ZUS do prywatyzacji?

Wywiad z Aleksandrą Wiktorow prezesem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych

Po co ludziom jest potrzebny Zakład Ubezpieczeń Społecznych?

- Tak naprawdę ludziom potrzebne jest ubezpieczenie społeczne, zapewniające środki utrzymania po zakończeniu aktywności zawodowej, chroniące przed biedą, gdy stają się niezdolni do pracy z różnych powodów. ZUS tylko od 70 lat tymi ubezpieczeniami administruje.

Ponad 100 lat temu kanclerz Otto von Bismarck wprowadził przymusowy system ubezpieczeń społecznych, żeby wygrać wybory. Czy powstanie w 1934 r. ZUS służyło bieżącym celom politycznym?

- Nie. Ubezpieczenia o charakterze zbliżonym do ubezpieczeń społecznych na ziemiach polskich istniały dużo wcześniej. Tradycje ubezpieczeniowe wiążemy z funkcjonującymi wówczas kasami cechowymi oraz późniejszymi różnego rodzaju bractwami. Szczególną wartość dla polskiej tradycji ubezpieczeniowej ma utworzony w 1889 r. we Lwowie Zakład Ubezpieczenia Robotników od Wypadków, w którym język polski był językiem urzędowym. Na terenie poszczególnych zaborów istniały ubezpieczenia właściwe dla każdego z zaborców. Po uzyskaniu niepodległości już w 1919 r. Józef Piłsudski wydał dekret o ubezpieczeniu na wypadek choroby.

Zasadniczy zwrot w dziejach instytucji ubezpieczeń społecznych na ziemiach polskich nastąpił w 1934 r. Stało się to za sprawą rozporządzenia prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o zmianie ustawy z dnia 28 marca 1933 r. o ubezpieczeniu społecznym (Dz.U. nr 95, poz. 855). Na jego podstawie scalono 5 dotychczas działających instytucji (Izbę Ubezpieczeń Społecznych, Zakład Ubezpieczenia na Wypadek Choroby, Zakład Ubezpieczenia od Wypadków, Zakład Ubezpieczenia Emerytalnego Robotników i Zakład Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych) w jedną instytucję pod nazwą Zakład Ubezpieczeń Społecznych z siedzibą w Warszawie. ZUS zarządzał pięcioma funduszami ubezpieczeniowymi połączonymi w zakresie administracji, ale wyodrębnionymi finansowo. Przed wojną polskie ubezpieczenia były wzorcowe, posiadały nawet rozwiązania nieznane w innych częściach świata. W Polsce np. wprowadzono zasiłek połogowy w wysokości 100 proc. wynagrodzenia.

W przyszłym roku ZUS wyda emerytom i rencistom nowe legitymacje zawierające odpowiednie zabezpieczenia przed ich podrobieniem i sfałszowaniem. Wyeliminują one konieczność wysyłania odcinka renty lub emerytury.


- Niewiele. Dopiero w 1927 r. prezydent wydał rozporządzenie o ubezpieczeniu pracowników umysłowych, na podstawie którego po 5 latach urzędnicy państwowi mogli otrzymać emeryturę. Podobne uprawnienia w 1933 r. uzyskali pracownicy fizyczni, ale pierwsze świadczenia zostały wypłacone w 1939 r. W 1938 r. składki na ubezpieczenie społeczne, przy podobnej liczbie ludności jak obecnie, płaciło 2,5 mln osób, ale renty starcze z ubezpieczenia emerytalnego otrzymywało tylko 262 tys. osób. Obecnie składki, poza rolnictwem, opłaca prawie 13 mln osób, zaś emerytury i renty otrzymuje ponad 7,2 mln osób.

W ciągu 70 lat działalności ZUS-u wielokrotnie następowały zmiany...

- W latach 50. wprowadzone zostały rozwiązania organizacyjne na wzór radziecki. Dla Zakładu oznaczało to ostateczną likwidację autonomii i samodzielności oraz rezygnację z jego przedwojennej filozofii działania. ZUS stał się elementem centralnej gospodarki planowej i otrzymał osobowość prawną zakładu państwowego.

Zmianę przypieczętowała ustawa z dnia 20 lipca 1950 r. o Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, na podstawie której zlikwidowano fundusze ubezpieczeniowe, a dochody i wydatki ZUS stały się częścią budżetu państwa. Zlikwidowano przedwojenne ubezpieczalnie społeczne, przekazując realizację świadczeń zdrowotnych nowej instytucji - Zakładowi Lecznictwa Pracowniczego. W 1955 r. na mocy dekretu o przekazaniu wykonywania ubezpieczeń społecznych w dziedzinie świadczeń krótkoterminowych związkom zawodowym zniesiono ZUS. Dopiero w 1960 r. na nowo scalono administrację ubezpieczeń społecznych. W miejsce Centralnego Zarządu Ubezpieczeń Społecznych znów powrócił Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Czy ZUS działał w czasie II wojny światowej?

- Tak. Centrala ZUS została ewakuowana na Wschód. Już 3 września 1939 r. wyruszył pierwszy transport, zawierający część papierów wartościowych Zakładu. 17 września został on zajęty przez władze radzieckie w Łucku. Drugi transport został spalony, a trzeci trafił do Węgierskiego Banku Narodowego w Budapeszcie. W czasie okupacji na terenie Generalnego Gubernatorstwa ZUS działał, chociaż okupanci we wszystkich instytucjach ubezpieczeniowych mieli swoich komisarzy. Warto wiedzieć, że w tym czasie ZUS wypłacał świadczenia długoterminowe. Pracownicy fizyczni także byli ubezpieczeni.

Jednak chyba najtrudniejszym momentem stało się wprowadzenie reformy systemu ubezpieczeń społecznych 1 stycznia 1999 r.

- Dla ZUS reforma ta oznaczała konieczność wprowadzenia zmian uznawanych za najbardziej rewolucyjne w dotychczasowej historii tej instytucji. ZUS stał się głównym wykonawcą zadań w sferze ubezpieczeń społecznych. Powierzono mu też wiele nowych zadań związanych z prowadzeniem Centralnego Rejestru Ubezpieczonych oraz kont przebiegu ubezpieczenia dla ok. 13 mln osób, poborem składki na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych w zmodyfikowanej formie uwzględniającej organizacyjno-finansową reformę systemu, poborem składki na drugi filar oraz na ubezpieczenie zdrowotne. Skala przedsięwzięcia przerosła nie tylko wyobrażenie twórców reformy, ale także jej wykonawców. Dramatycznie krótki, dwumiesięczny okres dzielący wejście w życie reformy od momentu uchwalenia kluczowych ustaw spowodował, że system KSI obsługujący pobór składek na ubezpieczenie społeczne nie był w stanie w początkowym okresie przetworzyć wszystkich danych.

Dlaczego

- Nowy system wprowadzano pod presją czasu, w związku z czym pojawiły się trudności w testowaniu i pilotażowym wdrażaniu programów informatycznych.

Jednocześnie niezbędne były zmiany organizacyjne polegające na konieczności utworzenia 37 oddziałowych ośrodków przetwarzania danych. Wdrożenie nowego systemu poboru składek i zgłaszania do ubezpieczenia wymagało przygotowania nie tylko ze strony ZUS, ale także płatników składek. Przeprowadzono ogromną akcję informacyjną, co jednak nie uchroniło nas od natłoku klientów. W pierwszym miesiącu reformy 85 proc. płatników składek złożyło dokumenty zgłoszeniowe osobiście, a tylko 15 proc. przesłało je pocztą. Oddziały odwiedziło w tym czasie blisko 1 mln 850 tys. płatników. Dodatkowo wystąpiły zakłócenia w przetwarzaniu na postać elektroniczną tak wielkiej masy dokumentów papierowych. Składane dokumenty zawierały błędy; jedynie ok. 30 procent było poprawnych. Obecnie dzięki sprawnie działającemu systemowi informatycznemu ZUS rozpoznaje na bieżąco prawie 100 proc. płatników oraz składki od 98 proc. ubezpieczonych.

