Zniewoleni kosztem kredytu?
Wybierając się do banku po kredyt, 90 proc. przyszłych kredytobiorców zadaje doradcy tylko jedno pytanie: jakie będziemy mieli oprocentowanie? Doradca odpowiadając, że "najniższe" wcale nie okłamuje klienta; nie mówi mu jedynie całej prawdy. Jak to jest w praktyce? Co wpływa na koszt kredytu?
Aby zrozumieć, jak obliczyć cenę kredytu, musimy zapoznać się z kilkoma pojęciami, z którymi zetkniemy się zaciągając zobowiązanie. Zaczynając od samego początku, czyli oprocentowania, należy pamiętać, że składa się ono ze stopy referencyjnej (inaczej mówiąc ceny pieniądza) oraz marży. Cena złotówki określona jest pod pojęciem WIBOR. Najczęściej wykorzystywaną stopą jest WIBOR 3M, jednak niektóre banki - chcąc delikatnie zamaskować wysokość marży - wyliczają oprocentowanie na podstawie WIBOR-u 1M lub 6M.
Drugą składową oprocentowania kredytu jest marża, która jest niczym innym jak zarobkiem banku na kredycie (jak niedługo się przekonamy nie jedynym). Znając zatem obie wartości jesteśmy w stanie określić wysokość oprocentowania naszego kredytu, ale nominalnie...
Przekładając to na język bardziej zrozumiały, oprocentowanie nominalne określa jedynie koszt kredytu w przypadku braku jakichkolwiek dodatków (np. ubezpieczeń, kosztu konta, kredytowanej prowizji, etc.) Gdy zatem dodamy już wszystkie miesięczne opłaty poza naszą ratą, poznamy ostateczne tzw. rzeczywiste oprocentowanie (RRSO).
Każdy z nas kocha promocje. Kupując telewizor, wczasy, samochód słowo promocja przyciąga nas jak magnes. Nie inaczej jest w przypadku kredytów. Specjaliści od marketingu skrzętnie wykorzystują popularność promocji, tworząc je także przy kredytach. Obecnie, w sytuacji gdy zanotowaliśmy najgorszy kwartał sprzedaży kredytów hipotecznych od wielu lat, bankowcy prześcigają się w tworzeniu rozmaitych atrakcyjnych ofert mających przyciągnąć jak najwięcej kredytobiorców.
Warto jednak pamiętać - bank to nie instytucja charytatywna, a ich pracownicy to nie wolontariusze, zatem ostateczny rachunek musi się zgadzać. Dlatego promocja bankowa naładowana jest mnóstwem przychodowych dodatków, które niestety często (choć nie zawsze) przewyższają koszt standardowej oferty. Takimi bonusami ze strony banku są najczęściej:
- płatne konto,
- karta kredytowa,
- ubezpieczenie,
- plan systematycznego oszczędzania,
- regularne wpływy na rachunek bankowy.
Jednym ze sposobów na dodatkowy zarobek dla banków są ubezpieczenia. Do każdego kredytu oferują różnorodne pakiety ubezpieczeniowe (często abstrakcyjne), w zamian oferując nam niższe marże. Możemy wykupić m.in. ubezpieczenie na życie, od utraty pracy, od pobytu w szpitalu, od utraty wartości kredytowanego sprzętu, etc. Warto zaznaczyć, że ubezpieczenie kredytu jest ważnym składnikiem, ponieważ zabezpiecza nas i naszych bliskich, jednak bardzo ważne jest dobranie takiego, które rzeczywiście nas ochroni przed różnymi niebezpieczeństwami.
Zakup ubezpieczenia w banku często jest wyznacznikiem niższego oprocentowania naszego kredytu. Postanowiliśmy rozłożyć to na czynniki pierwsze i sprawdzić, jak się to przekłada na naszą kieszeń.
Dużo niższa marża w przypadku oferty promocyjnej da znaczące oszczędności, ale pamiętajmy, że na początku dodatkowy koszt ubezpieczenia na życie to 6500 zł. Kiedy to się zwróci?
W pierwszych dwunastu miesiącach na niższej o 87 zł racie zaoszczędzimy 1044 zł. W kolejnych miesiącach różnica w ratach wyniesie 44 zł - zatem na zwrot pozostałego kosztu ubezpieczenia w wysokości 5456 zł (6500 - 1044) będziemy potrzebowali kolejnych 124 miesięcy.
W sumie oszczędności na niższych ratach zwrócą koszt ubezpieczenia po 136 miesiącach, czyli po ponad jedenastu latach. Dopiero po tym okresie zaczynamy zarabiać na kredycie z promocyjną marżą. Dlatego należałoby sprawdzić, czy takie samo ubezpieczenie wykupione u agenta ubezpieczeniowego nie zabezpieczy nas lepiej i czy przy okazji nie zaoszczędzimy więcej pieniędzy na takiej transakcji.
Przeglądając regulaminy oraz tabele opłat i prowizji możemy znaleźć wiele ciekawych punktów, które negatywnie wpływają na koszt naszego zobowiązania. Wśród nich znajdziemy m.in. coraz częściej spotykaną prowizję od rozpatrywanego wniosku (nie mylić z prowizją za uruchomienie, która jest dodatkowym kosztem).
Tego typu opłata to koszt od 100 zł i ma charakter bezzwrotny. Prowizja za uruchomienie, w zależności od rodzaju kredytu, to wydatek rzędu 1-10 proc. Kolejny raz z prowizją możemy spotkać się chcąc spłacić kredyt niepodlegający ustawie o kredycie konsumenckim, gdzie musimy przygotować się na kwotę w wysokości 2-5 proc. pozostałej kwoty kredytu.
Niemal każdy bank, w którym zaciągniemy kredyt, będzie wymagał założenia konta. W zależności od rodzaju usług jakie sobie wybierzemy musimy oczekiwać miesięcznej opłaty w granicach od 15 aż do 100 zł. Jeśli zatem nie zamierzamy z takiego konta korzystać, poprośmy o założenie rachunku technicznego potrzebnego tylko do przelewania na niego raty naszego kredytu.
Jeśli zdecydujemy się na wykupienie z kredytem karty kredytowej, pamiętajmy, że niedokonywanie na niej kilku transakcji rocznie spowoduje naliczanie opłaty za jej utrzymanie, która kształtuje się w wysokości ok. 50 zł.
Mimo iż kredyty walutowe są praktycznie przeszłością, w niektórych bankach znajdziemy jeszcze oferty np. w euro. Przed wyborem takiej oferty sprawdźmy jednak, jakiej wysokości jest spread (czyli różnica między kursem kupna i sprzedaży waluty), ponieważ może on wynosić nawet 10 proc.! W takim przypadku warto umówić się z bankiem na możliwość spłaty kredytu bezpośrednio w walucie obcej i zakupywaniu jej w kantorach. Dzięki temu jesteśmy w stanie zaoszczędzić rocznie kilkaset złotych.
Jak możemy sobie łatwo policzyć, dodatkowe koszty jakie dochodzą do naszego kredytu to kwota 15 500 zł. Doliczając do tego ubezpieczenie oraz odsetki warto przychylić się do wniosku, że dobry doradca finansowy może zaoszczędzić dla nas naprawdę sporo pieniędzy.
Michał Hamera
Członek Zarządu Hossa Finance sp. z o.o.
spółka komandytowa