Budownictwo: "Rynek może się skurczyć o 30-40 proc."
Członek rady nadzorczej Budimeksu Dariusz Blocher powiedział, że rynek budowlany może się skurczyć o 30-40 proc. w ciągu ok. dwóch lat, jeśli nie pojawią się nowe zamówienia.
- Dla branży budowlanej to będą ciężkie lata, na szczęście z pewną poduszką finansową, bo lata 2020-2021 pozwoliły większości firm odbudować zasoby gotówkowe. Mamy bardzo dużo zmiennych, które się pojawiły: wojna, w związku z tym niepewność. Inwestorzy prywatni wstrzymują inwestycje, co najmniej 50 proc. Mamy bardzo wysoką inflację, gigantyczny wzrost kosztów nośników energii i wysokie stopy procentowe - powiedział PAP Biznes Dariusz Blocher, w kuluarach Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
- Państwo polskie też dużo nie inwestuje, jest problem z poziomem inwestycji w drogi, na kolejach. Samorządy nie prowadzą inwestycji, bo nie są w stanie uzyskać oferty na poziomie zabudżetowanym. Pieniądze z KPO nie płyną, już powinniśmy konsumować pieniądze z nowej perspektywy unijnej, ważnej dla branży budowlanej. Jeśli to się nie wydarzy, to branża się skurczy o 40 proc. w ciągu dwóch lat - dodał Blocher.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Jak wskazał, branża budowlana żyje z zawartych wcześniej kontraktów i portfel zamówień musi być uzupełniany.
- Jeśli nie będziemy uzupełniać portfeli zamówień w stopniu, którego byśmy oczekiwali, to będzie problem. W normalnych cyklach, gdy nie było koniunktury, gdy kończyły się perspektywy unijne, to produkcja budowlano-montażowa spadała o 15-20 proc. Jeśli dołożymy teraz jeszcze prywatnych inwestorów, którzy się boją, zawieszają przetargi, to będziemy mieć 30-40 proc. spadku rynku budowlanego, jako produkcji budowlano-montażowej - powiedział.
- Już dzisiaj budujemy dużo mniej, ale tego nie widać, bo budujemy drożej - dodał.
Jego zdaniem w najbliższych sześciu miesiącach nie powinno być upadłości firm budowlanych, ale jeśli nie będzie nowych zleceń z odpowiednimi cenami, to można się spodziewać bankructw, choć bardziej punktowo.
- Musi być napływ nowych zleceń. To uratuje te firmy, jeśli nie zaczną nierozsądnie konkurować - powiedział Blocher.
Zauważył, że pojawiają się pewne regulacje, które mogą wspomóc branżę. Jak wskazał, GDDKiA podniosła indeksację cen do 10 proc. z 5 proc., o podobnym kroku myślą samorządy.
Blocher, pytany o sytuację na rynku materiałów budowlanych, odpowiedział: - Ceny stali są niższe, ale już słychać, że z powodu wysokich cen energii huty wygaszają produkcję, więc można się spodziewać wzrostów. W gospodarce jeszcze nie widzimy na dużą skalę wzrostu kosztów energii i gazu, gdyż większość firm ma zabezpieczone ceny energii na pół roku, na rok. Dopiero niedługo będzie to widać w cenach materiałów. Drożeją materiały oparte na chemii budowlanej, plastiki, kleje, farby. Kruszywa nie drożeją, ale ich przetworzenie już tak - powiedział Dariusz Blocher.
Jego zdaniem w dłuższej perspektywie wielką szansą dla polskich firm budowlanych może być odbudowa Ukrainy.
Członek rady nadzorczej Budimeksu, pytany o drugie półrocze w grupie, odpowiedział: - Budimex ma wysoki portfel zamówień, prowadzi konserwatywną politykę w rachunku zysków i strat, tworząc rezerwy, gdy widzi ryzyka. Będzie stabilnie, rentowność nie będzie rosła w stosunku do II półrocza zeszłego roku, sprzedaż też nie, to będzie stabilne. Kurczyć się jednak będzie istotnie portfel zamówień".
Blocher wskazał, że Budimex dywersyfikuje działalność, zwiększając przychody w usługach, wychodząc na rynki zagraniczne, rozwijając elektromobilność.