Monopolistyczna pozycja ZUS powoduje, że znów pojawiły się głosy o konieczności sprywatyzowania Zakładu.

- ZUS rzeczywiście jest monopolistą na rynku ubezpieczeń społecznych i tak jest na całym świecie. Instytucje ubezpieczeń społecznych nigdzie nie mają konkurencji, bo nie mają o co konkurować. Jako instytucja państwowa ZUS pobiera składki i ma prawo do ich egzekucji od niesolidnych pracodawców. Nie bardzo sobie wyobrażam, żeby prywatna firma przeprowadzała egzekucję zaległości na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Co więcej, koszty naszej działalności wynoszą zaledwie 3 proc. FUS i są porównywalne z kosztami działania innych instytucji ubezpieczeń społecznych na świecie. Na przykład trzeba powiedzieć, że OFE nie pobierają bezpośrednio składki od swoich klientów, nie dochodzą zaległych należności, czyli nie ponoszą kosztów z tym związanych. Wszystkie te czynności wykonuje ZUS, który przekazuje funduszom listę z kwotą składki za każdego ubezpieczonego i dokładnie tyle samo środków finansowych. Autorzy haseł prywatyzacyjnych nie precyzują też, co należy sprywatyzować, czy sferę poboru składek, czy ustalania prawa do świadczeń, obliczania ich wysokości i gromadzenia niezbędnych do tego dokumentów, czy wypłatę świadczeń, kontrolę płatników, orzecznictwo do celów rentowych, kontrolę zasiłków chorobowych itp. Osoby te zapominają również o tym, że prywatne instytucje działają dla zysku.

Zawsze można obniżyć koszty działania.

Ależ my to robimy. Co prawda liczba rent i emerytur trafiających na konta bankowe stale rośnie, nadal jednak większość mieszkańców małych miejscowości czeka na listonosza. Z tego powodu wynegocjowaliśmy z Pocztą Polską korzystną umowę, dzięki której płacimy ryczałtową stawkę od każdego przekazu z rentą lub emeryturą, bez względu na wysokość świadczenia. Aż ponad 20 proc. wszystkich wydatków na działalność Zakładu pochłaniają nam opłaty za przesyłki pocztowe. W ubiegłym roku ok. 35 mln zł kosztowało przesłanie listem odcinków renty lub emerytury osobom, które otrzymują świadczenia na konta, gdyż jest to obecnie niezbędne, aby osoba mogła udokumentować swój status emeryta lub rencisty.

Dlatego w przyszłym roku ZUS wyda emerytom i rencistom nowe legitymacje zawierające odpowiednie zabezpieczenia przed ich podrobieniem i sfałszowaniem, które wyeliminują konieczność wysyłania odcinka renty lub emerytury. Za te legitymacje jednorazowo zapłacimy około 8 mln zł. Dla porównania warto przypomnieć, że koszt produkowania i przesyłania obecnych odcinków wynosi rocznie ok. 35 mln zł. W ciągu 3,5 roku oszczędności będą duże - ponad 100 mln zł.

Ubezpieczeni gubią się w przepisach, kiedy próbują zrozumieć swoje prawa.

- Również dla nas częste zmiany prawa w Polsce faktycznie są kłopotliwe. Bardzo chciałabym, żeby ZUS, na wzór innych krajów unijnych, mógł wydać cienką broszurkę informacyjną, która zawierałaby wszystkie prawa i obowiązki ubezpieczonego. I byłaby aktualna przez kilkanaście lat.

Reklama

Rozmawiała

Bożena Wiktorowska

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »