Zamówił owoce morza w Hiszpanii, cena go zaskoczyła. "W Mielnie mógłbym szukać gofra"

Paragon za obiad w restauracji w Walencji zszokował wczasowicza z Polski. "W tej cenie w Mielnie mógłbym najwyżej szukać gofra" - napisał mężczyzna, który w Hiszpanii cieszył się m.in. owocami morza. Wpis wyraźnie poruszył internautów, którzy pytają, dlaczego w polskich kurortach musi być tak drogo.

Na wakacje do Walencji wybrał się użytkownik platformy wykop.pl. I choć mogłoby się wydawać, że za obiad na nadmorskim bulwarze La Patacona - jednym z najpopularniejszych miejsc turystycznych w okolicy - przyjdzie mu słono zapłacić, to wczasowicz pozytywnie się zaskoczył

Zamówił owoce morza w Walencji, cena go zaskoczyła

Cena za obiad dla dwóch osób w hiszpańskiej Walencji zaskoczyła wczasowicza z Polski. 

"To rachunek za obiad dla 2 osób w restauracji przy bulwarze" - napisał mężczyzna we wpisie na serwisie wykop.pl. Obiad składał się z grillowanych warzyw, świeżych kalmarów z gotowanymi warzywami, grillowanego całego fileta z kurczaka z frytkami i jajkiem sadzonym. Do tego urlopowicz zamówił pół litra coli.

Reklama

Do postu dołączył zdjęcie paragonu, z którego wynika, że za cały zestaw zapłacił 17,30 euro, czyli około 74 zł. Jeżeli podzielimy obiad na dwie osoby - wychodzi 37 zł za jeden posiłek.

Mężczyzna nie krył oburzenia, że w porównaniu z cenami w restauracjach i barach w Polsce, wakacje w Hiszpanii mogą okazać się tańsze. "W tej cenie w Mielnie mógłbym szukać najwyżej gofra" - napisał internauta.

Zamiast paragonu grozy, obiad w przystępnej cenie. Burza w sieci

Po opublikowaniu paragonu za obiad w Walencji, w sieci rozpętała się burza. Pod postem pojawiło się kilkaset komentarzy, w dużej mierze krytycznych pod adresem restauratorów w Polsce.

Jeden z internautów odniósł się do wpisu wczasowicza, który zasugerował, że w Polsce za taką kwotę nie mógłby zjeść obiadu. "A nawet jakbyś coś znalazł, to byłaby to stara ryba odgrzana w mikrofali" - napisał. 

"W Polsce byle obiad to 30-40-50 zł, tylko że nawet w powiatowym mieście, typu Kluczbork" - napisał inny. "Zaraz ktoś przyjdzie i powie, że w Polsce po prostu musi być drogo i tyle. Na zachodzie to chyba całe życie do interesu dopłacają porównując do cen w Polsce" - dodał kolejny użytkownik. 

Jeden z internautów stwierdził, że "u nas ceny już dawno odleciały". "Dlatego ja już dawno stwierdziłem, że nie stać mnie na wakacje w Polsce. Zdecydowanie taniej wychodzi za granicą" - dodał. 

Tanich lokali w Walencji ma być więcej - wśród nich znana na wybrzeżu mała sieć restauracji. "Jedzenie bardzo lokalne, dużo ciekawych dań. Cena to było wtedy jakieś 10-11 euro za dwa dania z deserem. Ogólnie ceny knajpek w Polsce to śmiech na sali" - napisał kolejny użytkownik. 

Drożyna w polskich knajpach? Niektórzy stanęli w obronie polskich restauratorów

W sprawie cen w lokalach gastronomicznych w Polsce opinie są jednak rozbieżne.  

Choć pojawiły się komentarze typu, że "w Karpaczu sama kawa z mlekiem za 15 zł", albo "w Polsce za wodę wołają czasami 20 zł", to niektórzy internauci stanęli w obronie polskich przedsiębiorców.

"Spróbuj za tyle w tej całej Walencji kupić bałtycką flądrę" - zauważył jeden z nich. Inni zwrócili uwagę, że sezon turystyczny w Hiszpanii trwa dłużej niż w Polsce, a zamówione przez wczasowicza pozycje nie były daniami głównymi, a jedynie przystawkami.

Również w innym komentarzu internauta został skontrowany. "Ja jestem nad Gardą w miejscowości Garda (północne Włochy ). Lasagne, makaron z truflami, tiramisu, aperol, Coca-Cola - 50 euro. I czego to miałoby dowodzić?" - zapytał.

Z obroną polskich restauratorów nie zgodził się inny użytkownik. "Polskie knajpy to dramat. Byłem w zeszłym tygodniu w Czechach. Piwo kraftowe z lokalnego browaru - 66 czk (<12 zł), dania główne około 200-300 czk (30-50 zł, gdzie za 300 koron to był stek z wołowiny). U nas ceny nie do pomyślenia" - wyliczył. 

Paragony grozy nad Bałtykiem. Ile kosztuje jedzenie nad morzem?

O tzw. paragonach grozy nad polskim morzem słyszy się już od kilku dobrych lat. I choć inflacja w tym roku wyraźnie wyhamowała, to niestety nie oznacza to, że ceny spadły.  

Na początku sezonu wakacyjnego, w czerwcu, portal Trojmiasto.pl dokonał przeglądu cen w kilku najpopularniejszych miejscach nad Bałtykiem. Z przeglądu wynika, że w Gdańsku, Sopocie i Gdyni ceny przedstawiają się następująco: 

  • suchy gofr - od 7 do 10 zł (najdrożej w Gdyni), 
  • gofr z bitą śmietaną i owocami - od 15 do 30 zł, 
  • ryba smażona w piecu - od 13 do 19 zł za 100 g, 
  • rurki z bitą śmietaną - od ok. 5 do 7 zł, 
  • lody włoskie - od 8 do 14 zł,
  • kawa - od 9 do 17 zł. 
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: paragony grozy | wakacje | ceny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »