Parking zamiast kapliczki. Proboszcz i mieszkańcy wioski sprzeciwiają się planom właścicielki sklepu
W Jankowych (woj. wielkopolskie) toczy się spór o wybudowaną 30 lat temu przydrożną kapliczkę św. Jana Nepomucena. Grunt, na którym znajduje się obiekt kultu religijnego, został zakupiony przez właścicielkę położonego tuż obok sklepu wielobranżowego. Mieszkańcy Jankowych nie zgadzają się na przeniesienie kapliczki, tym samym uniemożliwiając przedsiębiorczyni poszerzenie parkingu. W spór zaangażował się również proboszcz, który - wraz z parafianami - jest gotów zapłacić 10 tys. zł.
O sprawie poinformowało lokalne Radio Sud. Ziemia, na której znajduje się przydrożna kapliczka, została zakupiona przez właścicielkę sklepu, której zależy na zorganizowaniu dla swoich klientów większej liczby miejsc parkingowych. W stronę właścicielki sklepu mają być kierowane wulgaryzmy i groźby, a cała sytuacja - jej zdaniem - "zrobiła się trochę niesmaczna".
W sprawę zaangażowanych jest wielu mieszkańców Jankowych. - Doszła nas przykra informacja, że tutaj w Jankowych planowane jest zburzenie tej kapliczki. Chcemy, aby ona pozostała na miejscu. Dla mieszkańców, dla parafian jest ona bardzo ważna - powiedział w rozmowie z Radiem Sud ks. Tomasz Szymczak, proboszcz parafii w Donaborowie. - Ufamy, że św. Jan Nepomucem wyprasza Boże błogosławieństwo, broni przed wszelkimi nawałnicami, których w ostatnim czasie było dużo, a nas to tutaj omija - dodał. Ksiądz wyjaśnił, że to jedyna kapliczka w Jankowych.
Zapytany przez reportera o możliwość przeniesienia kapliczki ksiądz przyznał, że takie rozwiązanie budzi wiele wątpliwości. Jak powiedział, takie przedsięwzięcie jest już kwalifikowane jako inwestycja budowlana. Nie wiadomo również, gdzie kapliczka miałaby zostać przeniesiona. Rozwiązaniem sytuacji miałaby być sprzedaż części działki.
Kapliczka stała w tym miejscu jeszcze przed II wojną światową, jednak później została zburzona. - 30 lat temu mieszkańcy i kilku sponsorów, w tym obecnych stolarzy, odbudowali tę kaplicę. Od dwóch lat jest inny właściciel, który kupił to bez wiedzy mieszkańców - powiedział jeden z mieszkańców. Parafianie zapowiedzieli, że jeżeli na miejscu pojawi się firma rozbiórkowa, to będą bronić tego miejsca.
Właścicielka wielobranżowego sklepu przyznała w rozmowie z Radiem Sud, że konflikt zrodził się, gdy wystosowała pismo o przeniesienie kapliczki. Dodała, że zależy jej na tym gruncie, gdyż "potrzebuje miejsca na parking dla samochodów". - To jest mój teren i chcę mieć pusty plac tylko i wyłącznie na parking dla samochodów - dodała.
Proboszcz oferuje pieniądze za grunt, na którym znajduje się kapliczka. - Nawet chcemy wykupić to miejsce, aby ono nadal służyło. To jest nie tylko moja wola, ale i mieszkańców - powiedział. Zapewnił, że chodzi o "dobre pieniądze". - My proponujemy 10 tys. zł - wyjaśnił ksiądz w rozmowie z Radiem Sud.
Właścicielka sklepu przyznała, że zaoferowana kwota "nie jest adekwatna". - Wszyscy dobrze wiedzą, w jakiej cenie są grunty, a ta kapliczka, jakby nie patrzeć, to zajmuje jedną czwartą terenu całej naszej działki. To nie jest skrawek narożnika - dodała. - Tego terenu nie idzie podzielić. Nie możemy jej (działki - red.) ani sprzedać, ani nic innego w tej sprawie zrobić - wyjaśniła. Jednocześnie zaoferowała pomoc finansową w przeniesieniu obiektu kultu religijnego.
Proboszcz stwierdził, że "liczy na dobrą wolę obecnych właścicieli tego gruntu". Właścicielka sklepu przyznała, że już nie raz w jej kierunku padły "groźby słowne". - Jesteśmy zastraszani, że firmę zlikwiduję, że bardzo szybko sklep będę zamykać, bo mam się spodziewać z różnych stron kontroli - relacjonuje kobieta. Dodała, że wnioskowała do gminy o podział działki w celu sprzedania części z kapliczką, jednak władze miały nie wyrazić na to zgody.