Jak nie przepłacać za wynajem mieszkania w dzisiejszych czasach
Rok 2022 okazał się rekordowy po względem wzrostu cen najmu – ceny podskoczyły nawet o 20 proc. i więcej. Wystarczy spojrzeć na aktualnie zamieszczane ogłoszenia, aby przekonać się, jak dynamicznie i na niekorzyść najmujących zmienia się sytuacja na rynku. Czy to oznacza, że nie ma innej opcji niż przepłacanie?
Na rekordowy wzrost cen najmu w ubiegłym roku wpłynęło wiele czynników. Przede wszystkim wymienić należy wysoką inflację oraz rosnące koszty kredytowania hipotecznego. Z inflacją wiążą się bowiem wyższe stopy procentowe, czyli wzrost rat kredytowych. Warto wiedzieć, iż spora liczba mieszkań na wynajem w naszym kraju została zakupiona z udziałem kredytów hipotecznych. Właściciele nieruchomości większe koszty przerzucają na najemców. Zapominać nie można także o wzmożonym popycie na mieszkania na wynajem przy jednoczesnej niskiej podaży. Co więcej, z powodu wojny w Ukrainie do Polski trafiło kilka milionów uchodźców - popyt stał się więc jeszcze większy, co nie pozostało bez wpływu na ceny najmu.
O sytuacji wynajmu mieszkań na rynku wtórnym najwięcej mówią liczby. Dość powiedzieć, iż w ośmiu największych miastach w Polsce wynająć można... ok. 8 tys. mieszkań. To rekordowo niski wynik. W efekcie w takich miastach, jak Warszawa, Wrocław, Poznań czy Gdańsk podwyżki kształtują się na poziomie od 20 do 30 proc. W czołówce znajduje się również Kraków, gdzie wynoszą one średnio aż 40 proc.
Jak wynika z danych portalu otodom.pl, w styczniu 2022 r. za mieszkanie o powierzchni 50 m² najmujący płacili średnio ok. 2 tys. zł. Rok później - już 3 tys. zł. Warto jednak zaznaczyć, iż cały czas mówimy jedynie o kwocie obejmującej tzw. odstępne. Najemca zostaje ponadto zobowiązany do opłacenia czynszu administracyjnego i ponoszenia opłat za media, czyli wodę, gaz, ogrzewanie oraz energię elektryczną.
W tych trudnych czasach spółka PFR Nieruchomości, budująca osiedla z mieszkaniami na wynajem, przygotowała ofertę dla rodzin, które nie posiadają zdolności kredytowej, ale mają tzw. zdolność czynszową. Składają się na nią wszystkie przychody, czyli m.in. wynagrodzenie, świadczenia społeczne, alimenty czy stypendia.
- Wychodzimy naprzeciw potrzebom naszych najemców, czyli ludzi startujących w dorosłe życie, rodzin z dziećmi oraz wszystkich, dla których nasze mieszkania są jedyną szansą na zyskanie własnego dachu nad głową. Wiemy, że kluczową kwestią jest dla nich stabilność domowych budżetów. Dlatego "zamrażamy" czynsze, dając im stałe warunki najmu, których nie zagwarantuje żaden prywatny wynajmujący - wyjaśnia Wojciech Caruk, prezes PFR Nieruchomości S.A.
Co zyskują lokatorzy? Przede wszystkim gwarancję stałego czynszu najmu do końca 2025 r. Innymi słowy, na jego wysokość nie wpłynie poziom inflacji w kolejnych latach.
- Czynsz najmu na krakowskim osiedlu wynosi średnio 33 zł/m². Jest to kwota uwzględniająca styczniową waloryzację opartą o wskaźnik inflacji 14,4 proc. Przykładowo - miesięczny czynsz najmu za kawalerkę wynosi ok. 900 zł, za mieszkanie dwupokojowe należy zapłacić około 1500 zł, z kolei czynsz najmu za największe oferowane w tej inwestycji mieszkanie, czyli przekraczające 70 m² wynosi około 2200 zł miesięcznie. To stawki, które utrzymamy do końca 2025 r. - dodaje Caruk.
W ciągu ostatnich dwóch lat do najmu przekazanych zostało 2,2 tys. mieszkań w takich miastach, jak Kraków, Katowice, Świdnik, Radom, Toruń czy Zamość. Chęć skorzystania z oferty spółki PFR Nieruchomości wyraziło ponad 12 tysięcy osób. Obecnie wynajęte są niemal wszystkie mieszkania wybudowane przez PFR Nieruchomości.
Jak podaje spółka PFR Nieruchomości, z największym zainteresowaniem spotkały się inwestycje w miastach średniej wielkości. Przykładowo w Radomiu na jedno mieszkanie przypadło dziewięć chętnych osób. Jeśli chodzi natomiast o liczbę złożonych wniosków, rekord padł w Krakowie - w niecały miesiąc wpłynęło ich ponad 2,5 tys.