Zamrożone aktywa Rosji mogłyby pomóc Ukrainie. Ale Niemcy boją się precedensu, jeśli chodzi o reparacje
Na pomoc dla Ukrainy na razie wciąż nie trafiły miliardy euro z zamrożonych na Zachodzie rezerw walutowych Banku Rosji. Obawy w sprawie skutków prawnych wydania tych środków na pomoc dla Ukrainy wyraża wiele krajów UE i EBC. Z polskiej perspektywy najciekawsza jest argumentacja Niemiec.
Niemal półtora roku od wybuchu wojny nie da się wykorzystać zamrożonych na Zachodzie 300 mld euro rezerw walutowych Banku Rosji na pomoc dla Ukrainy - wskazuje wtorkowa "Rzeczpospolita".
"Rz" zwraca uwagę, że obawy w sprawie skutków prawnych przejęcia rosyjskich pieniędzy lub przynajmniej zysków z ich zainwestowania wyraża wiele krajów Unii Europejskiej. Podziela je także Europejski Bank Centralny (EBC). Jednak, jak zauważa dziennik, z polskiej perspektywy szczególnie ciekawe są przyczyny wątpliwości zgłoszone przez rząd Niemiec. Chodzi o reparacje dla Polski.
"Rzeczpospolita" przytacza cytat niemieckiego źródła rządowego, które dla "Financial Times" powiedziało: "to jak otworzyć puszkę Pandory".
"Zdaniem rozmówcy gazety, jeśli Unia przejmie środki należące do Banku Rosji lub zyski z inwestowania tych środków, będzie to precedens dla innych przedsięwzięć, jak reparacje, jakich domaga się Polska za szkody wyrządzone w trakcie drugiej wojny światowej. Inny urzędnik powiedział brytyjskiej gazecie, że niemiecki minister sprawiedliwości Marco Buschmann zbadał sprawę i doszedł do wniosku, że z punktu widzenia prawnego przejęcie środków należących do Banku Rosji jest niemożliwe" - czytamy.
Dziennik przypomina, że kilka dni temu EBC ostrzegł, że jeśli kapitał należący do Banku Rosji zostanie przejęty, to może to wpłynąć na wiarygodność euro.
"Zagraniczne banki centralne, w tym chiński, mogą uznać, że inwestowanie swoich rezerw w unijnej walucie jest ryzykowne, bo środki te mogą zostać skonfiskowane. Zdaniem EBC fundusze należące do banków centralnych są objęte immunitetem. Nad sposobem wykorzystania przynajmniej zysków z inwestowania pieniędzy Banku Rosji pracuje Komisja Europejska" - pisze "Rzeczpospolita".