Jak zarobić na rozlewaniu się miast?
W 2020 r. 80 proc. mieszkańców Europy będzie mieszkać w miastach. Tylko w latach 1990-2000 w Europie zabudowano teren trzy razy większy od powierzchni Luksemburga. Rozlewanie się miast cały czas postępuje, mimo prób jego spowolnienia.
Według danych Europejskiej Agencji Środowiska tempo rozlewania się miast na Starym Kontynencie jest wyjątkowo wysokie. W ostatniej dekadzie XX wieku miasta połknęły obszar o powierzchni 800 tysięcy hektarów. Jeżeli takie tempo będzie się utrzymywało do końca stulecia, to na Starym Kontynencie dojdzie do podwojenia powierzchni zabudowanej. To odległa perspektywa, ale prognozy mówią również o skutkach w krótszym czasie. Do 2020 r. 80 proc. mieszkańców Unii Europejskiej będzie mieszkało na terenach miejskich. W siedmiu państwach członkowskich może być to nawet 90 proc.
- Postępująca urbanizacja jest odbiciem zmieniającego się stylu życia i wzorców konsumpcyjnych, a nie wzrastającego zaludnienia. Budownictwo, przemysł spożywczy, transport i turystyka mają coraz większe zapotrzebowanie na ziemię. Ceny gruntów rolnych wokół miast są często niskie, co ułatwia ekspansję miejską w obliczu wyżej wymienionych źródeł nacisku - powiedziała profesor Jacqueline McGlade, dyrektor zarządzająca EEA. Skutek tego procesu łatwo można przewidzieć. W Europie w ciągu 50 lat powierzchnia miast przypadająca na jednego ich mieszkańca podwoiła się. W ciągu dwudziestu lat w wielu państwach Europy obszar zajmowany przez miasta wzrósł o 20 proc., przy jednoczesnym wzroście ludności o zaledwie 6 proc.
Procesowi temu sprzyja rozbudowa infrastruktury komunikacyjnej, co jest szczególnie widoczne w krajach, które są lub były beneficjentami funduszy europejskich. Poza Polską można wymienić tu kraje bałtyckie czy Hiszpanię. To między innymi dzięki rozbudowie infrastruktury komunikacyjnej możliwe jest rozlewanie się miast, ponieważ dla osób dojeżdżających do pracy liczy się przede wszystkim czas, a nie odległość. Szacuje się, że w Europie w latach 1995-2030 długość dróg przejeżdżanych na terenach miejskich zwiększy się o 40 proc.
Mimo prób ograniczania tempa tego procesu, będzie on stale obecny w Europie. Przemawia za nim wiele czynników, jak chociażby chęć powiększenia przestrzeni życiowej czy niższe ceny gruntów na terenach podmiejskich.
Skoro proces eksurbanizacji jest nieodwracalny, pojawia się pytanie, czy można na nim zarobić? - Najprostszym sposobem jest inwestowanie w dobrze zlokalizowane grunty na terenach, na które miasta rozlewają się najszybciej, ponieważ w długiej, wieloletniej perspektywie powinny okazać się dobrą inwestycją - mówi Hubert Telecki z Wealth Solutions - Inwestycje Ziemskie. Istnieje jednak możliwość wykorzystania tego procesu również w inny sposób i w krótszym czasie.
- Z powodu rozlewania się miast rośnie popyt na grunty budowlane na terenach podmiejskich, na których znajdują się również grunty rolne. W ten sposób powstaje ogromna dysproporcja między cenami gruntów o różnym przeznaczeniu a znajdujących się na tym samym terenie. Wywierana jest również presja na zabudowę gruntów rolnych.
Zjawisko to jest wyraźnie widoczne w Polsce, gdzie ze względu na przepisy o planowaniu przestrzennym powierzchnia gruntów dostępnych pod zabudowę jest ograniczona. Jeżeli potrafimy kupić dobrze zlokalizowaną działkę rolną, przekształcić ją, podzielić na małe działki budowlane i zapewnić dostęp do infrastruktury, to otrzymujemy wówczas towar, który może cieszyć się powodzeniem u indywidualnych inwestorów planujących budowę domu. Dzięki temu procesowi zwiększamy również wartość posiadanego przez nas gruntu nawet kilkukrotnie - dodaje Telecki.
Zastrzec jednak trzeba, że nie jest to inwestycja dla każdego, ponieważ by przeprowadzić ten proces inwestycyjny, trzeba posiadać odpowiednie doświadczenie i znać lokalny rynek.
Oprócz tego, tylko niewielki procent nieruchomości może zostać wykorzystany w ten sposób. Z tego powodu dobrze jest się oprzeć na pomocy ekspertów, którzy już oferują swoją pomoc w tym zakresie.