Zawoja: Prywatyzacja PKL jest skandaliczna
Gmina Zawoja uważa, że prywatyzacja Polskich Kolei Linowych przeprowadzona została w skandaliczny sposób, nawet z naruszeniem prawa unijnego. Zdaniem urzędu gminy, sprawą powinna zająć się Najwyższa Izba Kontroli i UOKiK.
Michał Bartyzel, rzecznik prasowy Urzędu Gminy Zawoja, w wypowiedzi dla "Rynku Kolejowego" krytykuje prywatyzację Polskich Kolei Linowych. Jego zdaniem, prywatyzacja PKL to strzał w kolano. Przypomnijmy: Podhalańskie gminy, akcjonariusze Polskich Kolei Górskich, mają 2 proc. udziałów w spółce. Właśnie ta informacja wywołała na Podhalu ogromną dyskusję, czy gminy rzeczywiście będą posiadały wpływ na losy spółki. Efektem jest doniesienie do prokuratury oraz możliwy pozew do sądu o zwrot działek m.in. na Kasprowym Wierchu.
- Sposób przeprowadzenia postępowania prywatyzacyjnego uważamy za skandaliczny. Sprzedaż mienia publicznego - a jak niektórzy mówią "dobra narodowego" w trybie, w którym w każdym czasie bez podawania przyczyny można było wyrzucić z postępowania któregoś z oferentów, to działanie nie tylko nieprzejrzyste, ale wręcz korupcjogenne. Naszym zdaniem transakcja przeprowadzona została z naruszeniem prawa unijnego, nierównego traktowania wszystkich podmiotów i UOKiK powinien unieważnić proces sprzedaży, a NIK dokonać szczegółowej kontroli - tłumaczy Michał Bartyzel.
Zdaniem Michała Bartyzela, nie znając szczegółowych zapisów "tajnej" umowy spółki, ciężko dywagować na temat jej konkretnych zapisów. - Wydaje się jednak, a awantura w Zakopanym nas w tym utwierdza, że tamtejsi radni zdali sobie wreszcie sprawę, że samorządy nie będą miały żadnego realnego wpływu na przyszłość spółki. W przypadku oferty złożonej przez Gminy Krynica, Szczawnica, Czernichów i Zawoja wraz z TMR-em wszystko było jasne, czytelne. Z kolei w przypadku PKG tak naprawdę nic nie wiadomo, wszystko jest tajne, a gdy już opinia publiczna o czym się dowiaduje to rodzi się z tego skandal i oskarżenia o zdradę - mówi Bartyzel.
- Nie obawiamy się za pięć lat przekazania obcemu kapitałowi, bo już dzisiaj PKL SA jest w rękach kapitału zagranicznego. W przypadku naszego Konsorcjum wszytko było na bieżąco podawane publicznej opinii, w przypadku PKG wszystko jest tajne, a więc nie wiadomo kto za tym stoi - uważa Michał Bartyzel.
Urzędników Gminy Zawoja zapytaliśmy, jak powinna wyglądać kwestia właścicielska spółki. Zdaniem gminy, propozycja partnerstwa z TMR (Słowacja) była dobra. Pieniądze na prywatyzację PKL wyłożył fundusz Mid Europa Partners, który zarejestrowany jest na Wyspach Brytyjskich.
- Określiliśmy ją jasno w propozycji naszego Konsorcjum. Oczywistym jest, że Gmin nie stać na zakup PKL-u zatem udział kapitału prywatnego jest niezbędny. Jasno określiliśmy, że nasz partner TMR jako firma branżowa miał mieć 98 proc. akcji, zapłacić za całą transakcję i wyłożyć 200 mln euro na inwestycje w ciągu 5 lat! Istotnym przy tym pozostaje fakt, że interesy gmin zostały w sposób jasny i precyzyjny zabezpieczone odpowiednimi (znanymi opinii publicznej) zapisami. Poza realnym udziałem w procesie podejmowania decyzji dotyczących przyszłości spółki, każda z gmin zagwarantowała sobie szeroki pakiet inwestycyjny, z jasno określonymi zadaniami i czasem ich realizacji - mówi Bartyzel.
- Generalnie, przeprowadzony w ten sposób prywatyzacji można uznać jako strzał w kolano. Nie tylko nie "uchroniono" sprzedaży PKL-u przed obcym kapitałem, ale także zniweczono możliwość szybkiego rozwoju gmin, na terenie których PKL posiada swoje obiekty, poprzez odrzucenie pakietu inwestycyjnego w wysokości 200 mln euro. Proszę również zauważyć, że z zakupem spółki przez PKG znika marka PKL, marka, której rzekomo miano bronić przed "złymi" Słowakami - kończy Bartyzel.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze