Zatrzymać lekarzy i pielęgniarki!
Dobrzy specjaliści, a także młodzi lekarze wyjeżdżają z Polski do pracy w zagranicznych placówkach ochrony zdrowia. W szpitalach zaczyna brakować również pielęgniarek i położnych. Za kilka lat może się okazać, że nie będzie miał nas kto leczyć.
Rafał Knapiuk jest stażystą w jednym z lubelskich szpitali. Chciałby zacząć robić specjalizację, ale placówka, w której odbywa staż, nie ma pieniędzy na jego zatrudnienie. Zastanawia się więc nad wyjazdem za granicę albo zmianą zawodu. Nie może także liczyć na rozpoczęcie specjalizacji w ramach tzw. etatów rezydenckich, które są finansowane z budżetu Ministerstwa Zdrowia. Ich liczba jest bardzo ograniczona. W przyszłym roku tylko 1500 stażystów będzie mogło kontynuować i podjąć naukę zawodu na koszt państwa. To za mało, bo co roku akademie medyczne opuszcza ponad 2 tys. absolwentów.
Sponsor dla stażysty
Zdaniem Rafała Knapiuka, osoby, które nie otrzymają etatu rezydenckiego, bardzo często szukają sponsorów, żeby nadal się kształcić. Jednak zdaniem prof. Lecha Chyczewskiego z Akademii Medycznej w Białymstoku, jest to niewłaściwe rozwiązanie. Zdarzają się sytuacje, że sponsorami stażystów zostają np. firmy farmaceutyczne, uzależniając od siebie w ten sposób tych lekarzy. Profesor Chyczewski podkreśla jednak, że studenci akademii, rozpoczynając studia medyczne, nie myślą o szukaniu zatrudnienia za granicą. Dopiero praca w zawodzie weryfikuje ich plany.
Z zawodu odchodzą pielęgniarki najlepiej wykształcone i z dużym doświadczeniem zawodowym.
Trudności ze zrobieniem specjalizacji, brak bezpieczeństwa finansowego i zawodowego to podstawowe przyczyny decydujące o wyjeździe do pracy w zachodnich szpitalach i przychodniach. Bardzo wielu młodych lekarzy odeszło z zawodu i zostało wchłoniętych przez firmy farmaceutyczne. Jako ich przedstawiciele handlowi zarabiają kilkakrotnie więcej niż lekarze.
Mniej pielęgniarek
Z każdym rokiem ubywa także pielęgniarek i położnych. Tylko w województwie mazowieckim szacuje się, że co trzeci etat pielęgniarski jest wolny. Z zawodu odchodzą te najlepiej wykształcone oraz dysponujące dużym doświadczeniem zawodowym. Natomiast młode osoby coraz rzadziej wybierają szkoły o profilu pielęgniarskim.
Brak średniego personelu medycznego wcale nie jest spowodowany masowymi wyjazdami pielęgniarek i położnych za granicę. Wynika to przede wszystkim z niskich płac w kraju. Średnie wynagrodzenie pielęgniarki wynosi niecałe 900 zł netto. Zdaniem Elżbiety Buczkowskiej, prezesa Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, największy niedobór średniego personelu medycznego występuje w miastach, gdzie jest dużo szpitali. Już teraz na dyżurach nocnych na niektórych oddziałach przypada jedna pielęgniarka na 30 pacjentów. Stwarza to potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów.
Niepokoi także to, że wśród 200 tys. aktywnych zawodowo pielęgniarek przeważają osoby między 45 a 55 rokiem życia. To oznacza, że za kilka lat gwałtownie zmniejszy się liczba osób wykonujących ten zawód. W podstawowej opiece zdrowotnej jedna pielęgniarka przypada na 2,7 tys. mieszkańców.
Zarówno lekarze, jak i pielęgniarki mają pomysły na zatrzymanie pracowników w swoich zawodach. Okręgowe Izby Lekarskie proponują m.in. wprowadzenie minimalnych pensji w wysokości przynajmniej dwukrotnej średniej krajowej (2 razy 2,5 tys. zł brutto). To oznaczałoby, że lekarz bez specjalizacji zarabiałby około 5 tys. zł, a lekarz z większym doświadczeniem mógłby liczyć nawet na 7,5 tys. zł.
Pomysł ten popiera także Naczelna Izba Lekarska. Proponuje jednak, aby zasadnicza pensja dla lekarza wynosiła 1,5 przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Ponadto, Izba postuluje wprowadzenie prawa do płatnego urlopu szkoleniowego dla lekarza oraz uznanie kosztów doskonalenia zawodowego za koszt uzyskania przychodu. Inną propozycją jest uznanie etatów rezydenckich (wraz z dyżurami medycznymi) za podstawową formę zdobywania specjalizacji.
Wyższe pensje
Samorząd zawodowy pielęgniarek i położnych nie widzi innej możliwości utrzymania pielęgniarek w zawodzie, jak podwyższenie ich wynagrodzeń. Polepszeniu muszą ulec także warunki pracy i możliwości doszkalania. Nie chodzi tylko o inwestycje w nowoczesny sprzęt medyczny, ale np. o powszechny dostęp do sprzętu jednorazowego użytku.
Profesor Zbigniew Religa, minister zdrowia zapewnia, że będzie walczył o zwiększenie uposażenia personelu medycznego. Podkreśla jednak, że przy obecnych ograniczonych nakładach na ochronę zdrowia nie jest możliwa ich radykalna podwyżka. Będzie to możliwe - jego zdaniem - od 2007 r., kiedy do systemu trafi więcej pieniędzy. Jak na razie sukcesem resortu jest to, że budżet ministerstwa na 2006 r. nie został zmniejszony.
Dominika Sikora