Zarabiam 9000 zł miesięcznie. Co ja tutaj robię?
Przebywam w Danii od pięciu lat. Mam pracę, z której jestem zadowolony i na razie nie zamierzam stąd wyjeżdżać. Na co dzień zajmuje się rozwożeniem płatnych gazet. Zarabiam 15 tys. koron miesięcznie (9000 zł wg kursu DKK/PLN 0,60).
I ani się człowiek obejrzał a 5 lat w Królestwie Danii przeleciało jak z bicza trzasnął. Gdy w sierpniu 2006 roku wyjeżdżałem z kraju nie myślałem, że zakotwiczę tu na dłużej. Wykorzystałem jedną z 4 unijnych swobód - swobodę przemieszczania się ludzi - i jak setki tysięcy innych (mój sąsiad Janek z jedną nerką, po bajpasach zostawił ZUS-owi marną rentę i kilka miesięcy wcześniej niż ja poleciał do UK ) wyjechałem w poszukiwaniu pracy za godziwe pieniądze.
Tabela kursów średnich walut NBP
W Polsce pomimo zapowiedzi polityków różnych opcji na rynku pracy nic przez lata nie zmieniało się na lepsze. Nie kierowały mną emocje, nie uciekałem też z kraju a uzgodniona z rodziną decyzja o wyjeździe długo we mnie dojrzewała. Początkowo miała być Anglia, później Holandia, w rezultacie wybrałem Danię - bo stąd otrzymałem najkorzystniejszą ofertę. Nie jechałem w ciemno (za stary jestem na to aby w ten sposób ryzykować) - w rękach miałem kontrakt i dokumenty legalizujące mój pobyt i pracę w Danii, a wcześniej dokładnie sprawdziłem poprzez system EURES wiarygodność agencji pracy, która mnie zatrudniła.
Przez pierwsze dwa miesiące pracowałem dla firmy ALkloak, w brygadzie, której zadaniem było wykonanie wykopu i ułożenie w nim 4 kabli energetycznych. Później Creative Gardens - firma zajmująca się aranżacją i pielęgnacją ogrodów. W obu tych przypadkach miałem 101,65 DKK/godz. brutto, choć firmy dla których pracowałem płaciły agencji pośrednictwa BalticWorkforce stawki duńskie od 170 - 230 DKK/godz.. W następnej kolejności trafiłem do branży prasowej i pracuję tu do dziś - najpierw rozwoziłem bezpłatną gazetę Nyhedsavisen a teraz trzeci już rok rozwożę płatne gazety i kolorowe magazyny.
Początki nie były łatwe, rodzina w kraju a ja sam na obcej, nieznanej mi dotąd ziemi walczyłem z przeciwnościami losu i zaczynałem budować przyszłość swoją i swoich najbliższych. Poznawałem miasto, ludzi i co ważne duńską mentalność i kulturę pracy co w dłuższej perspektywie bardzo mi pomogło zarówno w życiu codziennym jak i w poruszaniu się po duńskim rynku pracy i rozwiązywaniu pojawiających się problemów. Szybko zrozumiałem, że to ja jestem tutaj gościem i przyjechałem tu za chlebem, a Duńczycy są po prostu u siebie i nie muszą niczego zmieniać w swoim życiu i zachowaniu.
Zacząłem też rozglądać się wśród rodaków, szczególnie tych którzy wiele lat temu z różnych powodów wybrali Danię jako miejsce swojego osiedlenia. Nawiązałem pierwsze kontakty. Poznałem wiele osób pozytywnie nastawionych do takich jak ja - nowo przybyłych. To oni udzielili mi wielu cennych rad i podzielili się doświadczeniami życia na obczyźnie, pomogli mi w szybszym zrozumieniu emigracyjnych realiów. To dzięki ich radom i sugestiom udało mi się uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji, rozwiązać wiele problemów. Korzystam z tej wiedzy na co dzień i to nie tylko na własny użytek.
Mam pracę, z której jestem zadowolony (7 razy w tygodniu dostarczam w nocy gazety do domów i mieszkań ) i na razie nie zamierzam stąd wyjeżdżać - w Polsce nie zarobię tego co tutaj. A oprócz tego każdy rok legalnego pobytu w Danii to dodatkowa kwota z Folkepension* a także emerytury z prywatnych funduszy. Mój pracodawca wybrał Pension Danmark oraz ATP i płaci do każdego z nich 2/3 składki a pozostałą 1/3 potrąca z mojej wypłaty. Początkowo nie interesowałem się bliżej funduszami emerytalnymi i nie zwracałem na to uwagi, ale gdy zacząłem wgryzać się w duński system emerytalny to doszedłem do wniosku, że warto tu mieszkać, pracować legalnie i zbierać na emeryturę.
Mało tego, w trakcie jednego z pobytów w Polsce dostałem z ZUS list z informacją o naliczonej tzw. hipotetycznej (tak ZUS nazywa to, co wyliczył, a co nie wiadomo czy dostaniesz) emeryturze w wysokości...1439 złotych brutto - za prawie 30 lat pracy! Wtedy pozbawiłem się całkiem jakichkolwiek złudzeń. Utwierdziło mnie to w przekonaniu o słuszności podjętej 5 lat temu decyzji o wyjeździe i postanowiłem, że dopóki będę miał pracę i starczy mi sił to będę w Danii.
Moje wynagrodzenie zależy od ilości dostarczonych gazet. Każda gazeta wyceniona jest w zależności od tego gdzie i jak ma być doręczona. Doręczam także tzw. przesyłki adresowane ( płatne tak samo jak gazety). Miesięcznie mam na rękę średnio 15 tys. koron. Do tego dochodzi 12,5 proc. Feriepenge **.
Mam też dodatkową pracę (wspólnie z żoną, która od 2 lat pomaga mi przy rozwożeniu gazet kilka razy w tygodniu sprzątamy mieszkania i domy znajomych Duńczyków), z której wyciągam w granicach 8 tys. DKK. Stać mnie na utrzymanie dwóch domów, godne życie, czesne studiującej w Polsce córki i utrzymanie samochodu (dopiero tu w Danii kupiłem sobie pierwszy w życiu samochód).
W zależności od wydatków, miesięcznie można odłożyć minimum 3 tys. koron. Od 2 lat i tutaj kryzys jest mocno widoczny a firmy zwalniają w pierwszej kolejności obcokrajowców. Na szczęście moja szefowa ufa obcokrajowcom i zatrudnia oprócz kilku Duńczyków także Polaków, Rumunów, Litwinów i Hindusów.
* Folkepension ( Emerytura państwowa) przysługuje w pełnej wysokości ( aktualnie 64000 DKK ) każdemu kto pomiędzy 15 a 65 rokiem życia zamieszkiwał legalnie na terenie Danii przez okres 40 lat. W przypadku krótszego niż 40 lat zamieszkiwania za każdy rok przysługuje 1/40 tej kwoty.
** Feriepenge ( Pieniądze wakacyjne). W Danii urlopy są bezpłatne ( każdemu pracującemu na pełny etat - 37,5 godz./tydzień - przysługuje 5 tygodni urlopu ) dlatego też każdy pracodawca zatrudniający pracowników kontraktowych zobowiązany jest do odkładania na osobnym koncie pieniędzy wakacyjnych. Okres urlopowy trwa od 1 maja do 30 kwietnia roku następnego. Urlop za rok 2011 będę mógł wykorzystać od 1 maja 2012 do 30 kwietnia 2013, wtedy też mój pracodawca wypłaci mi moje Feriepenge.
Krzysztof Kozik, Kopenhaga
Czytaj również: