Drzewo na działce kością niezgody
Wprowadzona w pośpiechu ustawa o lasach wywołała zamieszanie nie tylko wśród prywatnych właścicieli lasów, ale w dużej mierze pośród posiadaczy domów na częściowo zalesionych działkach.
Po szeroko komentowanej ustawie o ustroju rolnym, przyszedł czas na prywatne lasy i działki z użytkami leśnymi. Od 30 kwietnia obowiązuje bowiem nowa ustawa o lasach, która daje Skarbowi Państwa możliwość pierwokupu ziemi, której choćby kawałek jest oznaczony w ewidencji jako użytek leśny.
Czy to oznacza, że chcąc sprzedać dom lub działkę, na której rosną drzewa, będziemy musieli składać zapytanie do Lasów Państwowych? Tak, ale za pośrednictwem notariusza, który przygotowując wstępną umowę sprzedaży, skieruje także odpowiednie pismo do nadleśniczego, pod którego podlega dany obszar. To właśnie nadleśniczy będzie miał miesiąc na decyzję, czy chce nabyć w drodze pierwokupu określoną nieruchomość gruntową, również ze znajdującym się na niej budynkiem. Będzie miał także prawo zakwestionować transakcję i, jeżeli w jego mniemaniu cena nieruchomości wyda się zbyt wysoka, przystąpić do wyceny za pośrednictwem rzeczoznawcy.
Nie byłoby problemu, gdyby oferta, którą zaoferowałby nadleśniczy była taka, jak kwota uzgodniona pomiędzy sprzedającym, a kupującym. To w wielu przypadkach może jednak nie mieć miejsca. Zatrudniony rzeczoznawca ma prawo ustalić cenę o wiele niższą od oczekiwanej przez właściciela. Co może w tym przypadku zrobić posiadacz takiej nieruchomości? Oczywiście podważyć wycenę i skierować sprawę do sądu. Taka sytuacja rodzi dodatkowe problemy i czas oczekiwania, który w wielu przypadkach może potrwać nawet kilka lat i zniechęcić wielu zdecydowanych kupujących. Problemów nie będą mieli za to właściciele, którzy zdecydują się przepisać ziemię na rzecz swoich najbliższych oraz osoby dziedziczące nieruchomość.
Ograniczenie oraz wydłużenie czasu sprzedaży częściowo zalesionej nieruchomości może spowodować duży spadek zainteresowania kupujących. Wielu z nich, dla własnego komfortu i oszczędności czasu, będzie szukać ofert domów oraz działek, na których terenie nie występują żadne użytki leśne. Wbrew pozorom może okazać się to nie takie łatwe. Wystarczy przytoczyć przykład podwarszawskich miejscowości, w których znaczna część działek jest częściowo zalesionych.
Jak zdaniem ekspertów na taką sytuację zareaguje rynek nieruchomości? Kuba Karliński z serwisu DzialkaDlaCiebie.pl twierdzi, że na razie jest to zbyt świeży temat, by wysnuwać daleko idące wnioski. - Podobnie, jak w przypadku gruntów objętych restrykcjami ustawy rolnej, tak w sytuacji działek i domów z użytkami leśnymi, jeszcze w kwietniu można było zauważyć znaczny wzrost liczby transakcji. Teraz wszyscy czekają na pierwsze sygnały, które rzucą światło na sprzedaż tego typu nieruchomości. Może okazać się, że Lasy Państwowe w większości przypadków nie będą zainteresowane zakupem, co na nowo uruchomi rynek - komentuje Kuba Karliński.
Eksperci zgodnie twierdzą, że w najlepszym przypadku doprowadzi to do przedłużenia etapu sprzedaży działek i gruntów leśnych, gdzie transakcja będzie przebiegała dwuetapowo. W najgorszym razie, do nadmiernej ingerencji nadleśnictwa i zatrzymania rynku sprzedaży gruntów z użytkami leśnymi.
Ustawa o lasach przez wielu nazywana jest klonem ustawy rolnej, gdzie Lasy Państwowe pełnią taką samą rolę, jak Agencja Nieruchomości Rolnych. Ustawa oficjalnie ma dwa szczytne cele. Pierwszym jest oczywiście zatrzymanie lasów w polskich rękach i ochrona przed niekontrolowanym wykupem. Drugą intencją jest wywiązanie się Lasów Państwowych z Krajowego Programu Zwiększenia Lesistości, dzięki któremu już w 2020 r. areał leśny ma stanowić 30 proc. powierzchni kraju, a w 2050 r. już 33 proc.
Agata Szlęzak