Łódź wietrzy niezły interes

Ferma pod Skierniewicami, wiatrakowe pola w okolicy Ruśca (pow. bełchatowski), maszt pomiarowy pod Brodnią (pow. poddębicki). Wiele wskazuje na to, że region łódzki wkrótce będzie przypominał Holandię - przewiduje "Dziennik Łódzki".

Elektrownie wiatrowe już działają na górze Kamieńsk i w okolicy Wadlewa w powiecie piotrkowskim. Kolejne chcą założyć prywatni przedsiębiorcy, a także naukowcy z Rolniczego Zakładu Doświadczalnego SGGW w Żelaznej. Interes jest opłacalny, bo można liczyć na dopłaty z UE, ponadto - zgodnie z unijnymi przepisami - łódzki Zakład Energetyczny musi kupować wiatrową energię.

- Z pomiarów wiatru prowadzonych przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wynika, że na naszym terenie są świetne warunki do ustawienia wiatraków - mówi Zygmunt Czarniak, dyrektor RZD SGGW Żelazna pod Skierniewicami. - Na wzniesieniach w okolicy Żelaznej chcemy ustawić trzy lub cztery wiatraki o mocy jednego megawata każdy. Wiatraki zmienią krajobraz - będą miały od 50 do 70 m wysokości.

Reklama

Podobnie ma być w okolicy Ruśca koło Bełchatowa. Tu o wiatrowym interesie myśli trzech przedsiębiorców. - Zobaczyłem taki wiatrak w sąsiednim powiecie i postanowiłem spróbować - mówi Czesław Szymański. - Firma, której zleciłem zbadanie, czy wiatru wystarczy, obliczyła, że inwestycja powinna się zwrócić w ciągu 4-5 lat. Szymański na jeden, być może nawet 90-metrowy, wiatrak będzie musiał wydać grubo ponad milion złotych. Jeśli skrzydła ruszą i prąd popłynie, chce postawić drugi.

Urząd gminy w Ruścu bada tymczasem lokalizację dla kolejnych czterech wiatraków, tym razem mniejszych - ustawionych na 30- metrowych masztach. Skrzydła mają mieć 20 m średnicy. Jeśli procedury się nie przeciągną, wiatraki staną w przyszłym roku. Trzeci inwestor, również przedsiębiorca z okolic Ruśca, dopiero bada opłacalność małej elektrowni.

Skąd ta popularność wiatraków w Ruścu? - To co prawda tzw. druga strefa wietrzności, ale inwestycja na pewno się zwróci - mówi Tadeusz Turski z warszawskiej firmy konsultingowej, która zajmowała się projektem Czesława Szymańskiego. - Tym bardziej że można liczyć na unijną dotację, a zakład energetyczny musi podpisać umowę na odbiór takiej energii.

Do tej pory, jak mówi Bartosz Wiśniewski, rzecznik Zakładu Energetycznego Łódź-Teren, spółka podpisała umowy z dwoma elektrowniami wiatrowymi: na górze Kamieńsk i w okolicy Grabicy w powiecie piotrkowskim.

Pod Brodnią w pow. poddębickim na początku maja stanął 50-metrowy maszt pomiarowy. Jeśli wiatry będą pomyślne, staną tam wiatraki o mocy ponad 1 MW. Na jeden taki trzeba wyłożyć 1,3 mln euro.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: łódz | zły | Lódź | góra | Łódź
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »