Nieruchomości. Zapowiada się rekord w sprzedaży mieszkań
Jak podkreślają eksperci branżowi, w 2021 r. Polacy kupili największą liczbę nieruchomości od dwudziestu lat. Choć nie ma jeszcze pełnych danych, to już mówi się o rekordowej wartości sprzedanych mieszkań. Szacuje się, że przynajmniej co trzecia transakcja została dokonana z myślą o wynajmie lub odsprzedaży z zyskiem.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Jednocześnie znawcy tematu zwracają uwagę na to, że inwestorów przyciągają głównie wybrane budynki w centrach miast. Zainteresowanie wzbudzają przede wszystkim mieszkania dwupokojowe oraz trzypokojowe, a także kawalerki. Natomiast prawdziwy boom przeżyły nieruchomości magazynowe.
W 2021 roku Polacy kupili największą liczbę nieruchomości od dwudziestu lat, co podkreśla Wojciech Kuc, pośrednik w obrocie nieruchomościami, ekspert Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości. I dodaje, że dotyczy to nie tylko mieszkań, ale również działek budowlanych czy rekreacyjnych, które stały się formą inwestycji. Wielkie kupowanie objęło zarówno rynek wtórny, jak i pierwotny. Od stycznia do końca listopada 2021 roku wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia budowy 307,9 tys. mieszkań. To o 27,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2020 roku. Tych zezwoleń było najwięcej od dziesięciu lat, mimo dużego wzrostu cen materiałów budowlanych, tj. średnio nawet o 50 proc.
- Czekamy jeszcze na statystyki z grudnia. Ale jeśli chodzi o wartość sprzedanych mieszkań, 2021 rok na pewno będzie rekordowy. Liczbowo będzie w okolicy boomu z 2017 roku. Natomiast z danych JLL wynika, że z powodu braku działek i przeciągających się decyzji administracyjnych oferta deweloperskich mieszkań na sprzedaż w sześciu największych miastach spadła do najniższego poziomu od przeszło dekady. Jednocześnie w Polsce brakuje 1,5-2 mln mieszkań, co odpowiada ponad dziesięcioletniej produkcji deweloperów - komentuje Konrad Płochocki, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Jak zaznacza Marcin Krasoń z obido.pl, w 2021 roku tysiące Polaków zdecydowało się na ulokowanie swoich oszczędności w mieszkaniach. To nie dziwi eksperta, bo nieruchomość zawsze uważana była za dość bezpieczny sposób na przechowanie kapitału. Na rynku pojawiły się osoby traktujące zakup mieszkania czysto lokacyjnie. Kupując lokal na etapie tzw. dziury w ziemi, można go kilka lat później sprzedać z naprawdę niezłym zyskiem.
- Szacuje się, że typowe inwestycje w mieszkania pod wynajem mogły odpowiadać za 25-30 proc. transakcji, a kolejne 10-15 proc. to inwestycje stricte spekulacyjne, czyli zakupy dokonywane jedynie z myślą o odsprzedaży z zyskiem. W sumie daje to obraz rynku zdominowanego przez inwestorów i spekulantów, których aktywność windowała ceny nowych mieszkań, generowała nierównowagę popytowo-podażową i kreowała spekulacyjny nawias podażowy. Mógł więc to być rok, według różnych kryteriów, rekordowy pod względem skali sprzedaży nieruchomości inwestycyjnych - komentuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Jak podkreśla Konrad Płochocki, w mediach pojawiały się nagłówki, że nawet 40 proc. sprzedawanych mieszkań wykupują inwestorzy. Zdaniem eksperta PZFD, to prawda tylko w odniesieniu do wybranych budynków w centrach miast, ale już nie do tych znajdujących się na obrzeżach czy poza największymi ośrodkami. A to właśnie w Polsce powiatowej powstaje ok. 60-65 proc. wszystkich mieszkań. Tam prawie każdy zakup dokonywany jest z myślą o własnych potrzebach. Natomiast Fundusze Inwestycyjne, nabywające lokale na wynajem, mają ich zaledwie 7 tys. spośród 15 mln mieszkań.
- W 2021 roku nadal utrzymywał się wysoki wskaźnik zakupów inwestycyjnych. Według analiz, ok. 35 proc. mieszkań sprzedawanych w naszej sieci było kupowanych nie po to, aby w nich zamieszkać, ale w celu wynajmu lub samego posiadania. Nabywcy ograniczali w ten sposób spadek wartości pieniądza ulokowanego na koncie. Nowością, w porównaniu z poprzednimi latami, jest fakt, że nabywane lokale nie trafiały często na rynek najmu. Nie były też wystawiane do sprzedaży z ceną umożliwiającą uzyskanie dochodu - zaznacza Marcin Jańczuk, analityk rynku mieszkaniowego z Metrohouse.
Z kolei Wojciech Kuc zwraca uwagę na zakup nieruchomości z myślą o sprzedaży z zyskiem. Jak przekonuje ekspert PFRN, tzw. flipowanie było szczególnie widoczne na początku 2021 roku oraz w wakacje. Natomiast od jesieni zniknęła większość osób zajmujących się taką działalnością - zostało ich może 10-15 proc. Stało się tak z kilku powodów. Rynek już się nasycił lekko. Ponadto podrożały kredyty. Więcej trzeba też zapłacić za materiały budowlane i usługi, a do tego są trudniej dostępne.
- Na celowniku inwestorów w 2021 roku pierwsze miejsce zajmowały mieszkania dwupokojowe. One stanowią ok. 40 proc. transakcji. Następne w zestawieniu są lokale trzypokojowe, ich dotyczy około jedna trzecia umów sprzedaży. Dalej znajdują się kawalerki - informuje ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Natomiast Marcin Krasoń podkreśla, że inwestorzy najczęściej kupują mieszkania, których płynność jest największa zarówno na rynku najmu, jak i do sprzedaży. Liczy się lokalizacja i popularny układ. Ekspert obido.pl zwraca uwagę na zmieniające się preferencje kupujących. Na przykład pandemia przyczyniła się do większego zainteresowania dodatkowymi powierzchniami, takimi jak taras lub ogródek. Ponadto uwidoczniła się potrzeba większej liczby pomieszczeń. Przy pracy i nauce zdalnej trzypokojowe mieszkanie jest dla przeciętnej rodziny po prostu za małe.
- Rentowność najmu mieszkań spadła. W biurach popyt odbudowuje się, choć przebiega to dość wolno. Prawdziwy boom przeżyły nieruchomości magazynowe. Wystrzał sektora e-commerce oraz zmiany w globalnych łańcuchach dostaw poskutkowały niespotykanym zapotrzebowaniem na nowe hale. Deweloperzy z tego sektora nie nadążali z produkcją - podsumowuje wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Zobacz także: