Czechy wyprzedają bunkry. Nawet za 1 tys. euro

Czeska armia wyprzedaje tysiące bunkrów, które niegdyś miały chronić przed atakiem III Rzeszy. Największym wzięciem cieszą się te obok winnic oraz te przy polskiej granicy.

W latach 30. ubiegłego wieku Czechosłowacja przygotowywała się na agresję ze strony III Rzeszy. Do walki było gotowych stanąć ponad milion żołnierzy, którym przygotowywano skomplikowany i gęsto rozsiany po kraju system fortyfikacji.

Wielkiej wojny pomiędzy Czechosłowacją a III Rzeszą jednak nie było - część ziem Trzecia Rzesza zajęła na mocy międzynarodowych porozumień w 1938 r., a z reszty stworzono Protektorat Czech i Moraw. Tysiące bunkrów więc nie miało szansy sprawdzić się w walkach. Jak wyjaśnia DW Petr Sykora z czeskiego resortu obrony, teraz na terenie kraju zarejestrowanych jest niemal 5 tys. niedużych obiektów fortyfikacyjnych wybudowanych w okresie przedwojennym.

Bunkier za tysiąc euro

Reklama

Co się z nimi dzieje? Jak podkreśla Sykora, czeska armia większości fortów nie potrzebuje, gdyż "nie mają one znaczenia dla obronności". Coraz więcej zatem takich zabytków jest po prostu sprzedawanych. Jak wyjaśnia ministerstwo, w ciągu ostatnich dwudziestu lat sprzedano lub przekazano 1767 lekkich obiektów fortecznych i 112 ciężkich fortyfikacji.

Sykora podkreśla, że rocznie armia pozbywa się nawet kilkudziesięciu bunkrów. Niektóre obiekty trafiają do samorządów, które chcą zrobić z nich np. muzea. Jednak z roku na rok przybywa zwykłych ludzi, którzy chcą mieć własny fort. Ceny zwykle nie są wysokie i zaczynają się nawet od tysiąca euro. Są jednak i takie bunkry, które kosztują kilkadziesiąt tysięcy euro i więcej. Wszystko zależy od stanu takiego obiektu, jak i lokalizacji. Najcenniejsze czeskie forty to takie, które znajdują się na przykład w pobliżu malowniczych upraw winorośli.

Dobrze przemyśleć 

Za przykład udanej transformacji starego, niszczejącego zabytku w popularny obiekt turystyczny Czesi uznają twierdzę Hurka, która leży w Sudetach, tuż przy granicy z Polską. Od 2008 r. można zwiedzać tam m.in. rozległy system podziemnych korytarzy i sal, usadowiony głęboko w masywie skalnym. Niektóre takie fortyfikacje potrafią przyciągać dziesiątki tysięcy odwiedzających rocznie.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Martin Rabon, szef czeskiego Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji przekonuje jednak wszystkich zainteresowanych kupnem zabytków, by dobrze wszystko przemyśleli. - Zwłaszcza należy sprawdzić, czy można kupić grunty wokół takich obiektów - radzi w rozmowie z DW.

Są jednak pojedyncze forty, które czeska armia chce zachować i raczej na sprzedaż nie wystawi. Jak wyjaśnia Petr Sykora, są to na przykład obiekty służące wojsku jako stacje sejsmologiczne bądź "instalacje przystosowane do monitorowania wybuchów jądrowych".

Luboš Palata

Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: branża nieruchomości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »