97,4% spełniało podstawowe kryterium, zawarte w przepisach o pożyczkach i kredytach studenckich, tj. dochód na osobę w rodzinie nie przekraczał 1600 zł. Do dnia 28 lutego 2005 r. - po przeprowadzeniu ostatecznej weryfikacji dokumentów - banki zawarły ze studentami 24.086 umów kredytowych, czyli o ponad 2 tys. więcej niż w roku ubiegłym.

Gestem w stronę studentów jest przesunięcie terminu spłaty kredytu - rozpoczyna się ona po upływie 2 lat od dnia ukończenia studiów, w tym również studiów doktoranckich (dotychczas po upływie roku).

W roku akademickim 2004/2005, banki udzieliły studentom 24,1 tys. kredytów - 1,4 proc. studentom uczelni państwowych i 0,9 proc. dla studentów uczelni niepaństwowych. Największe zainteresowanie kredytami wykazali studenci akademii medycznych, akademii wychowania fizycznego i wyższych szkół artystycznych - wyjaśnia MENiS.

Banki poinformowały Ministerstwo, że 78,3% kredytobiorców w roku akademickim 2004/2005 studiuje w uczelniach państwowych a 21,7% w uczelniach niepaństwowych. Najwięcej nowych umów kredytowych podpisali studenci uniwersytetów (32,7%), uczelni niepaństwowych (22,1%) oraz uczelni technicznych (19,3%). Kredyty studenckie otrzymały przede wszystkim osoby studiujące zarządzanie i marketing (7,0%), pedagogikę (7,0%), administrację (4,5%), ekonomię (4,4%) i informatykę (4,2%).

Wśród kredytobiorców przeważają studenci studiów dziennych - 68,7% (w ubiegłym roku - 67%). Studenci studiów wieczorowych i zaocznych stanowią 31,3% (w ubiegłym roku - 33%). Z umorzeń części lub całości kredytu skorzystało do dnia 31 grudnia 2004 r. ponad 7,4 tys. kredytobiorców, głównie z powodu znalezienia się w grupie 5% najlepszych absolwentów.

Spośród wszystkich kredytów udzielonych w latach 1998-2005, tj. 243,9 tys., kredyt spłaciło już 47,9 tys. osób. Oznacza to, iż obecnie z kredytów studenckich korzysta ok. 196 tys. osób. Maksymalny czas spłaty kredytu studenckiego to 10 lat. Jednak czy zaciągający pożyczki studenci będą mieli z czego je spłacać?

Ile kosztuje głód wiedzy?

Najstarsza polska uczelnia, Uniwersytet Jagielloński zna swoją wartość, ale cz tak samo dobrze zna zawartość kieszeni swoich studentów? Kto nie dostanie sie na studia dzienne, ten chcąc studiować w Krakowie musi wybrać wersje studiów wieczorową lub zaoczną - w obu przypadkach płatną. Nauka na kierunku lekarskim w trybie wieczorowym trwać będzie 6 lat, rok nauki to wydatek (jak na razie) 14 tys. zł. Przyszli stomatolodzy kształcić się będą o rok krócej, za to płacić będą więcej - po 16 tys. zł rocznie. Kadry informatyczne - 4,5 tys. zł na rok przez 5 lat; ekonomiści - 4,4 tys. zł za rok; studia trwają 5 lat. Ekonomia zaoczna na krakowskim UJ trwa 5 lat i kosztuje 4,6 tys. zł za rok nauki.

Środek Polski niewiele odbiega cenowo. Jak informował w połowie wakacji "Dziennik Łódzki", na Uniwersytecie Łódzkim najdroższe są wieczorowe studia prawnicze - 5,5 tys. zł za pierwszy rok. Dla porównania krakowski Uniwersytet Jagielloński pięcioletnie zmagania ze studentami zaocznymi wydziału prawa wycenił na 4,4 tys. zł rocznie. Prawnik na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu zapłaci 3970 za rok studiów zaocznych, a na Uniwersytecie Warszawskim - 6,6 tys. zł (studia magisterskie uzupełniające) i 7,2 tys. zł na rok studiów w systemie wieczorowym.

Na Wydziale Elektroniki i Elektrotechniki Politechniki Łódzkiej pierwszy rok wieczorowych studiów kosztuje od 2,8 do 3,6 tys. zł, na Wydziale Chemicznym 2,2 tys. zł, a na Wydziale Biotechnologii i Nauk o Żywności - od 2,4 do 3 tys. zł.

W konkursie na najdroższe studia w Łodzi zdecydowanie wygrałby Uniwersytet Medyczny. Za rok studiów stomatologicznych trzeba zapłacić 15 tys. zł, lekarskich - 13 tys., a na farmacji 12 tys. zł.

Stypendia i kredyty trzeba będzie zwrócić. Nie każdy maturzysta ma predyspozycje do studiowania informatyki. I nie każdy będzie mógł zostać lekarzem czy nauczycielem polskiego. O ile branże z nowych technologii - informatyka, telekomunikacja, elektronika ciągle zgłaszają zapotrzebowanie na nowe kadry - podobnie poszukują ludzi firmy rafineryjne, przedsiębiorstwa budowlane ciągle szukają inżynierów, o tyle humanistów raczej niewielu potrzeba. Czy zatem chęć do zgłębiania "na kredyt" wiedzy z zakresu filozofii skończy się dla absolwenta wyrokiem skazującym na więzienie za niespłacenie kredytów zaciągniętych na poczet nauki? W 2003 roku 123 państwowe uczelnie zarobiły na płatnych studiach blisko 2 mld zł - najwięcej zdobyły kierunki ekonomiczne, najmniej artystyczne.

Zakładając wariant pesymistyczny, że ministerstwo i uczelnie będą chciały wyrównać koszty nauki studiów "bezpłatnych" do obecnych stawek za rok czy semestr nauki, może okazać się, że nie będzie komu studiować i kogo kształcić...

Głupim i niewykształconym społeczeństwem łatwiej się "zarządza".

A.J. Kozak

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | edukacja | MEN | 5 lat | Uniwersytet | płatne | studia | studenci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »