Zakłady mięsne boją się misji UE

Branża mięsna buntuje się przeciw unijnej misji weterynaryjnej, która przyjedzie do Polski 16 kwietnia. Zdaniem przedstawicieli krajowych zakładów, urzędnicy z Brukseli szukają pretekstu, by wyeliminować potencjalną konkurencję.

Branża mięsna buntuje się przeciw unijnej misji weterynaryjnej, która przyjedzie do Polski 16 kwietnia. Zdaniem przedstawicieli krajowych zakładów, urzędnicy z Brukseli szukają pretekstu, by wyeliminować potencjalną konkurencję.

Zapowiadana na połowę kwietnia przez Brukselę kontrola weterynaryjna w zakładach mięsnych i mleczarskich, ubiegających się o okres przejściowy na dostosowanie do wymagań unijnych, budzi coraz więcej kontrowersji wśród przedsiębiorców. Jak podkreśla Piotr Kołodziej, główny lekarz weterynarii, wizyta unijnych urzędników ma jedynie sprawdzić wiarygodność planów modernizacji zakładów. Przedstawiciele spółek mięsnych jednak na alarm.

Misja, a nie kontrola

- W branży mięsnej panuje jednoznaczna opinia, że unijni urzędnicy przyjeżdżają, aby zakwestionować sens i możliwości przyznania polskim zakładom okresu przejściowego. Oznacza to zamknięcie i upadek około 400 zakładów i likwidację kilkunastu tysięcy miejsc pracy oraz eliminację dużej części konkurencji na rynku mięsnym UE - twierdzi pragnący zachować anonimowość przetwórca mięsa, który został zakwalifikowany do grupy B2 (firmy starające się o okres przejściowy do końca 2007 r.).

Reklama

- To będzie misja, a nie kontrola. Nie spodziewam się, by unijni urzędnicy mogli wydawać decyzje w sprawie okresów przejściowych. To oznaczałoby kwestionowanie decyzji powiatowych lekarzy weterynarii w sprawie kwalifikacji zakładu do grupy B2. Nie jest jednak wykluczone, że wnioski z wizyty spowodują, że część zakładów straci wcześniejsze kwalifikacje. Tak stało się pół roku temu na Węgrzech, gdzie okres przejściowy uzyskało jedynie około 10 proc. zakładów - podkreśla Piotr Kołodziej.

Dodaje, że plan wizyty urzędników Komisji będzie znany najwcześniej w przyszłym tygodniu.

- Nie wiemy więc ile i które zakłady będą chcieli odwiedzić - zaznacza.

Jak po grudzie

Przedsiębiorcy wskazują jednak na przemyślaną grę, jaką stosuje Bruksela.

- Unijni kontrolerzy przyjeżdżają do Polski tuż po złożeniu wniosków o przyznanie okresów przejściowych i przed uruchomieniem funduszy pomocowych SAPARD. To bardzo dobry moment na inspekcje zakładów, które miały czas tylko na rozpoczęcie prac przystosowawczych i jednocześnie nie mogły skorzystać z obiecanych od kilku lat przez UE środków finansowych - zaznacza przedsiębiorca.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: urzędnicy | zakłady mięsne | kontrola | zakład mięsny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »