Zbudują nowe kopalnie!
W ostatnich latach wzrósł import węgla do Polski. Jednak wzrost importu nie będzie długotrwały, bo zachodnie koncerny - te, które zainwestowały w Polsce w produkcję stali oraz energii elektrycznej - zbudują u nas nowe kopalnie.
Obecnie importujemy węgiel z Kolumbii - 300 tys. ton rocznie, ok. 1 mln ton z Czech i z Rosji. W tym roku od stycznia do września import z Rosji wyniósł już ok. 4,5 mln ton. W roku 2007 możemy zaimportować nawet 7 mln ton węgla - równowartość wydobycia trzech dużych kopalń. Będzie to o wiele więcej niż sami eksportujemy do Niemiec - ok. 4 mln ton rocznie. W roku 2008 import węgla do Polski najpewniej pozostanie na poziomie zbliżonym do importu z roku 2007.
W ciągu ostatnich dwóch lat import wzrósł o przeszło sto procent. W 2004 roku sprowadzono do Polski 2,3 mln ton węgla, natomiast w tym roku już 6 mln ton węgla.
Importujemy głównie węgiel z Rosji
- Jedynym krajem w Europie, którego podaż węgla przewyższa wewnętrzny popyt, jest Rosja - podkreśla Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo. - Alternatywą dla importu węgla jest rozwój wydobycia w kraju, bo ten import jest niczym innym, jak tylko substytutem produkcji krajowej.
Według Janusza Olszowskiego, prezesa Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, import węgla nie będzie znacząco wzrastał. Choćby z tego względu, że węgiel z Rosji opłaca się importować głównie odbiorcom ze ściany wschodniej. Koszt przewozu rosyjskiego węgla w głąb kraju czyni ten import nieopłacalnym. Ponadto w Rosji systematycznie rosną ceny transportu kolejowego. W ciągu ostatnich trzech lat koszty transportu węgla w samej Rosji wzrosły 2,5-krotnie.
- Sądzę, że import węgla z Rosji utrzyma się na poziomie ok. 6 mln ton rocznie - ocenia Janusz Olszowski. - Nie widzę natomiast możliwości importu węgla do Polski z portów ARA, bo byłby on nieopłacalny.
Janusz Olszowski zwraca uwagę, że co pewien czas pojawiają się postulaty, by polski rząd ograniczył import węgla z Rosji. Domagają się tego głównie górnicze związki zawodowe.
- Znaczący wzrost importu węgla będzie w konsekwencji prowadzić do likwidacji polskich kopalń i zachwiania bezpieczeństwa energetycznego kraju - alarmuje Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. - Potrzebny jest więc wnikliwy monitoring importu węgla oraz obostrzenia w tym zakresie. Jeżeli będziemy węgiel bezwarunkowo importować spoza Unii Europejskiej, to na węglu nam oferowanym, często po cenach dumpingowych, odniesiemy tylko krótkoterminową korzyść. Dlatego że po wyeliminowaniu naszego węgla ceny, jakie będziemy płacić za węgiel z importu, pójdą w górę.
Tyle że, co podkreśla Janusz Olszowski, obecnie rząd nie ma żadnych instrumentów, by zablokować import węgla. Rząd może i nawet powinien jedynie monitorować import. Pojawiały się pomysły, by Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa wystąpiła do Komisji Europejskiej o wprowadzenie instrumentów ochronnych (np. ceł zaporowych). Jednak, by takie instrumenty ochronne wprowadzić, trzeba najpierw wykazać, że produkcja węgla w Rosji jest dotowana przez państwo.
- Ale tam węgiel jest wydobywany metodą odkrywkową, tańszą od 5 do 8 razy niż w Polsce - mówi Janusz Olszowski. - Byłem nieraz w Rosji i widziałem, jak tam się wydobywa węgiel. Nie ma tam dotowania wydobycia.
Poza tym trzeba też pamiętać, że europejscy odbiorcy, jak choćby Wielka Brytania, są zainteresowani sprowadzaniem węgla z Rosji, a nie tworzeniem barier dla jego importu.
Wiceminister gospodarki Krzysztof Tchórzewski, który odpowiada za górnictwo i sektor elektroenergetyczny, również wskazuje, że nie mamy instrumentów do zahamowania importu węgla. - Nie jesteśmy w stanie administracyjnie zablokować importu węgla - podkreśla.
Według Janusza Olszowskiego, trzeba przede wszystkim dbać o politykę kosztową w polskich kopalniach i negocjować stawki przewozu węgla na rynku polskim.
- Stawki przewozu węgla są w Polsce bardzo wysokie - ocenia Olszowski. - Nie wykluczam, że w przyszłości możemy sporo węgla importować, bo już w okolicach 2015 roku może nam zabraknąć węgla energetycznego, jeżeli teraz nie zainwestujemy w uruchomienie nowych pokładów.
Tajemnicą poliszynela jest jednak, że od pewnego czasu trwają rozmowy dotyczące możliwości zbudowania nowych kopalń w Polsce. Budową nowej kopalni węgla koksowego zainteresowany jest Arcelor-Mittal Poland.
- Wszyscy ci, którzy zainwestowali w Polsce w produkcję energii elektrycznej albo w produkcję stali, potrzebują węgla - podkreśla Jerzy Markowski. - Oni muszą go mieć na czas ze względu na dbałość o bezpieczeństwo procesów technologicznych. Te zagraniczne koncerny, które ulokowały się w Polsce, nie będą w nieskończoność importować węgla, tylko zaczną u nas inwestować w budowę nowych kopalń.
Według Markowskiego, koncern Mittala zamiast ryzykować konflikt z rządem i związkami zawodowymi, do którego mogłoby dojść przy próbie prywatyzacji istniejących już kopalń, zdecyduje się na budowę nowej kopalni w okolicach Jastrzębia Zdroju. Można domniemywać, że polski rząd, mając do wyboru zwiększenie importu węgla bądź budowę nowych kopalń w kraju, da zielone światło dla realizacji takiej inwestycji, bo przecież w nowej kopalni pracę znalazłyby tysiące osób.
- Co istotne, Mittal może sobie wybudować kopalnię bardziej nowoczesną od tych, które już funkcjonują - ocenia Jerzy Markowski. Przyznaje on, że co jakiś czas pytany jest przez zagraniczne koncerny o możliwość budowy nowych kopalń w Polsce. Temat ten pozostaje interesujący m.in. dla czeskiego CEZ-u, Electrabla i ArcelorMittal Poland. W tle pojawiają się cały czas Rosjanie, czyli Gazprom, który - jak wiadomo - chciałby nabyć Electrabel.
- Gdyby do tego doszło, to Gazprom wszedłby do polskich elektrowni i pewnie byłby zdecydowany inwestować w polskie górnictwo - mówi Jerzy Markowski. - I to byłby paradoks historii. Pracę polskim górnikom dawałby bowiem rosyjski kapitał.
Jerzy Dudała