Nie możemy się pozbyć azbestu
W Warmińsko-mazurskim na dachach czy w ścianach zalega jeszcze ok. 500 tys. ton azbestu. Tempo pozbywania się niebezpiecznego materiału jest w regionie bardzo wolne, wynosi zaledwie 1 proc. rocznie.
Do akcji pozbywania się azbestu przystąpiło dotąd 60 proc. gmin - wynika z danych funduszu ochrony środowiska w Olsztynie.
Z danych Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie wynika, że w woj. warmińsko-mazurskim na dachach czy w ścianach zalega jeszcze ok. 500 tys. ton azbestu. - W ostatnich czterech latach ściągnięto zaledwie 10 tys. ton azbestu, co kosztowało 6 mln zł. Tempo pozbywania się azbestu jest w regionie bardzo wolne, wynosi zaledwie 1 proc. rocznie - powiedział PAP wicedyrektor Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie Tadeusz Ratyński.
Zdaniem Ratyńskiego powodem tego nikłego zainteresowania pozbywaniem się azbestu jest fakt, że właścicieli posesji z eternitowymi dachami nie stać na nowe poszycia. - Dlatego mamy zamiar uruchomić system preferencyjnych pożyczek na zakup dachówek, czy blach na poszycia. Czy to pomoże? Nie wiem, mam nadzieję - powiedział Ratyński.
W 2014 roku olsztyński WFOŚiGW sfinansuje zdjęcie ledwie 3 tys. 320 ton azbestu, na co przeznaczy nieco ponad 2 mln zł, mimo że w budżecie zarezerwowano na ten cel 4 mln zł. - Zainteresowanie ściąganiem azbestu jest nikłe, minimalne - powiedział Ratyński i dodał, że ledwie 60 proc. gmin z woj. warmińsko-mazurskiego przystąpiło do akcji ściągania azbestu, który głównie zalega na dachach, ale jest też w ścianach. Liczbę gospodarstw domowych, w których występuje azbest szacuje się w regionie na 38 tys.
Ściąganiem eternitu z dachów zajmują się specjalistyczne firmy, które są zobowiązane albo do bezpiecznego złożenia poszyć z azbestem (np. zafoliowania ich i zasypania piaskiem) lub do przewiezienia na składowisko tego typu odpadów. Koszty pracy tych firm w połowie pokrywa Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a w 35 proc. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pozostałą część, tj. 15 proc. pokrywają albo lokalne samorządy, a w przypadku biedniejszych gmin - właściciele takich posesji.
Ratyński wskazał, że eternitowe dach wciąż są m.in. na byłych popegeerowskich budynkach, które są często powierzchniowo bardzo duże. Podkreślił, że eternity na dachach w regionie zalegają od 20-30 lat, a ich okres gwarancji obejmował 15 lat.
- Nie ma wątpliwości co do tego, że każda z eternitowych płyt pyli, że z każdej z nich unoszą się kawałeczki azbestu, które są szkodliwe dla ludzi i zwierząt - podkreślił Ratyński.
W najbliższych dniach w woj. warmińsko-mazurskim rozpocznie się cykl konferencji, podczas których lokalni samorządowcy i właściciele gospodarstw, w których występuje azbest dowiedzą się o możliwościach pozbywania się go. Piotr Znaniecki z Fundacji "Gaja", która będzie prowadzić te szkolenia powiedział, że zaleganie na dachach np. eternitowych płyt, które zawierają azbest negatywnie wpływa np. na rozwój turystyki. - Zagraniczne biura podróży sprawdzają, czy tam, gdzie chcą wysłać gości nie ma azbestu. To jest dla takiego turystycznego regionu szalenie ważne - powiedział Znaniecki.
Azbest jest niebezpieczny dla człowieka i zwierząt ze względu na włóknistą strukturę, która wdychana do organizmu może wywoływać m.in. nowotwory i choroby płuc. Polska zobowiązała się wobec Brukseli, że do 2032 roku pozbędzie się azbestu. Jeśli tego nie wypełni nałożone zostaną na nasz kraj kary.