W skrócie
- Ceny metali szlachetnych zwykle tym bardziej rosną, im bardziej maleją w gospodarce realne stopy procentowe. Gromadzenie złota staje się wtedy atrakcyjniejsze niż trzymanie obligacji, albo zakładanie lokat bankowych.
- Spadek wartości amerykańskiego dolara sprawia, że złoto i srebro stają się tańsze dla inwestorów zagranicznych, a to napędza globalny popyt.
- Wielki popyt na złoto zgłaszają od dawna liczne banki centralne, zainteresowane utrzymywaniem rezerw we wszystkim, co nie kojarzy się z dolarem. Dedolaryzacja jest konsekwentnie praktykowana przede wszystkim przez Chiny, Indie i Turcję.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Ceny metali szlachetnych zwykle tym bardziej rosną, im bardziej maleją w gospodarce realne stopy procentowe. Gromadzenie złota staje się wtedy atrakcyjniejsze niż trzymanie obligacji, albo zakładanie lokat bankowych.
Spadek wartości amerykańskiego dolara sprawia, że złoto i srebro stają się tańsze dla inwestorów zagranicznych, a to napędza globalny popyt.
Wielki popyt na złoto zgłaszają od dawna liczne banki centralne, zainteresowane utrzymywaniem rezerw we wszystkim, co nie kojarzy się z dolarem. Dedolaryzacja jest konsekwentnie praktykowana przede wszystkim przez Chiny, Indie i Turcję.
Ceny złota i srebra seryjnie biją rekordy. Złoto raz za razem osiąga najwyższą wartość w historii, a srebro - najwyższą od kilkunastu lat. Od początku tego roku oba kruszce podrożały w ujęciu dolarowym o ponad 40 proc. Po raz pierwszy w nowoczesnej historii złota zanotowano dziewięć kolejnych kwartalnych zamknięć cenowych na historycznych maksimach. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat ten metal podrożał o ponad 100 proc.
Złoto wynagradza cierpliwych inwestorów
W tych dniach uncja złota przekroczyła granicę 3 737 dolarów. Taka cenę miała najaktywniejsza, grudniowa seria kontraktów terminowych na giełdzie w Nowym Jorku. "Królewski metal" jest na prostej drodze do osiągnięcia najwyższej rocznej stopy zwrotu od 46 lat.
Na polskim rynku w transakcjach kasowych cena uncji wybiła się ostatnio ponad poziom 13 300 złotych. Dla porównania, w październiku zeszłego roku notowano 10 800 złotych. W Polsce kruszec ciągle nie traci waloru dobrej inwestycji długoterminowej. Kurs "królewskiego metalu" wyrażony w złotych ma za sobą sześć lat z rzędu zakończonych na plusie. Na początku 2015 roku uncja złota kosztowała 4 200 zł. To oznacza, że przez dziesięć i pół roku podrożała o ponad 210 proc.
Nie wolno jednak zapominać, że za 13,3 tysiąca złotych za uncję nikt nam nie sprzeda sztabki lub monety bulionowej. Za fizycznie istniejące złoto trzeba zapłacić więcej. Nabywcy w tym wypadku muszą pokryć koszty wybicia i dostawy monet oraz opłacić marżę dilera. W tej chwili monety o wadze uncji trojańskiej (31,1 g) kosztują około 14 tysięcy złotych.
Srebro w pogoni za "bogatszym bratem"
Za uncję srebra w połowie września płacono nawet 43,50 dolara. To cena najwyższa od wiosny 2011 roku. Trzeba pamiętać, że srebru wciąż dużo brakuje do rekordu wszech czasów. Historyczny szczyt na poziomie 50 dolarów za uncję osiągnięto w 1980 roku. Pół dolara zabrakło do tego wyniku w kwietniu 2011 roku, kiedy to świat borykał się z następstwami wielkiego kryzysu finansowego z lat 2008-09.
Na polskim rynku cena uncji w tym miesiącu jest rekordowo wysoka i przekracza 154 zł. Tyle tylko, że za jednouncjową srebrną monetę bulionową u krajowego dilera trzeba dziś zapłacić ponad 200 złotych. Taki jest efekt przyjętych rozwiązań podatkowych - od początku tego roku w krajach Unii Europejskiej obowiązuje 23-procentowa stawka VAT na srebro inwestycyjne. Obejmuje ona wszystkie formy kruszcu fizycznego.
Dużo o rynkowej pozycji srebra mówi wskaźnik gold-silver ratio. Pokazuje ile uncji "księżycowego metalu" trzeba przeznaczyć na kupienie jednej uncji złota. Oblicza się go dzieląc cenę rynkową złota przez cenę srebra. Im wyższa proporcja, tym bardziej niedowartościowane jest srebro w stosunku do złota lub złoto przewartościowane w stosunku do srebra. W tej chwili wskaźnik wynosi około 88. Przyjmuje się, że powyżej 70 srebro jest niedoszacowane, a złoto zbyt drogie, a poniżej 40 srebro jest drogie, a złoto zbyt tanie. To oznacza, że srebro ciągle ma sporo do nadrobienia do "bogatszego brata".
Metale szlachetne lubią niskie stopy
Bardzo korzystne dla złota i innych metali szlachetnych jest środowisko niskich stóp procentowych. Wiele wskazuje na to, że amerykańska Rezerwa Federalna będzie łagodzić politykę monetarną przy ciągle wysokiej inflacji, utrzymującej się w granicach 3 proc. Tym samym bardzo możliwe, że w najbliższych kwartałach rzeczywiste stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych zostaną praktycznie wyzerowane. Ceny metali szlachetnych zwykle tym bardziej rosną, im bardziej maleją w USA realne stopy. Gromadzenie złota, które nie wypłaca procentów ani dywidend, staje się wtedy atrakcyjniejsze niż trzymanie obligacji, albo zakładanie lokat bankowych.
Inny czynnik, który w tym roku stoi za rajdem metali szlachetnych to osłabienie dolara. Spadek wartości waluty Amerykanów sprawia, że złoto i srebro stają się tańsze dla inwestorów zagranicznych, a to napędza globalny popyt. Wiadomo już, że obecnej administracji waszyngtońskiej nie zależy na mocnym dolarze, gdyż osłabiona waluta krajowa zwiększa konkurencyjność amerykańskiego eksportu.
Wielkie zapotrzebowanie na metale szlachetne zgłaszają od dawna także liczne banki centralne, zainteresowane utrzymywaniem rezerw we wszystkim, co nie kojarzy się z dolarem. Dedolaryzacja jest konsekwentnie praktykowana przede wszystkim przez Chiny, Indie i Turcję. Banki centralne na całym świecie tak bardzo zwiększyły udział złota w rezerwach, że po raz pierwszy od 1996 roku jest on większy od udziału amerykańskich obligacji.
Złoto w skomplikowanych czasach
Analitycy Morgan Stanley podkreślają, że metale szlachetne przestały pełnić wyłącznie rolę zabezpieczenia przed inflacją. Dziś złoto staje się barometrem globalnej gospodarki, odzwierciedlającym decyzje banków centralnych, nastroje inwestorów oraz napięcia geopolityczne. W tej ostatniej kwestii inwestorzy widzą w kruszcach "bezpieczną przystań", gdyż nadal bardzo napięta jest sytuacja w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. Optymizmem nie napawają chociażby najnowsze wypowiedzi Donalda Trumpa, który twierdzi, że ambicje Władimira Putina nie kończą się na Ukrainie. W dodatku Chiny w sposób otwarty tworzą blok państw konkurujących z Zachodem.
- Złoto zawsze było aktywem pierwszego wyboru w czasach niepewności. Jednak w 2025 roku inwestorzy patrzą na kruszec nie tylko jako na zabezpieczenie przed inflacją, lecz także jako na aktywo reprezentujące głębsze zmiany na rynkach finansowych - wyjaśnia Amy Gower, analityk do spraw surowców w sektorze metali i górnictwa w Morgan Stanley.
Morgan Stanley przewiduje dalsze osłabienie dolara amerykańskiego, co uczyni metale szlachetne tańszym dla zagranicznych nabywców. Nie wszystko jednak wygląda optymistycznie. Biżuteria odpowiada za 40 proc. światowego popytu na złoto i 34 proc. na srebro, ale konsumenci ograniczają zakupy ze względu na wysokie ceny. W drugim kwartale tego roku popularność wyrobów jubilerskich za złota spadła do najniższego poziomu od końca 2020 roku.
Dobre prognozy dla cen złota
Morgan Stanley podkreśla, że metale szlachetne utrzymują wzrosty cen dzięki funduszom ETF. Te z nich, które oparte są na złocie tylko w sierpniu tego roku odnotowały 5 miliardów dolarów napływów. Cały 2025 rok jest dla branży jednym z najlepszych w historii, ustępuje jedynie wynikom osiągniętym w 2020 roku. -To silny dowód zaufania do długoterminowej wartości złota - konkluduje Amy Gower.
Morgan Stanley prognozuje, że uncja złota może osiągnąć cenę 3 800 dolarów do końca 2025 roku. Zdaniem ekonomistów tego banku, choć popyt na biżuterię pozostaje niewiadomą, kombinacja zakupów banków centralnych, napływów do funduszy ETF oraz obniżek stóp Fed tworzy korzystne perspektywy dla rynku kruszców. Ekonomiści ANZ Group także przewidują 3 800 dolarów za uncję złota jeszcze w 2025 roku, a Goldman Sachs nie wyklucza nawet 5 tysięcy dolarów w przyszłym roku.
Srebro coraz bardziej deficytowe
Wielu ekonomistów zakłada, że uncja srebra może w 2026 roku wspiąć się na poziom 50 dolarów, czyli rekordowy z 1980 roku. Pada argument, że ten metal jest coraz trudniej dostępny, gdyż pojawiają się duże problemy po stronie podaży.
Srebro to metal nie tylko szlachetny, ale także przemysłowy. Do fabryk trafia ponad połowa światowej podaży tego surowca. Srebro wykorzystywane jest w przemyśle precyzyjnym i elektronicznym, w stomatologii, jubilerstwie oraz w produkcji zielonej energii - jest elementem między innymi paneli fotowoltaicznych. Znakiem nowych czasów staje się wykorzystywanie srebra w centrach danych sztucznej inteligencji.
Analitycy zwracają uwagę na szybko rosnące koszty wytwarzania złota i srebra, co jest jeszcze jedną przyczyną wzrostu cen tych kruszców. W tej chwili średni koszt produkcji uncji srebra wynosi około 26 dolarów i jest najwyższy w historii. Do tego skoku kosztów najbardziej przyczyniają się rosnące ceny energii i ogólna inflacja. Dla porównania, podczas cenowego szczytu srebra w 1980 roku, koszt wydobycia był zdecydowanie niższy, co dawało producentom marże dużo wyższe niż teraz.
Jacek Brzeski