Kolejny szkielet w szafie?

Tak jak kilkukrotnie ostrzegaliśmy w naszych komentarzach, korekta na światowych rynkach finansowych jeszcze nie została zakończona. Z kolei z szafy rynku nieruchomości wypada oto kolejny szkielet.

Tak jak kilkukrotnie ostrzegaliśmy w naszych komentarzach, korekta na światowych rynkach finansowych jeszcze nie została zakończona. Z kolei z szafy rynku nieruchomości wypada oto kolejny szkielet.

Dziś, po bardzo udanej sesji na giełdzie amerykańskiej, gdy analitycy zapowiadali udaną sesję w Europie, na rynek dotarła wiadomość, że BNP Paribas, jeden z największych banków Starego Kontynentu wstrzymał wypłaty w swoich trzech funduszach inwestujących w sektorze "trudnych" pożyczek hipotecznych sub-prime. Spodziewaliśmy się, że ostatnie doniesienia z USA (m.in. na temat Bear Sternsa), Niemiec (IKB) czy Australii nie będą ostatnimi i na rynek wkrótce napłyną kolejne negatywne informacje wywołując dalsze ostre spadki. Tak też się stało.

Reklama

W reakcji kapitał zaczął uciekać z giełd i rynków wschodzących do USA, co po raz kolejny zauważalne było w rentownościach długu USA. Bardzo wyraźnie umacnia się też jen, obrazując skalę zamykania pozycji opartych o "carry trade". Eurodolar wyraźnie zniżkował z poziomu 1,3816 i z łatwością przebijając silny opór na 1,3680. Spadki przejściowo zatrzymały się na 1,3660 USD, lecz nie oznacza to, że pogłębienie zniżki nie jest możliwe.

Novum w zaistniałej sytuacji jest masowość zjawiska utraty przez banki i fundusze płynności. Zmusiło to ECB, SNB, BoE oraz amerykański FED do "wpompowania" na rynek ogromnej ilości pieniądza przez operacje otwartego rynku w celu ratowania borykających się z trudnościami instytucji. Sam tylko bank centralny Unii Monetarnej wypuścił ponad 130 mld USD. Znacznie mniejsze kwoty pożyczył jego amerykański odpowiednik, lecz sesja w stanach dopiero się rozpoczyna. Pogłoski, że podobnego "niusa" jak BNP może dziś inwestorom "sprezentować" Goldman Sachs, co pociągnęłoby za sobą dalsze silne spadki indeksów na Wall Street oraz kontynuację zniżki EUR/USD. Po odreagowaniu w okolice 1,37 powinien on spadać w okolice 1,3620-1,3630.

Rynek krajowy był w ostatnich dwu dniach bardzo zmienny. Po wczorajszym umocnieniu złotego, dziś burza, jaka przeszła przez rynek uderzyła także w złotego. Gwałtowny powrót na rynek silnej awersji do ryzyka i zyskujący z minuty na minutę jen japoński wycięły inwestorów z długich pozycji w naszej walucie.

Sytuacja na rynku międzynarodowym stała się naprawdę poważna i rodzi się pytanie czy to już tylko korekta. Wykresy par dolara z walutami rynków wschodzących zanotowały olbrzymie ruchy, znacząco osłabła lira turecka, rand południowoafrykański, dolar australijski czy nowozelandzki. Trudno oczekiwać szybkiej poprawy sytuacji. Spodziewamy się dalszego osłabienia walut regionu, w tym złotego. Dolar umocnić się powinien do 2,78, zaś aprecjację euro, przynajmniej chwilowo zatrzymać powinna długoterminowa linia trendu (3,8050 - 3,8100). Jej złamanie oznaczałoby wzrost do 3,85 PLN.

Kamil Gaworecki

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: szkielet | korekta | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »