Żadnej pracy się nie boję...

Komisja Europejska przyjęła 12 kwietnia tzw. pakiet zintegrowanych wytycznych, czyli plan na lata 2005-2008, który szczegółowo opisuje podjęte na marcowym szczycie UE decyzje mające służyć m.in. poprawie zatrudnienia. Czy dzięki temu więcej kobiet znajdzie pracę?

Zadaniem krajów UE jest sprzyjanie powstawaniu nowych miejsc pracy przy jednoczesnym unowocześnieniu systemu socjalnego, zwiększeniu elastyczności rynku pracy, prowadzeniu szkoleń i wzroście inwestycji w kapitał ludzki. Zdaniem wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Guentera Verheugena, dzięki przyjętym wytycznym Unia ma szanse zbliżyć się do zaplanowanych 3 proc. wzrostu PKB oraz do 2010 roku zwiększyć zatrudnienie przynajmniej o 6 mln osób.

Na to liczy zapewne wiele Europejek. Są one bowiem w Unii częściej bezrobotne niż mężczyźni. Gorzej też przedstawiają się dochody w tytułu pracy; zarobki płci pięknej są średnio o 16 proc. niższe (na tych samych stanowiskach), nawet jeśli są one lepiej wykształcone. Kobiety wciąż mają też kłopoty z obejmowaniem ważnych, decyzyjnych stanowisk. Tylko 23 proc. parlamentarzystów w krajach UE to kobiety, a w większości krajów w zarządach 50 największych firm jest zaledwie 15 proc. kobiet.

Reklama

Unia wyrówna szanse

Różnicom w zatrudnieniu kobiet i mężczyzn ma przeciwdziałać powołany w ramach struktury unijnej Europejski Instytut ds. Równości Kobiet i Mężczyzn. Jego zadaniem będzie zbieranie i analiza danych dotyczących równości kobiet i mężczyzn. Budżet Instytutu ma wynieść ponad 52 mln euro w ciągu pięciu lat, od 2007 do 2013 roku. Przypomnijmy, że jednym z zadań Strategii Lizbońskiej jest wzrost zatrudnienia kobiet do 60 proc. do 2010 roku.

Tymczasem z opublikowanego w lutym raportu Komisji Europejskiej wynika, że w 25 krajach UE jest zatrudnionych średnio 15,8 proc. mężczyzn więcej niż kobiet; średnia bezrobocia dla mężczyzn wynosi 8,3 proc., dla kobiet zaś 10 proc. Kobiety w Unii Europejskiej są częściej bezrobotne niż mężczyźni, a ich zarobki średnio o 16 proc. niższe, chociaż kobiety są lepiej wykształcone.

Zatrudnić kobietę?

Z niektórych badań wynika, że pracodawcy coraz chętniej zatrudniają kobiety. A to ze względu "na ich osobowość, otwarty umysł, a także niedziałanie pod wpływem emocji? - twierdzą eksperci z grupy Randstat zajmującej się poszukiwaniem nowych kadr dla pracodawców. Poprawiło się również nastawienie pracodawców do zatrudniania młodych matek - takie tendencje zaobserwowali eksperci z Randstatu.

Takich zmian na rynku pracy nie potwierdza jednak Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn. - Gdyby rzeczywiście tak było, to zmieniłaby się struktura bezrobocia,

uważa Katarzyna Tyman-Koc z biura pełnomocnika. - Obecnie ponad 50 proc. bezrobotnych to kobiety, które, kiedy tracą pracę, często już bez niej pozostają. Mimo że są bardziej aktywne na rynku pracy, stanowią większość na kursach i szkoleniach, w ich przypadku nie przekłada się to potem na zatrudnienie - dodaje.

Pracowniczka czy matka?

Polki nie decydują się na dziecko, bo nie mają pracy albo boją się ją stracić. To zdanie niemal co drugiej Polki.

Według dr Ireny Kotowskiej z zakładu demografii Szkoły Głównej Handlowej, najwięcej dzieci rodzi się obecnie w krajach, w których tradycyjny model funkcjonowania rodziny (mężczyzna utrzymuje dom, a kobieta zajmuje się dziećmi) został zastąpiony modelem partnerskim. Przykładem takiego kraju jest Szwecja.

- Rozmawiałam z kobietami ze Szwecji i zgadzam się, że kluczem do poprawy sytuacji są zmiany na rynku pracy. Jeżeli kobiety będą czuły się na nim bezpiecznie, to będą rodzić dzieci - powiedziała pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn Magdalena Środa. Dlatego zachęcała kobiety do oddziaływania na pracodawców. - Powinniśmy kreować pewną modę, pokazywać np., że pracujące matki mogą być bardziej efektywne, jeśli umożliwi im się pracę w elastycznych godzinach lub stworzy w miejscu pracy przedszkola. Powinniśmy też promować przedsiębiorstwa przyjazne dzieciom - powiedziała Środa.

Tymczasem wskaźnik zatrudnienia kobiet maleje wraz ze wzrostem liczby posiadanych przez nie dzieci. Zależność taka wśród mężczyzn jest nieco mniej widoczna - wynika z najnowszych badań Eurostatu. Reguła ta potwierdza się w przeważającej większości krajów UE.

Łącznie we wszystkich krajach UE wskaźnik zatrudnienia kobiet między 20. a 49. rokiem życia i posiadających jedno dziecko (poniżej 12 roku życia) wynosił w 2003 roku 65 proc., dla kobiet z dwójką dzieci stanowił 58 proc., zaś z trojgiem pociech lub jeszcze większa ich liczbą - 41 proc.

W przypadku mężczyzn sytuacja wygląda nieco inaczej. Ojcowie mający dwoje dzieci są chętniej zatrudniani niż ci z jednym dzieckiem lub posiadający troje lub więcej.

Dla Polek wskaźnik zatrudnienia spada odpowiednio z blisko 64 proc. (kobiety z jednym dzieckiem) do 44,7 proc. (trójka lub więcej).

Badanie pokazuje także, że chętniej zatrudniane są kobiety, które mają dzieci starsze, powyżej 12. roku życia, niż te z dziećmi poniżej tej granicy. Największe szanse na zatrudnienie mają matki ze Słowenii (wskaźnik zatrudnienia 85 proc.), Danii (80 proc.), Litwy (79 proc.) i Portugalii (76 proc.). Wskaźnik ten w Polsce wyniósł 59 proc.

Kobieta - drogi pracownik?

Wśród pracodawców wciąż pokutuje pogląd, że zatrudnianie młodych kobiet jest droższe od zatrudniania mężczyzn, gdy tymczasem żadne badania nie potwierdzają, że praca kobiet, związana z wypłacaniem świadczeń macierzyńskich, jest droższa - podkreślali uczestnicy kwietniowej konferencji nt. kosztów pracy kobiet.

Czy jest to zgodne z prawdą? Nie wiadomo, ponieważ w Polsce tego typu badania nie zostały przeprowadzone. Sprawdzono jednak finansowy aspekt zatrudnienia obu płci w Stanach Zjednoczonych w Skandynawii. - Wskazują one, że rzeczywiście praca młodych kobiet, ze względu na macierzyństwo, bywa droższa, ale porównanie kosztów pracy kobiet i mężczyzn przez cały jej okres, aż do emerytury, pokazuje, że wbrew pozorom to właśnie mężczyźni więcej kosztują pracodawców, bowiem częściej i na dłużej biorą oni zwolnienia lekarskie - wyjaśniła podczas konferencji dr Gertruda Uścińska z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.

Żartów o pracujących kobietach jest sporo. Utwierdzają one istniejące stereotypy, z którymi jednak daje się walczyć. Czy jednak potrzeba do tego aż takiego mocnego finansowego zaangażowania - w postaci 52 mln euro na Instytut, który ma pilnować wyrównania szans kobiet w pracy? Faktycznie potrzeba takiego instytucjonalnego nadzorcy? A może wystarczy czysto ekonomiczne podejście - zatrudnianie kobiet jest po prostu bardziej opłacalne...

A.J.Kozak

Na naszym Forum poruszamy ważne tematy:
Naciągnięci w hipermarkecie * Biznes - droga przez mękę * Uciec za granicę * Z ojca na syna * Złodziej zgodny z prawem? * Urzędnicy szkodzą? * PKP - terrorysta? * Emerytura pod palmami? * Odebrać paszporty? * Ukarać pracodawcę * Cleaner wyprze sprzątaczkę? * Leczcie się! * TVP - misja niemożliwa? * Odpracować zasiłek * Ciemność widać? * Kosztowny nałóg palenia * Etyka wysokich zarobków * Jak odchudzić państwo?

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: Biznes | boja | Komisja Europejska | zatrudnienie | ban
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »