Życie nocne pełne gwiazd

W świecie klubowym, dyskoteki wyszły z mody a nadszedł czas lounge barów. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku śmietanki towarzyskiej. "W Ameryce gwiazdy osiągnęły szczyt swojej popularności" - mówi Peter Famulari, były właściciel SkyBar, który obecnie prowadzi BOULEVARD3, oba miejsca mieszczą się w Los Angeles. "To zjawisko jest o wiele bardziej widoczne niż kiedyś, choćby 10 lat temu".

Wraz ze wzrostem liczby paparazzi czyhających na gwiazdy z palcem na spuście migawki oraz ilości tytułów prasowych i programów poświęconych sławnym osobom, zwiększyła się też liczba sławnych osób próbujących uciec od światła reflektorów. Zamiast dyskotek wzorowanych na słynnym amerykańskim klubie Studio 54 lub ogromnych klubów, w stylu tych na Ibizie, wybierają się w poszukiwaniu miejsc bardziej zacisznych i kameralnych. Stoliki, a nawet stoły obiadowe, zajęły miejsce na parkietach tanecznych, stając się największą atrakcją lokali.

Na zdjęciach: Kluby nocne uczęszczane przez gwiazdy
Na zdjęciach: Pięć restauracji, gdzie najprędzej można spotkać gwiazdy
Na zdjęciach: Hotele pełne gwiazd
Na zdjęciach: Najdroższe koktajle na świecie
Na zdjęciach: Dziesięć restauracji, gdzie najtrudniej o rezerwację

Czy jednak mniejsza powierzchnia lokalu nie uszczupli wyników klubu? Niekoniecznie, twierdzi Famulari.

Reklama

Mając do dyspozycji dużą powierzchnię, można zarobić małą fortunę w ciągu jednego wieczoru, łączy się to jednak z nieuniknionymi kosztami takimi jak czynsz, opłaty za gaz, prąd i wodę. Mniejsze lokale zarabiają mniej co wieczór, ale niższe są też koszty ich utrzymania.

"Małe kluby często uzyskują większe procentowo zyski niż duże dyskoteki" - mówi Famulari. "Minusem dużych klubów jest to, że jeśli nie są one w pełni wykorzystywane, istnieje większe prawdopodobieństwo, że będą generować duże straty. Mniejsze lokale są bezpieczniejszą inwestycją".

Życie nocne w Nowym Jorku

Jedno z pierwszych miejsc, w których wprowadzono nowe zasady klubowe to: Bungalow 8 z Nowego Jorku. Jego właścicielka, Amy Sacco rezerwuje stoliki dla klientów korzystających z "bottle service", czyli zamawiających całe butelki alkoholu dla siebie i swoich gości, dzięki czemu do jej niewielkiego baru mają wstęp tylko osoby najbardziej trendy.

Po sześciu i pół roku istnienia - szmat czasu w świecie klubowym - znajdujący się na Manhattanie lokal wciąż przyciąga osoby pokroju George'a Clooneya i Sienny Miller. W zeszłym miesiącu, Sacco przeniosła swój specyficzny styl na grunt londyński otwierając dostępny tylko dla członków klub Bungalow 8 in Covent Garden.

Miejscem jeszcze bardziej ekskluzywnym niż prywatny klub jest tajny lokal na imprezy, który nie afiszuje się ze swoją działalnością. Pavia Rosati, naczelny redaktor DailyCandy.com - elektronicznego biuletynu poświęconego kuchni i modzie w mieście, wypowiada się, że najbardziej odjazdowe osoby, a wśród nich częstokroć znane osobistości, przyciągają kluby takie jak Spotted Pig w West Village na Manhattanie (lub tokijskie bary, do których można trafić, tylko jeśli się wie o ich istnieniu), ponieważ nie ociekają przepychem i nie panuje w nich atmosfera tradycyjnego klubu.

Miejsca w centrum zainteresowania

Jeśli, podczas wieczoru na mieście, chcielibyście napotkać słynne osoby, to lepiej obstawiać miejsca położone z dala od głównych szlaków, a nie te, które są obowiązkowym punktem wieczoru, takie jak np. klub Hyde w Los Angeles, w którym czasami roi się od gwiazd, a czasami pełno jest zwyczajnych pozerów.

Jedno z nich to: BOULEVARD3, który jest czymś pomiędzy kameralnym lounge barem i klubem z dużą przestrzenią taneczną i oferuje sławy takie jak Leonardo DiCaprio oraz Derek Jeter oraz ich wiernych widzów. Klienci mogą zarezerwować jedną z loży lub bawić się przy muzyce puszczanej przez DJ rezydenta.

Lounge bary są obecnie na topie, ale hollywoodzcy trensetterzy są nieprzewidywalni i kapryśni. Co dalej czeka amatorów nocnych rozrywek? Famulari spodziewa się powrotu mega klubów.

"Mogę się założyć, że super wielkie kluby jeszcze powrócą" - twierdzi. "Zniknęły, jak widać, chwilowo, ale to właśnie tam można się najlepiej zabawić".

Na zdjęciach: Najdroższy "bottle service"

Lauren Sherman

Forbes
Dowiedz się więcej na temat: klub | kluby | 'Gwiazdy' | żyły | życia | zyciem | Los Angeles
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »