Zarabianie na kredycie według Brytyjczyków

Endowment shortfall - to zmora milionów Brytyjczyków, którzy w latach 80. zaciągnęli kredyty mieszkaniowe. Warto przyjrzeć się ich problemom, choćby po to, by nie powtórzyły się w Polsce.

Endowment shortfall - to zmora milionów Brytyjczyków, którzy w latach 80. zaciągnęli kredyty mieszkaniowe. Warto przyjrzeć się ich problemom, choćby po to, by nie powtórzyły się w Polsce.

Endowment to w Wielkiej Brytanii polisa na życie z funduszem inwestycyjnym lub też ubezpieczenie kapitałowe (z gwarantowaną sumą ubezpieczenia). W latach 80. polisy tego typu zaczęto łączyć z kredytami mieszkaniowymi. Klient zaciągający kredyt spłacał wówczas tylko odsetki od kredytu, a zamiast raty kapitałowej - składkę ubezpieczeniową. Część środków miała być inwestowana na rynku kapitałowym, aby po 20 czy 25 latach uzbierała się kwota niezbędna do spłacenia kredytu za jednym zamachem. Jednocześnie kredytobiorca objęty był ochroną ubezpieczeniową - w przypadku jego śmierci pieniądze oddawał bankowi ubezpieczyciel.

Reklama

Składki ubezpieczeniowe były niższe niż raty kapitałowe w przypadku standardowego kredytu. Towarzystwa ubezpieczeniowe zakładały bowiem, że na ich inwestowaniu w długim terminie będzie można sporo zarobić. Właśnie dlatego klienci chętnie korzystali z tego typu ofert. Mogli wówczas pożyczyć więcej i kupić droższą nieruchomości (na Wyspach dom czy mieszkanie to najlepsza inwestycja). Niestety założenia co do poziomu stóp zwrotu okazały się zbyt optymistyczne. Im dłużej funkcjonowały polisy, tym bardziej oczywiste było, że nie "wypracują" odpowiedniego kapitału na zakończenie spłaty kredytu. Klienci zaczęli otrzymywać od swoich towarzystw ubezpieczeniowych tzw. czerwone listy ostrzegające o tej ewentualności.

Okazało się, że znaczna część klientów, którzy skorzystali z kredytów typu endowment nie była w ogóle przygotowana na taką ewentualności. Agenci ubezpieczeniowi poinformowali ich bowiem, że spłata kredytu jest gwarantowana, nie zaś zależna od tego, jaką stopę zwrotu uda się wypracować z inwestowania środków. Symptomatyczna była reakcja brytyjskiego nadzoru - Financial Services Authority. FSA stworzyła specjalny fundusz, z którego zaczęła wypłacać odszkodowania konsumentom. Mogli na nie liczyć ci, którzy zostali źle poinformowani w trakcie sprzedaży produktu, a także osoby, którym sprzedaną polisę zapadającą po terminie spłaty kredytu, doradzono zamianę polisy w trakcie spłaty itp.

Jak podaje BBC w tym roku wnioski o odszkodowanie złożyło 50 tys. osób (w roku ubiegłym 13 tys.). Szacuje się, że 3,5 mln gospodarstwo domowych ma "deficyt" na swojej polisie w wysokości przynajmniej 5.000 funtów.

Brytyjska "katastrofa" nie zmienia jednak faktu, że ścisłe połączenie inwestycji z kredytem jest bardzo atrakcyjnym rozwiązaniem. Oczywiście pod warunkiem, że nie przeszacujemy przyszłej stopy zwrotu. Ważne jest także, by część inwestycyjna - wehikuł, który ma wygenerować kapitał niezbędny do spłaty długu - nie była dodatkowo obciążona kosztem ochrony ubezpieczeniowej i innym opłatami. W takiej sytuacji jest to bowiem przede wszystkim okazja do zarobku dla agenta i jego pracodawcy.

Jak to działa? Załóżmy, że zaciągamy kredyt w kwocie 150 tys. zł z zamiarem jego spłaty przez 20 lat; oprocentowanie wynosi 7 proc. Część kapitałowa w racie malejącej wynosi 625 zł. Przyjmijmy teraz, że nie musimy oddawać tej kwoty do banku (a jedynie odsetki). Jednocześnie mamy obowiązek wpłaty określonej sumy co miesiąc np. do funduszu inwestycyjnego. By przez 20 lat zebrać 150 tys. zł będziemy musieli odkładać: 365 zł miesięcznie przy stopie zwrotu 5 proc. rocznie i tylko 198 zł jeśli planujemy zysk 10-procentowy. Oczywiście taki kredyt może być wyżej oprocentowany. Choćby dlatego, że bank otrzyma pieniądze z dużym opóźnieniem (inflacja!). Mimo to spadek miesięcznych obciążeń będzie znaczący.

Przy odpowiedniej konstrukcji produktu może on być niezwykle opłacalny dla klienta, a także dla instytucji finansowej. W Polsce plany wprowadzenia takiej oferty mają m.in. Bank Millennium i MultiBank. Miejmy nadzieje, że wyciągną wnioski z doświadczeń brytyjskich, bo w razie czego konsumenci nie będą mogą mogli liczyć na wsparcie instytucji nadzorujących rynek (patrz: polisy z funduszem inwestycyjnym).

Maciej Kossowski

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: polisy | zarabianie | kredyt | kredyty mieszkaniowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »