Polacy akceptują wyższe ceny mieszkań?
Rosną kwoty pożyczane na zakup mieszkań - wynika z najnowszej publikacji Biura Informacji Kredytowej. Pożyczamy więcej, bo i coraz więcej kosztują nieruchomości. Stać nas na ich zakup, bo w coraz lepszej sytuacji finansowej są rodzime gospodarstwa domowe.
Najnowsze dane wciąż pozwalają mieć nadzieję na to, że wzrosty cen mieszkań w Polsce spowalniają. Z drugiej strony nic nie potwierdza bardziej katastroficznych przewidywań, że kres wzrostów jest na wyciągnięcie ręki. Takie przynajmniej wnioski możemy wysnuć z najnowszych danych płynących z Biura Informacji Kredytowej.
Warto bacznie obserwować comiesięczne dane publikowane przez tę instytucję z bardzo prostego powodu - jest to jedno z najszybciej dostępnych, a przy tym wiarygodnych źródeł informacji mówiących o tym co dzieje się na rynku kredytów hipotecznych. Ponadto publikacja ta daje pewien wgląd w to co dzieje się aktualnie z cenami mieszkań. BIK publikuje bowiem informację o średniej kwocie kredytu mieszkaniowego wnioskowanej przez kredytobiorcę.
Jest to liczba w pełni zależna od warunków transakcji ustalonych przy okazji podpisania umowy przedwstępnej kupna - sprzedaży nieruchomości. Naturalna jest tutaj korelacja, że Polacy ograniczają apetyty na hipoteki, gdy mieszkania tanieją i odwrotnie - kupujący muszą pożyczać więcej, gdy mieszkania drożeją.
Spójrzmy więc co dokładnie wynika z najnowszej publikacji BIK. W październiku Polacy zawnioskowali o kredyt w przeciętnej kwocie 282,9 tys. złotych. To sporo więcej niż przed miesiącem - o 1,65 proc.. Po części tak duży miesięczny wzrost możemy zrzucić na karb odreagowania po tym jak przed miesiącem BIK informował o symbolicznym spadku średniej wysokości wnioskowanego długu.
Ważniejsze są jednak dane w ujęciu rocznym. Tu mamy do czynienia z bardzo poważnym wzrostem średniej kwoty wnioskowanego kredytu (o 9,5 proc.). Jedynym pocieszeniem jest tu fakt, że jeszcze na początku roku wyniki były wyższe (nawet 10-16 proc.). To może sugerować, że w ostatnim czasie ceny mieszkań rosną trochę wolniej.
Jeśli te przypuszczenia potwierdzą twarde dane, to byłaby to dobra informacja. Po prostu spowolnienie wzrostów byłoby bezpieczniejsze dla stabilności rynku. Sami kupujący też bez wątpienia z ulgą przyjęliby powrót do sytuacji, w której wynagrodzenia rosną szybciej niż ceny własnych "czterech kątów". Wciąż utrzymujemy przy tym w mocy prognozę opublikowaną przy okazji podsumowania drugiego kwartały br. (HRE Index), zgodnie z którą w perspektywie 2-4 kwartałów wzrosty cen mieszkań powinny w Polsce wyhamować.
Najnowsze dane BIK mówią też o rosnącej liczbie składanych wniosków kredytowych. W tym obszarze także mieliśmy do czynienia ze wzrostem - o 7,8 proc. r/r.
Dobra sytuacja na rynku pracy powoduje więc, że Polacy nie tylko chcą pożyczać wyższe kwoty, ale też liczba samych chętnych na kredyt mieszkaniowy rośnie. Uwzględniając przy tym też liczbę dni roboczych w miesiącu BIK oszacował, że w październiku br. popyt na kredyty hipoteczne był aż o 18,1 proc. wyższy niż przed rokiem.
Bartosz Turek
główny analityk HRE Investments
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze