Złodzieje, barbarzyńcy i ojcobójcy
Pluj mu w oczy, a on twierdzi, że deszcz pada - wołał zdesperowany i zrozpaczony kierownik szkoły podstawowej (w której przyszło mi swego czasu pobierać nauki), charakteryzując najbardziej opornych swoich adwersarzy, z którymi nijak nie potrafił nawiązać kontaktu. A trzeba powiedzieć, że był to jedynej przyzwoitości człowiek (niedzisiejszy, przedwojenny - jak czasami mawia się o takich).
Piątkowe wydarzenia w Sejmie nie wpłyną na powstanie nowego rządu - twierdzi prof. premier Marek Belka, dowodząc tym samym, jakoby nic w piątkowe popołudnie w Sejmie się nie stało. Otóż, Panie Premierze, mimo iż rzecz nie dotyczyła Pana - na szczęście - to jednak się stało. Tak wiele, iż wydaje się - nawet stosując polityczną miarę wartości i wrażliwości - że wyklucza to powstanie jakiegokolwiek rządu. Belka poinformował, że już rozpoczął ponowne konsultacje w sprawie utworzenia nowego rządu. Podkreślił, że wciąż jest optymistą i wydaje mu się, że jest szansa znalezienia większości, która poprze jego rząd.
Z kim Pan już konsultował? Ze "złodziejami" (PO) - używając języka "politycznych" dyskusji - "barbarzyńcami" (Samoobrona) czy może "ojcobójcami" (SdPl). Przecież poza poparciem "zorganizowanej grupy przestępczej" (SLD) i "kupy przyczepionej do okrętu" (UP) nie może Pan liczyć na niczyje głosy. Nawet "fekalia z szamba" (FKP) odmówiły Panu swoich "szabel". A nie liczy Pan przecież na "kaczorów" (PiS) czy "faszystów wszechpolskich" (LPR). Jaką większość dla swojego rządu chciałby Pan zbudować: "faszystów" z "ojcobójcami" czy "fekaliów" z "barbarzyńcami" i "złodziejami"? I czy naprawdę chce Pan być tak wyłonionym, przy silnym wsparciu "pornogrubasa" (prezydent Kwaśniewski), premierem?