Co dalej z podatkami na 2005 r.

Niepodpisanie nowelizacji PIT do 30 listopada wcale nie oznacza, że przepisy te nie zaczną obowiązywać. Jeśli tylko prezydent nowelizację podpisze, 1 stycznia 2005 r. wejdzie ona w życie. Dotyczy to także 50-proc. stawki PIT.

Niepodpisanie nowelizacji PIT do 30 listopada wcale nie oznacza, że przepisy te nie zaczną obowiązywać. Jeśli tylko prezydent nowelizację podpisze, 1 stycznia 2005 r. wejdzie ona w życie. Dotyczy to także 50-proc. stawki PIT.

Co do tego większość ekspertów jest zgodna. Również wiceminister Jarosław Neneman już zapowiedział, że jeśli prezydent ustawę podpisze, urzędy skarbowe będą pobierały wyższy podatek. Dopiero jeśli skutek odniesie zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, zaliczki te zwrócą. Pozostaje pytanie, czy prezydent ustawę podpisze. Wiele wskazuje na to, że tak. Prezydentowi nie podoba się 50-proc. stawka PIT. Ale nowelizacja zawiera wiele rozwiązań korzystnych dla podatników, m.in. sankcjonuje możliwość wspólnych rozliczeń przez osoby, które owdowiały, podnosi limit odliczeń na darowizny oraz wprowadza nową ulgę na internet. Z kolei problemy z regulacjami niekorzystnymi dla podatników nie sprowadzają się wcale tylko do 50-proc. stawki PIT. Pozostałby problem innych niekorzystnych zmian, np. w zwolnieniach zawartych w art. 21 ustawy czy też nowych wyłączeniach z kosztów.

Reklama

Marek Kutarba

dr Janusz Fiszer, partner w Kancelarii Prawnej White & Case i adiunkt Uniwersytetu Warszawskiego
Prezydent dokonał bardzo dobrego wyboru. Konstytucyjny termin podpisania lub zawetowania ustawy przez prezydenta upływa 9 grudnia. Tym samym prezydent mógł, lecz wcale nie musiał, podjąć decyzję przed 30 listopada. Obecnie, jeżeli prezydent w konstytucyjnym terminie ustawę podpisze, to formalnie będzie ona obowiązywała od 1 stycznia 2005 r. W konsekwencji podatnicy, płatnicy i organy skarbowe będą musiały stosować nową, 50-proc., stawkę podatku dochodowego od osób fizycznych. Wiadomo jednak, że w świetle wcześniejszego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, zmiany niekorzystne dla podatnika, a więc np. wyższa stawka podatku, muszą zostać ogłoszone najpóźniej 30 listopada roku poprzedzającego taką zmianę. Należy tutaj zauważyć, że orzeczenie Trybunału nie działa bezpośrednio w odniesieniu do nowych przepisów, a więc nie będzie tak, że nowe przepisy ogłoszone już po 30 listopada - automatycznie utracą moc. Wcześniejsze orzeczenie Trybunału może natomiast stanowić bardzo mocne uzasadnienie prawne dla złożenia skargi konstytucyjnej do Trybunału w tym zakresie. Jest też wysoce prawdopodobne, że i w tym przypadku TK konsekwentnie uzna zaskarżone przepisy za niekonstytucyjne. Wtedy podatnicy będą mieli podstawę prawną do żądania od organów skarbowych zwrotu nadpłaty wraz z oprocentowaniem, zgodnie z art. 74, art. 77 par. 1 pkt 4 i art. 78 par. 5 Ordynacji podatkowej. Pozostałe, niezakwestionowane przez Trybunał, przepisy ustawy, korzystne dla podatników, pozostaną oczywiście w mocy.

Dariusz M. Malinowski, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych
Jeśli chodzi o stawkę 50-proc., to już niejednokrotnie była ona krytykowana i taki pogląd nadal podtrzymuję. Właśnie nowa stawka była głównym powodem, dla którego prezydent nie zdecydował się na podpisanie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Źle by było, gdyby jeden przepis - 50-proc. stawka podatkowa - o bardzo małym znaczeniu pod względem wpływów budżetowych, ale o negatywnym wydźwięku wśród przedsiębiorców, który był niczym innym jak tylko kiełbasą wyborczą, wpłynął teraz na to, że wkradnie nam się dodatkowy chaos do ustaw podatkowych. Przepisy, które są korzystne dla podatników, powinny wejść w życie. Tak jest np. w przypadku wspólnego opodatkowania małżonków, gdy jeden z nich nie doczekał momentu złożenia zeznania i nie może podpisać wniosku. Jest to przepis bardzo ważny dla podatników. Trzeba mieć nadzieję, że przepisy stanowiące bezwzględną korzyść, np. ulga na dostęp do internetu, wejdą w życie. Podobna sytuacja była w 2000 r., kiedy to prezydent zawetował ustawę o PIT i wtedy osoby fizyczne pozostały o jeden rok dłużej z ulgami inwestycyjnymi, których nie miały już osoby prawne.

Andrzej Sadowski, ekspert z Centrum im. Adama Smitha
Prezydent nie podpisał ustawy o PIT ze względu na najbardziej jaskrawy i przyciągający uwagę opinii publicznej i mediów aspekt, a mianowicie 50-proc. stawkę podatkową. Jednak niepodpisanie przez prezydenta tej ustawy nie zmienia natury systemu. System pozostaje taki sam, jeżeli chodzi o jego charakter wrogi przedsiębiorcom i obywatelom. Konstrukcja pozostaje taka sama i w przyszłości możliwe są inne próby zaostrzania tego systemu wobec podatników. Być może to jest najwyższa pora na refleksje po stronie m.in. partii politycznych, że można proponować społeczeństwu zupełnie coś innego, a nie podwyższanie opodatkowania i wzrost represyjności systemu. Jeśli chodzi o inne regulacje zawarte w ustawie o PIT, to np. kwestie wspólnego rozliczenia małżonków, gdy jedno z nich umrze nie doczekawszy rozliczenia, jest swego rodzaju sytuacją nadzwyczajną i nie powinno być przedmiotem ustawy. To można skorygować na innej drodze, bez potrzeby angażowania całego aparatu. To tylko pokazuje, jak potwornie w Polsce kazuistyczne jest prawo, że nawet do spraw oczywistych trzeba używać autorytetu parlamentu i prezydenta. Co do ulgi na internet to jest to sprawa wręcz absurdalna, bo ulga nie spowoduje, żeby obywatele mieli dostęp do internetu, gdy go fizycznie nie mają. W tym przypadku nie jest to sprawa ulgi, lecz monopolu.

Notowała Ewa Matyszewska

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: PIT | co dalej | stawki | prezydent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »