Zapasy na 17 dni
Polska ma tylko siedemnastodniowe zapasy obowiązkowe paliw płynnych. Obecny system ich gromadzenia nie zapewnia osiągnięcia w szybkim tempie standardów Unii Europejskiej. Aby je spełnić, należałoby zmienić prawo i wydać 4,7 mld zł.
Zgodnie z ustawą z 1996 r., obowiązek tworzenia i utrzymywania zapasów obowiązkowych paliw nałożono na ich producentów i importerów, których roczna produkcja bądź import przekracza 200 tys. ton. W efekcie rezerwy takie ma dziś tylko siedem firm: Polski Koncern Naftowy, Rafineria Gdańska oraz rafinerie Czechowice-Dziedzice, Jasło, Gorlice, Trzebinia i Jedlicze. Tymczasem na naszym rynku funkcjonuje jeszcze duża grupa firm z branży naftowej, w tym kilkanaście koncernów zagranicznych. Obecnie prawo umożliwia im stosowanie rozwiązań, dzięki którym unikają tworzenia kosztownych zapasów.
Nafta Polska przygotowała projekt ustawy regulującej kwestie związane z magazynowaniem paliw. Miałaby się tym zająć Polska Organizacja Zapasów Paliw Płynnych (POZPP), instytucja non profit, która dysponowałaby rocznie kwotą ok. 650 mln zł, pochodzącą ze składek wnoszonych przez wszystkie firmy z branży naftowej. Pojawienie się na rynku takiej firmy, o gwarantowanych dochodach, zachęcałoby inwestorów do budowy za 4,7 mld zł magazynów do przechowywania zapasów. W efekcie do 2010 r. POZPP mogłaby stworzyć rezerwy pozwalające na zaopatrzenie kraju w paliwa przez 90 dni, gdyby doszło do przerwania ich normalnych dostaw.
Proces ten może się jednak wydłużyć, gdyż niepewne są losy propozycji Nafty Polskiej. Wspomniany projekt ustawy już od ponad roku konsultowany jest przez resort gospodarki.
Do utrzymywania 90-dniowych zapasów zobowiązane są wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej. W negocjacjach z UE Polska występuje o okres przejściowy. Chce, by dano nam czas do końca 2010 r. Ale i tego terminu możemy nie dotrzymać.
