Związkowcy PGNiG grożą strajkiem

Związkowcom z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa nie podobają się wypowiedzi ministra skarbu, który coraz częściej zapowiada nacjonalizację, niedawno sprywatyzowanej spółki i, pod groźbą strajku, domagają się pilnego spotkania Andrzejem Mikoszem. Mają z nim do omówienia więcej spraw, m.in.: kwestię obiecanych im akcji, których szef resortu skarbu nie chce im dać, a także zmian w zarządzie PGNiG.

Związkowcom z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa nie podobają się wypowiedzi ministra skarbu, który coraz częściej zapowiada nacjonalizację, niedawno sprywatyzowanej spółki i, pod groźbą strajku, domagają się pilnego spotkania Andrzejem Mikoszem. Mają z nim do omówienia więcej spraw, m.in.: kwestię obiecanych im akcji, których szef resortu skarbu nie chce im dać, a także zmian w zarządzie PGNiG.

Związkowcy z PGNiG na spotkaniu central działających w spółce, które odbędzie się 30 listopada, mogą zdecydować o wznowieniu akcji protestacyjnej. Wcześniej chcieliby jednak spotkać się z ministrem skarbu.

"Przede wszystkim liczymy na spotkanie z panem ministrem i rzeczową wymianę zdań, abyśmy mogli przedstawić własne argumenty" - powiedział w Dariusz Matuszewski przewodniczący federacji związków zawodowych PGNiG. "Chcielibyśmy na początek rozpocząć merytoryczną rozmowę i nie dowiadywać się z prasy o naszej przyszłości. Uważamy, że jest to niewłaściwe ze strony ministra, bo nie próbuje nawiązać dialogu społecznego, który jest bardzo potrzebny tej firmie" - dodał.

Reklama

Ostatnio zaniepokojenie związkowców wzbudziły wypowiedzi ministra, który powiedział, że pracownicy PGNiG nie dostaną przysługujących im akcji w ciągu sześciu miesięcy od debiuty giełdowego.

Zapis o przydziale akcji pracownikom znajduje się w programie rządowym, na podstawie którego przeprowadzono ofertę publiczną PGNiG.

Matuszewski powiedział też, że zapowiadane przez ministra Mikosza szybkie zawieszenie zarządu może negatywnie odbić się na kondycji PGNiG.

"Nie rozumiemy dlaczego zarząd ma być tak szybko odwołany. Przecież prezes Kossowski podał się do dymisji, w grudniu mija kadencja zarządu, więc liczyliśmy, że ten zarząd załatwi wszystkie konieczne sprawy, bo uzyskane z giełdy pieniądze trzeba odpowiednio zainwestować" - powiedział Matuszewski. "Boimy się sytuacji, w której zawiesi się jeden zarząd i niejako przez pewien moment staniemy w próżni" - dodał.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: związkowcy | wypowiedzi | skarbu | groza | strajku | PGNiG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »