Zróżnicowana płaca minimalna trudna do wprowadzenia
Problemy związane z długiem publicznym i deficytem sektora finansów publicznych zostaną rozwiązane dzięki wzrostowi gospodarczemu, który należy stymulować - mówił o tym na spotkaniu w tym tygodniu z przedsiębiorcami z BCC prof. Piotr Gliński. Profesor ocenił, że by wprowadzić zróżnicowaną płacę minimalną w zależności od regionu kraju, jest racjonalny, ale może być bardzo trudy do wprowadzenia z punku widzenia technicznego.
"Podstawowym remedium na to (problemy długu - PAP) jest wzrost gospodarczy i żadnego innego remedium nie ma. Tym bardziej, że my jeżeli chodzi o sztywne wydatki, to ze względów społecznych jesteśmy szalenie ograniczeni" - mówił Gliński, który był kandydatem PiS na premiera w rządzie technicznym, a ostatnio jest typowany przez polityków tej partii na kandydata na prezydenta Warszawy.
Według niego są duże rezerwy związane z ograniczaniem długu - polegają one głównie na ograniczaniu biurokracji i na zmniejszaniu kosztów funkcjonowania państwa oraz deregulacji, która powinna przynieść impuls prowzrostowy.
Gliński wskazał także na konieczność uszczelnienia systemu poboru danin. "Ten system jest zupełnie nieszczelny" - ocenił. Dodał, że żaden odpowiedzialny polityk nie obieca natomiast wprowadzenia skokowej reformy polegającej na "racjonalizacji wydatków socjalnych z budżetu". Powiedział, że np. kwestia przywilejów emerytalnych jest w Polsce problemem zarówno drażliwym, jak i wrażliwym politycznie. "Ja byłbym skłonny, gdybym miał władzę w Polsce, usiąść do stołu i porozmawiać o tym, czy zmusić do rozmowy interesariuszy. Ale wiem, że nie powinienem im niczego narzucać z dnia na dzień, wykorzystując siłę polityczną, bo doprowadzi to do większych problemów" - mówił.
Jego zdaniem problem polskiej gospodarki polega na jej słabej industrializacji, przy czym czynnikiem wzrostu jest rynek wewnętrzny. "Tutaj możemy wrócić do płacy minimalnej. Jednak proporcje między Polską a innymi krajami, jeżeli chodzi o siłę gospodarczą, nie są odzwierciedlone w proporcji pomiędzy płacami polskiego pracownika a pracownika w krajach zachodnich. Stąd wynika dążenie wielu grup społecznych i politycznych w Polsce do podniesienia płacy minimalnej" - powiedział.
Profesor ocenił, że argument przedsiębiorców, by wprowadzić zróżnicowaną płacę minimalną w zależności od regionu kraju, jest racjonalny, ale może być bardzo trudy do wprowadzenia z punku widzenia technicznego. Chodzi przede wszystkim o kwestie związane z granicami województw, w których obowiązywałyby różne płace minimalne. "To ciekawe rozwiązanie, które odnosi się do realiów polskiego życia" - zaznaczył.Gliński odniósł się też do krytycznych ocen przedsiębiorców na temat sprzeciwu PiS wobec podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat. Wskazał, że w środowisku akademickim pracuje się do 70 lat, ale dla ludzi, którzy przepracowali fizycznie kilkadziesiąt lat, argumenty, że żyjemy coraz dłużej, są odbierane inaczej. "Ja jestem gdzieś pomiędzy tym projektem PO () a twardym obstawaniem, że żadnych zmian ma nie być. To twarde obstawanie jest argumentem politycznym" - dodał.
Gliński powiedział, że nie zgadza się z argumentami biznesu i części ekonomistów, że wejście Polski do strefy euro byłoby korzystne dla naszego kraju, ponieważ zmniejszyłoby ryzyko kursowe i zapewniło stabilizację gospodarce. "Ja mam zaufanie do wielu ekonomistów, którzy absolutnie nie są związani z PiS (), którzy przytaczają wiele argumentów za tym, że lepiej się nie deklarować co do wprowadzenia euro" - powiedział.
Wyjaśnił, że własna waluta daje m.in. ochronę w przypadku kryzysu finansowego. Podstawowym argumentem jest kwestia spójności waluty z charakterem gospodarki. "Euro funkcjonuje na obszarze bardzo zróżnicowanych gospodarek i zawsze te silniejsze gospodarki lepiej na tym wychodzą. Obawiam się, że dla Polski mogłoby to nie być korzystne" - powiedział.
_ _ _ _ _
Przypomnijmy iż minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz poważnie myśli o tym, by wysokość płacy minimalnej była uzależniona od regionu.
Osoby zatrudnione na etat nie mogą dziś zarabiać mniej niż 1600 zł miesięcznie. Rząd właśnie zdecydował, że od przyszłego roku najniższa pensja wyniesie więcej - 1680 zł brutto.
Związkowcy mówią: taka podwyżka to nic! Najniższa pensja powinna według nich wynosić co najmniej 50 proc. średniej pensji. Pracodawcy odpowiadają: tak duża podwyżka minimalnej płacy spowoduje, że nie będzie nas na nią stać. Po ostatnich protestach największych central związkowych minister pracy znów zaprasza związkowców do dialogu.
Jak to mogłoby wyglądać?
Rząd ustaliłby pensję minimalną "ogólnokrajową" np. na poziomie 1680 zł brutto (czyli przyszłorocznej najniższej płacy). I poniżej tej kwoty nie można byłoby zatrudniać pracowników. Ale w regionach, gdzie zarabia się więcej, rząd mógłby ustalić minimalne wynagrodzenie na wyższym poziomie.Dziś średnia płaca to 4607 zł. Zakładając, że minimalna pensja "regionalna" wynosiłaby połowę średniej, oznaczałoby to, że na Mazowszu firmy nie mogłyby zatrudniać za mniej niż 2303 zł .
Średnia płaca w regionie w zł dolnoślaskie - 1680 kujawsko-pomorskie - 1680 lubelskie - 1680 lubuskie - 1680 łódzkie - 1734 małopolskie - 1767 mazowieckie - 2303 opolskie - 1693 podkarpackie - 1680 podlaskie - 1680 pomorskie - 1921 ślaskie - 1957 świetokrzyskie - 1680 warmińsko-mazurskie- 1680 wielkopolskie - 1764 zachodniopomorskie -1737
na podstawie GUS lipiec 2013r.