Zapomnijcie o niższych stopach

Jeszcze kilka tygodni temu analitycy przewidywali, że największe banki centralne będą podnosiły stopy procentowe. Dziś, ze względu na napiętą sytuację na globalnych rynkach, sytuacja się zmieniła.

- Widać zagrożenie kryzysem, więc by pomóc firmom i gospodarkom, należałoby obniżać stopy procentowe. Jednak to wiąże się z ryzykiem - uważa Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku Handlowego. Chodzi o tzw. pokusę nadużycia - jeśli inwestorzy będą myśleli, że w trudnych momentach banki centralne zawsze będą spieszyć im z pomocą, przestaną być dostatecznie ostrożni.

- Dlatego banki powinny uwzględniać to w swoich decyzjach - uważa Piotr Kalisz. Mimo to ekonomiści nowojorskiego Citibanku spodziewają się obniżki stóp procentowych w USA o 25 pkt bazowych jeszcze przed wrześniowym posiedzeniem amerykańskich władz monetarnych (Fed). Ich zdaniem, do końca roku główna stopa procentowa spadnie o kolejne 50 pkt bazowych, do 4,5 proc., czyli poziomu stopy referencyjnej Narodowego Banku Polskiego (NBP).

Reklama

Nieco inaczej wygląda to w Europie. Wprawdzie sytuacja w USA przekłada się na europejskie rynki finansowe, jednak nie na gospodarkę. - Do niedawna spodziewaliśmy się, że Europejski Bank Centralny (ECB) podniesie stopy we wrześniu. Teraz uważamy, że się z tym wstrzyma i podniesie je pod koniec roku - uważa Marta Petka, ekonomistka Raiffeisen Banku.

Zdaniem ekonomistów londyńskiego Citibanku, europejskie stopy pozostaną bez zmian co najmniej do drugiego kwartału 2008 r. Rynek przewiduje, że Rada Polityki Pieniężnej (RPP) nie będzie oglądać się na Zachód. - RPP powinna obserwować, co się dzieje za oceanem, lecz nie powinna traktować sytuacji globalnej jako głównej przesłanki przy decyzji - uważa Marta Petka. Notowania FRA, obrazujące oczekiwania rynkowe dotyczące stopy referencyjnej, wskazują, że w 2008 r. główna stopa procentowa NBP wzrośnie do 5,25 proc. Za takim scenariuszem przemawia to, co dzieje się w gospodarce. W piątek Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował dane o sprzedaży detalicznej (wzrost o ponad 17 proc.) i bezrobociu. Potwierdzają one dotychczasowe tendencje - dynamiczny wzrost konsumpcji i dalszą poprawę na rynku pracy.

- Poprawę dla pracujących, bo dla pracodawców sytuacja staje się coraz trudniejsza. Spadające bezrobocie, szybko rosnące płace i zatrudnienie stymulują gospodarkę, której jednym z głównych motorów będzie popyt konsumpcyjny - uważa Marta Petka. Monika Kurtek, ekonomistka Banku BPH, podkreśla, że dane GUS wskazują na silny wzrost jednostkowych kosztów pracy w II kwartale i jednocześnie relatywnie niski wzrost wydajności w tym czasie. A to dla RPP silny argument za podwyżką już teraz.

[BMK]

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »