Zakaz sprzedaży rozjuszył trójkę nastolatków. Dantejskie sceny w Żabce, rzucali kasjerami o podłogę
Zakaz sprzedaży napojów energetyzujących bez dowodu osobistego wszedł w życie z początkiem 2024 roku. Już 1 stycznia zaczęło się sprawdzanie w sklepach, czy chętni na zakup popularnych energetyków są pełnoletni. I choć sieci handlowe i producenci znaleźli już sposób, by zakaz ominąć, nie wszędzie sprzedaż tego typu napojów idzie gładko. Przekonali się o tym kasjerzy z Żabki w Oleśnicy na Dolnym Śląsku. Gdy odmówili wydania napoju energetyzującego, nastolatkowie rzucili się na nich. Dantejskie sceny w sklepie sieci Żabka zarejestrowały kamery monitoringu.
- Do dantejskich scen w Żabce w Oleśnicy doszło około 22:00 w piątek 12 stycznia, gdy nastolatka próbowała kupić napój energetyczny.
- Po odmowie sprzedaży z powodu braku dowodu osobistego doszło do szarpaniny między nastolatką i kasjerką. Chwilę później 18-latek rzucił się na właściciela sklepu.
- W sprawie policja zatrzymała dwójkę 17-latków i 18-latka, którzy użyli przemocy wobec pracowników Żabki. O ich dalszym losie zadecyduje sąd.
Zakaz sprzedaży energetyków obowiązuje od początku tego roku. Nowe prawo zostało przyjęte bez większego sprzeciwu, a celem jego wprowadzenia jest ograniczenie spożywania przez młodzież energetyków, które lekarze coraz częściej klasyfikują jako używki zestawiane z alkoholem czy papierosami. Nigdzie dotąd jednak nie doszło jeszcze do sytuacji, jaka miała miejsce w piątek, 12 stycznia, w jednym ze sklepów sieci Żabka w Oleśnicy.
Do sytuacji doszło na chwilę przed godziną 22:00. Wówczas do sklepu Żabka przy ulicy Kochanowskiego weszła dwójka nastolatków. Gdy 17-latka chciała kupić energetyka, została poproszona przez kasjerkę o okazanie dowodu osobistego. Jak relacjonuje lokalny portal informacyjny Moja Oleśnica, prośba o okazanie dowodu osobistego miała wzburzyć nastolatkę. Doszło do szarpaniny między nią i kasjerką.
Na tym jednak się nie skończyło. Nastolatka zaczęła bowiem słownie obrażać kasjerkę i będącego z nią na zmianie kasjera (obydwoje to także właściciele sklepu). Oprócz wulgaryzmów padły także groźby karalne. Wówczas pracownicy Żabki zamknęli sklep i zadzwonili na policję. Wtedy jednak do akcji włączył się 18-latek, który czekał na dwójkę młodszych kolegów pod sklepem. Ten zaczął kopać w drzwi sklepu, by się do niego dostać. Kasjer otworzył mu drzwi.
18-letni mężczyzna był agresywny od samego wejścia do sklepu. Nie minęło kilka chwil, jak zaczął okładać pięściami właściciela, który przed chwilą otworzył drzwi. Na nagraniu z kamer monitoringu widać, jak w pewnej chwili siła ciosów rzuca kasjerem na podłogę między regałami. Agresywny 18-latek nie przestał jednak bić, nawet gdy właściciel Żabki leżał na ziemi. W tym samym momencie kasjerka, także rzucona na podłogę, była w trakcie szarpaniny bliżej kas. W końcu pracownica Żabki zdecydowała się ratować użyciem gazu, ale i wówczas otrzymywała ciosy w głowę i twarz.
Właściciel sklepu, który w feralny piątkowy wieczór wraz z żoną prowadził zmianę w skepie, zabrał głos w sprawie. Jak mówił w rozmowie z TVN24, od nastolatki, która wykłócała się przy próbie zakupu energetyka, czuć było woń alkoholu. Gdy zaczęła być agresywna i rzucać groźby karalne, personel zdecydował się zamknąć sklep. Ponowne otwarcie drzwi, po którym do sklepu wszedł 18-letni towarzysz dwójki 17-latków, która chciała kupić energetyka, nie miało na celu wpuszczenia do sklepu kopiącego w drzwi agresora. Okazało się bowiem, że w lokalu przebywa mały chłopczyk, któremu chciano oszczędzić nerwów.
- Żona zadzwoniła na policję, bo od dziewczyny czuć było alkohol. Zamknęliśmy sklep, żeby nie uciekła. Niestety, w środku był też ośmioletni czy dziesięcioletni chłopczyk, więc chcieliśmy go wypuścić - powiedział telewizji informacyjnej pan Robert, właściciel sklepu. Agresja nastolatków była jednak niepohamowana. Dantejskie sceny w Żabce skutkowały rozlewem krwi, a zamieszanie przeraziło żonę właściciela sklepu.
- Żona zobaczyła, jak wyglądam, było pełno krwi. Pobiegła po gaz, psiknęła dziewczynie, później chłopakowi, ale to nie podziałało. On uderzył moją żonę. Była strasznie wystraszona, powiedziała, że otwieramy drzwi. Chłopak jeszcze ukradł piwo i wyszli - opisywał mężczyzna w rozmowie z TVN24.
Już następnego dnia policjanci zatrzymali nastolatków, którzy użyli przemocy wobec właścicieli Żabki przy ulicy Kochanowskiego w Oleśnicy. Okazuje się, że dwójka młodszych osób nie ma nawet skończonych 17 lat. - Nieletni w momencie zdarzenia mieli po rocznikowo po 17 lat, ale nie ukończyli ich, więc odpowiadają jako osoby nieletnie. Trafili do izby dziecka z zarzutami rozboju. Natomiast 18-latek usłyszał zarzut pomocnictwa w rozboju - przekazała w rozmowie z portalem Moja Oleśnica st. asp. Bernadeta Pytel z oleśnickiej policji i dodaje, że mężczyzna trafił do "policyjnego pomieszczenia dla zatrzymanych".
Portal Moja Oleśnica podaje, że choć policjanci chcieli aby nastolatkowie pozostali w ośrodku odosobnienia, zgody na to nie wyraził sąd. - Decyzją sądu rodzinnego i nieletnich, nastolatkowie jeszcze wczoraj zostali zwolnieni - przekazała w niedzielę portalowi st. asp. Pytel.
Portal podaje też, że już tylko od sądu zależeć będzie, czy sprawa dwójki 17-latków będzie miała dalszy bieg. Sąd w tym celu musi podtrzymać postawione im zarzuty. Ponadto jeszcze dwie kolejne osoby dorosłe mogą otrzymać zarzut pomocnictwa w rozboju. Sprawa wciąż jednak jest w toku, a najnowsze decyzje mają zapaść jeszcze w poniedziałek.
Przemysław Terlecki