Integracja z Unią zadaniem dla pokoleń

Jutro, w ostatnim dniu swojej pracy w XX wieku, Sejm rozpatrzy trzy obszerne dokumenty: Raport z realizacji w 1999 roku Narodowego Programu Przygotowania do Członkostwa w Unii Europejskiej, Informację do Raportu Komisji Europejskiej z postępów na drodze zbliżania Polski do członkostwa w UE w latach 1999-2000 oraz Raport w sprawie korzyści i kosztów integracji Rzeczypospolitej Polskiej z Unią Europejską


Jutro, w ostatnim dniu swojej pracy w XX wieku, Sejm rozpatrzy trzy obszerne dokumenty: Raport z realizacji w 1999 roku Narodowego Programu Przygotowania do Członkostwa w Unii Europejskiej, Informację do Raportu Komisji Europejskiej z postępów na drodze zbliżania Polski do członkostwa w UE w latach 1999-2000 oraz Raport w sprawie korzyści i kosztów integracji Rzeczypospolitej Polskiej z Unią Europejską

Przypadek zrządził, iż debata o tak strategicznym znaczeniu dla przyszłości Polski toczyć się będzie w cieniu rozpalającego emocje głosowania nad powołaniem prezesa NBP.

Najciekawiej prezentuje się raport w sprawie korzyści i kosztów integracji. Charakterystyczne, że w każdym rozdziale tego dokumentu obie strony równania są ściśle powiązane i trudno je wyodrębnić. Analizując koszty dostosowania się Polski do standardów unijnych trzeba bowiem pamiętać, iż ewentualne skutki nieprzystąpienia do Unii okazałyby się per saldo znacznie większe! Natychmiast obniżyłaby się atrakcyjność inwestycyjna Polski w stosunku do sąsiadów (członków UE), zaś nasze zapóźnienie technologiczne zaczęłoby rosnąć w postępie geometrycznym.

Reklama

Szacuje się, że członkostwo Polski w UE może przyspieszyć nasze tempo wzrostu gospodarczego o 0,2-1,7 punktu procentowego rocznie. W roku 1998 osiągnęliśmy PKB (na mieszkańca) na poziomie 38 proc. średniej obecnego składu UE. Jeżeli nasze tempo wzrostu w XXI wieku wyniesie 5 proc., to zrównanie z unijną średnią może nastąpić w okolicach roku 2039. Jeśli natomiast udałoby się utrzymać 6 proc., to cel osiągnęlibyśmy już w roku 2028. Uproszczonym założeniem tych obliczeń jest oczywiście utrzymanie dzisiejszego tempa wzrostu przez członków UE.

Żeby zbytnio nie szokować hipotetyczną datą dogonienia przez Polskę w poziomie PKB na mieszkańca państw zamykających obecną piętnastkę - czyli (licząc od tyłu) Grecji, Portugalii i Hiszpanii.tempu wzrostu w granicach 7-8 proc., należy potraktować jako nieosiągalne marzenie. Miejmy nadzieję, że również tylko teoretyczny okaże się wariant dolny, 4-procentowy. Najbardziej realna pozostaje strefa 5-6 proc wówczas 2024 rok-Grecja, 2035 rok - Hiszpania i Portugalia.

Uprzedzając jutrzejszą debatę w Sejmie chcielibyśmy wszystkim siłom politycznym przypomnieć, że formalne przyjęcie Polski do Unii Europejskiej będzie dopiero początkiem gigantycznego, wieloletniego wysiłku całego społeczeństwa. Dlatego kompletnie bez sensu są licytacje, za czyjej to kadencji się stanie i czyją zasługą będzie.

Oczywiście składający w najbliższą sobotę powtórną przysięgę prezydent Aleksander Kwaśniewski nawet nie dopuszcza myśli, abyśmy nie weszli do UE za jego drugiej kadencji. Co do rządu - to wprowadzającym będzie ten układ polityczny, który wygra wybory 23 września 2001 r. (raczej nie zdarzą się wcześniej). Jeśli jednak ăintegrację z UE utożsamimy z wyrównaniem poziomu cywilizacyjnego Polski i Europy Zachodniej - to jawi się ona zadaniem dla kilku kolejnych prezydentów oraz kilkunastu rządów. Dla pokoleń.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: korzyści | integracja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »