Cząsteczki z pomysłem
Chemia jest wszędzie. Najbardziej zaawansowane technologie przynoszą właścicielom krociowe zyski. Szkoda, że nasza innowacyjność i kreatywność jest tak ograniczona.
Trudno sobie wyobrazić życie bez produktów chemicznych. Z wyrobami przemysłu chemicznego spotykamy się stale i wszędzie, czasem nie zdając sobie z tego nawet sprawy. Masowość produkcji, zapotrzebowanie na nowe materiały, różnorodność zastosowań i chłonność rynku - wiele czynników decyduje o tym, że innowacyjność w chemii tak bardzo się opłaca. Nie dziwią gigantyczne budżety badawczo-rozwojowe chemicznych potentatów.
Tymczasem polska branża chemiczna zdominowana jest przez produkcję wielkotonażową. Złożyło się na to wiele czynników. Wychodzące z poprzedniego ustroju gospodarczego firmy miały inne wydatki. Polityce inwestycyjnej nie sprzyjało zamieszanie wokół prywatyzacji i po prostu brak pieniędzy.
Mniej uwagi przywiązywano do kwestii zróżnicowania oferty produktowej, a przecież najłatwiej dotrzeć do odbiorców, oferując im produkty i rozwiązania ściśle dostosowane do ich potrzeb.
Zaszłości mszczą się obecnie, kiedy krajowa chemia jest poddana regułom rynku i musi konkurować z najlepszymi.
Przykładem bardzo efektywnym polityki innowacyjnej w branży chemicznej, wręcz wzorem do naśladowania, jest największy na świecie koncern chemiczny - niemiecki BASF. W ubiegłym roku firma osiągnęła obroty w wysokości niemal 73,5 mld euro. Ta zatrudniająca ponad sto tysięcy pracowników spółka z siedzibą Ludwigshafen nad Renem planuje w tym roku zwiększenie łącznych wydatków na badania i rozwój do 1,7 miliarda euro. To o ponad pięć procent więcej niż w roku ubiegłym. Tak duże nakłady na badania są możliwe dzięki wielkości firmy, ale też pokazują, jakie znaczenie spółka do badań przywiązuje.
Warto podkreślić to, że BASF nawet w kryzysie 2008 roku nie obciął środków na badania. Spółka, owszem, oszczędzała, ale tnąc inne wydatki. Filozofia BASF jest bowiem dość jasna.
Innowacje stanowią o sile firmy. Statystycznie codziennie naukowcy pracujący dla BASF rejestrują w urzędach patentowych na całym świecie trzy nowe rozwiązania.
Mimo że BASF to koncern chemiczny, to w firmie współpracują ze sobą naukowcy z różnych dziedzin. Na przykład bardzo prężnie rozwija się w firmie spółka zajmująca się biotechnologią.
Jednym z efektów jej prac jest odmiana ziemniaka, która idealnie nadaje się do przerobu... na papier.
Nie można zapominać o proporcjach i przeprowadzać nieuprawnionych porównań.
Niemiecki koncern przeznacza na badania więcej niż wynoszą roczne przychody całej Grupy Tarnów! Nie oznacza to jednak, że w Polsce nie stosuje się coraz bardziej zaawansowanych technologii związanych z branżą chemiczną. Bolączką są natomiast, co przyznają wszyscy szefowie zakładów chemicznych, krótkie łańcuchy produktowe.
W efekcie nasze firmy często wytwarzają półprodukty o niskiej wartości dodanej. Tymczasem najlepiej zarabia się na wyrobach skomplikowanych o wysokiej zawartości nowoczesnych technologii.
- Wydłużenie łańcuchów produktowych znacząco poprawiłoby sytuację w branży. Firmy mogłyby lepiej zarabiać, mniej byłyby podatne na wahania cen i dekoniunkturę - przyznaje ekspert branży chemicznej Janusz Wiśniewski.
Ciekawym przykładem wykorzystywania półproduktów jest należący do amerykańskiego koncernu Dow (numer dwa w branży chemicznej) zakład produkcji materiałów elektronicznych (dawniej JV SKC-Haas) w Dzierżoniowie.
Zakład u podnóża Gór Sowich produkuje elementy do paneli ciekłokrystalicznych.
Chodzi o tzw. LDF (Light Diffusion Film), specjalną folię polimerową pokrytą żywicą rozpraszającą światło.
Głównymi surowcami są PET (tworzywo polimerowe, stosowane przy produkcji toreb foliowych i opakowań napojów gazowanych) i żywice akrylowe.
Efekt inwestycji jest dość oczywisty - Dow, zamiast sprzedawać niskomarżowe produkty, wykorzystuje je do dalszego przetworzenia i dobrze na tym zarabia.
Wagę innowacyjności w branży chemicznej dostrzegają także szefowie największych polskich firm.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że nowe rozwiązania są potrzebne - mówi Paweł Jarczewski, prezes Zakładów Azotowych Puławy. Kierowana przez niego spółka od lat inwestuje w nowe technologie. Roczne nakłady inwestycyjne Puław idą w setki miliony złotych.
Sporo z tych środków to właśnie nowe rozwiązania.
Jedną z najciekawszych inwestycji w Puławach jest budowana właśnie nowoczesna instalacja odsiarczania spalin metodą mokrą amoniakalną. Wartość tej inwestycji to około ćwierć miliarda złotych.
W samej inwestycji nie byłoby nic niezwykłego, gdyby nie jedno rozwiązanie.
Efektem "ubocznym" pracy instalacji będzie pozyskanie dodatkowych 40 tys. ton siarczanu amonu. A ten zostanie wykorzystany w nowym kompleksie nawozowym.
Siarczan amonu zawiera bowiem azot w formie amonowej i łatwo dostępną siarkę, dzięki czemu nadaje się do nawożenia roślin wymagających dobrego zaopatrzenia w te składniki pokarmowe.
Co ważne, cały projekt ze względu na swój proekologiczny charakter zyskał wsparcie z funduszy unijnych w wysokości 20 mln zł. Eksperci nie kryją, że takie rozwiązania to modelowy wręcz przykład połączenia dbałości o środowisko, poprawienia rentowności zakładów i dostosowania się do zmian rynkowych.
- Odbiorcy nawozów są coraz bardziej wymagający. Nic więc dziwnego, że oferta produktowa musi ulegać zwiększeniu - mówi Cezary Możeński, dyrektor Instytutu Nawozów Sztucznych w Puławach.
Innym ciekawym rozwiązaniem dowodzącym, że w polskiej branży chemicznej coraz bardziej zwraca się uwagę na innowacyjność i wynikające z niej korzyści jest inwestycja w Zakładach Chemicznych Organika-Sarzyna. Ta wchodząca w skład Grupy Ciech spółka znana jest z produkcji różnego rodzaju żywic oraz środków ochrony roślin.
Innowacyjna inwestycja to wdrożenie technologii produkcji dwóch substancji aktywnych - MCPA i MCPP-P, wykorzystywanych do wytwarzania środków ochrony roślin stosowanych do zwalczania uciążliwych chwastów dwuliściennych w uprawach rolniczych, sadowniczych, użytkach zielonych i trawnikach.
Na czym polega innowacyjność technologii?
Po pierwsze gwarantuje najwyższą powtarzalną jakość substancji aktywnych - a to w przypadku produktów chemicznych ma kapitalne znaczenie.
Co ważne, technologia jest bardziej przyjazna dla środowiska od obecnie stosowanych i zapewnia bezpośrednie i pośrednie efekty ekologiczne.
Godne podkreślenia jest także to, że w przypadku inwestycji w Sarzynie mamy do czynienia z polskimi rozwiązaniami.
Znacznie zmieniony produkt MCPA oraz nowy MCPP-P są wynikiem prac badawczo-rozwojowych, przeprowadzonych zarówno przez Sarzynę, jak i we współpracy z polskimi jednostkami naukowo-badawczymi.
To rozwiązanie być może będzie przynosiło profity przez wiele następnych lat.
Według specjalistów, jaśniejsza barwa, zmniejszenie ilości substancji nieaktywnych, poprawa bezpieczeństwa pracy to czynniki, które wpływają na zaliczenie zasadniczo zmienionego MCPA do substancji czynnych o najwyższej, światowej jakości.
Wagę rozwiązania doceniły zarówno nasz rząd, jak i władze Unii Europejskiej.
Koszt inwestycji (ma zostać oddana do użytku w tym roku) to ponad 123 mln zł. Prawie 34 mln zł dała Unia, kolejne sześć milionów złotych pochodzi z budżetu.
Kluczem do inwestycji innowacyjnych jest znalezienie źródeł finansowania.
A o te nie jest łatwo - branża chemiczna nie ma najlepszej opinii w instytucjach finansowych. Uważana jest za skostniałą, dodatkowo szkodzi nam europejska polityka klimatyczna. Nawet jeśli restrykcyjne prawo w końcu zostanie odrzucone, to masa czasu zostanie zmarnowana i banki obawiające się, że firmy chemiczne będą ponosiły ogromne nakłady związane z emisjami nie będą chciały pożyczać pieniędzy - przyznaje szef dużej polskiej firmy chemicznej. Jego zdaniem, firmy chemiczne w obecnej sytuacji bardziej muszą liczyć na siebie niż na zewnętrzne źródła finansowania.
Dobry przykład, jak znaleźć pieniądze na inwestycje, daje grupa chemiczna PCC Rokita. Chce ona pozyskać w ciągu roku niemal 200 mln zł w ramach Programu Emisji Obligacji. Środki mają zostać przeznaczone na zwiększenie mocy produkcyjnych spółki. Jednak mimo że wartość wpływów brutto wyniesie 200 mln zł, to po uwzględnieniu kosztów emisji, szacowane wpływy netto wyniosą ok. 194,94 mln zł - przyznaje spółka.
Na co PCC chce przeznaczyć pozyskane pieniądze? Strategia rozwoju zakładów przewiduje inwestycje w tzw. kompleksie Rokopole i w kompleksie chlorowym. Pełna konwersja technologii produkcji chloru z rtęciowej na membranową przyniesie kolejne korzyści ekonomiczne i ekologiczne poprzez ograniczanie energochłonności oraz zużycia i emisji rtęci. Spółka chce zainwestować także w kompleks chemii fosforu. Tam przewidywane jest poszerzenie gamy produktów, co pozwoli wejść na nowe rynki oraz umożliwi do 2014 roku wzrost przychodów i znaczny wzrost zysku operacyjnego.
Polskie firmy chemiczne, szukając swojej szansy w innowacjach, dużą uwagę powinny zwrócić na możliwość pozyskania pieniędzy ze źródeł europejskich.
Potrzeba jednak do tego dobrego pomysłu i projektu. A z tym bywa różnie, choć przykłady Puław i Sarzyny pokazują, że sukces jest możliwy.
Dariusz Malinowski