Zagraniczny kapitał wraca do Polski

Kilka ogłoszonych w styczniu projektów daje nadzieję, że spełni się prognoza PAIIZ i 2004 r. będzie przełomowy dla napływu inwestycji. Jest jednak kilka "ale".

Ten rok zaczął się dobrze dla inwestycji zagranicznych, choć w styczniu Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ) zakończył tylko jeden projekt - Sanden, japoński producent klimatyzacji, ogłosił, że za 60 mln USD (227,4 mln zł) otworzy fabrykę sprężarek do klimatyzacji.

Drzwiami i oknami
Wyszło jednak na jaw, że Whirlpool zbuduje fabrykę za 200 mln USD (758 mln zł), a Bosh Siemens Sprzęt Gospodarstwa Domowego poinformował, że wyda na trzeci już zakład w Polsce 50 mln EUR (237,5 mln zł). Kilka innych projektów pozwala z optymizmem podejść do ostatniej prognozy PAIIZ, że ten rok okaże się ostatnim, w którym tempo napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) nie rosło, czemu sprzyjać będą członkostwo w UE i przyspieszony wzrost gospodarczy. Wzrost inwestycji w tym roku przewiduje również NOBE oraz IBnGR.- Lepsza sytuacja makroekonomiczna oraz przystąpienie Polski do UE spowodują, że trend napływu inwestycji, który został zatrzymany, zacznie wracać doa dawnego poziomu - uważa Bohdan Wyżnikiewicz, wicedyrektor IBnGR.

Reklama

Cienie i blaski
Wymienia on jednak czynniki, które spowodowały wyhamowanie inwestycji w ostatnich dwóch latach i nadal pozostają zagrożeniem.- Uschła prywatyzacja oraz pogorszył się klimat inwestycyjny i polityczny - mówi Bohdan Wyżnikiewicz. Podobnie uważa Adam Pawłowicz, były prezes PAIZ, obecnie dyrektor ds. rozwoju w kancelarii prawnej White & Case.- Polska utraciła wiarygodność jako kraj, w którym warto lokować inwestycje. Zaczęło się to pod koniec kadencji rządu Jerzego Buzka, a symbolem negatywnego stosunku do inwestorów stał się ówczesny minister skarbu - Andrzej Chronowski.

Mimo deklaracji zainteresowania kapitałem zagranicznym rząd Leszka Millera prowadził nieprzychylną politykę. Przypomnę tylko konflikt w PZU czy w Presspublice, aresztowania prezesów firm państwowych czy casus pana Kluski. W niektórych sektorach - np. farmaceutycznym - miały miejsce negatywne kampanie przeciw zagranicznym inwestorom. Urzędy skarbowe otrzymały zalecenia, by szczególnie bacznie przyglądać się inwestorom zagranicznym. Poza tym doszło do rozbicia struktur związanych z promocją inwestycji - łączenie PAI i PAIZ, niedofinansowanie PAIIZ oraz ręczna obsługa inwestorów przez jednego wiceministra miały katastrofalne skutki. Dopiero teraz rząd zrozumiał, że potrzebna jest silna agencja obsługująca profesjonalnie inwestorów zagranicznych. Zaczyna więc wdrażać w życie strategię, którą przedstawiłem w 2001 r. Do odbudowy wiarygodności Polski wciąż jednak jeszcze daleko - twierdzi Adam Pawłowicz.

Kolejne argumenty przeciw Polsce dodaje Antoni Styrczula, również były prezes PAIZ.- Mankamentem Polski jest fatalna infrastruktura - mówi obecny doradca LNM.Dodaje on również, że obecnie ogłaszane inwestycje to owoc pracy poprzednich ekip agencji.- Dużo projektów spadło z lat 2002 i 2003. Teraz, tuż przed wejściem Polski do UE, jest czas na podejmowanie decyzji - uważa Antoni Styrczula.

Przedwczesny optymizm
Dlatego ten rok, choć lepszy od ubiegłego, nie będzie rewelacyjny.- Trudno mówić o przełomie, skoro od dwóch lat sytuacja jest katastrofalna. Przełomowy będzie dopiero rok, w którym napływ inwestycji wyniesie 10 mld USD. Tyle potrzeba, by polska gospodarka stabilnie się rozwijała - mówi Adam Pawłowicz.Taki cel PAIIZ założył sobie dopiero za kilka lat. W tym roku pozostaje mieć nadzieję na 600 mln USD (2,2 mld zł), które być może zainwestuje Hyundai.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Polskie | PAIIZ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »