Polacy gnieżdżą się w małych mieszkaniach, choć jest lepiej
To nie żart, przynajmniej według danych statystycznych. Sukcesywnie zwiększa się powierzchnia mieszkaniowa przypadająca na jedną osobę w rodzinie. Niestety daleko nam jeszcze do wygody obywateli krajów Europy Zachodniej. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że stać nas na coraz większą powierzchnię mieszkania z własnych pensji.
Według Małego Rocznika Statystycznego GUS z 2016 roku, na jedną osobę w naszym kraju przypada 27 metrów kwadratowych powierzchni (stan na 2015 r.). Wielkość ta sukcesywnie rośnie. W 2005 roku na jednego mieszkańca przypadało 23,2 m kw. Oznacza to, że w ciągu 10 lat wielkość naszych mieszkań na osobę wzrosła o 16 procent.
Od 1988 do 2002 roku średnia wielkość powierzchni pokoju przypadająca na jedną osobę zwiększyła się natomiast z 17,1 do 21,1 m kw. Przez 14 lat wzrost wyniósł więc 23 proc. Analiza danych w dłuższej perspektywie pokazuje szybciej rosnącą powierzchnię na mieszkańca automatycznie po końcu PRL. W czasach Polski Ludowej obywatele dosłownie gnieździli się w klitkach. W 1970 r., a więc u zarania epoki gierkowskiej, na jednego mieszkańca przypadało zaledwie 13 metrów kwadratowych lokalu. Jeśli odnieść to do dzisiejszych danych, oznacza to wzrost aż o 107 proc.!
Niestety, choć te dane wyglądają optymistycznie, na tle obywateli Zachodu Polacy wypadają naprawdę blado. Według Eurostatu żyjemy w ciasnocie. Z danych europejskiej agencji statystycznej wynika, że ponad 44 proc. Polaków mieszka w przeludnieniu (dane z 2014 r.) Wśród państw unijnych gorzej jest tylko w Rumunii i na Węgrzech. Te dane znajdują potwierdzenie w licznie pokoi na mieszkańca.
Średnia dla Unii Europejskiej wynosi 1,5 pokoju na osobę. W najlepszej sytuacji są mieszkańcy Belgii, gdzie na jedną osobę przypada 2,4 pokoju. Bardzo dobre warunki mieszkaniowe są także na Cyprze (2,1) i w Finlandii (2). Polska ex aequo z Bułgarią i Słowacją plasuje się na końcu. Na jednego mieszkańca tych państw przypada jeden pokój w mieszkaniu.
Także dane o powierzchni mieszkania na osobę nie powalają w porównaniu do wyników europejskich. Do czołówki nam bardzo daleko. Przykładowo: na statystycznego mieszkańca Danii przypadają 53 metry powierzchni użytkowej, Austrii i Luksemburga - 52 m. Dalej jest Szwecja i Niemcy (ponad 40) oraz Finlandia i Hiszpania (ponad 35).
Z Małego Rocznika Statystycznego GUS wynika, że przeciętne polskie mieszkanie liczy obecnie niecałe 74 metry kwadratowe. Średnią zawyżają domy jednorodzinne, charakterystyczne dla budownictwa na wsi. Przeciętne mieszkanie na wsi, według GUS, liczy blisko 93 m kw., natomiast mieszkańcom miast musi wystarczyć 64 m kw. lokalu. Przeciętne polskie mieszkanie w ujęciu statystycznym ma niecałe 4 izby (3,82). W takim lokalu zazwyczaj mieszkają dwie, trzy osoby (średnia to 2,72).
Dobre informacje dostarcza natomiast NBP. Przy obecnych cenach mieszkań i wysokości zarobków przeciętnego Polaka ze średniej pensji stać na 0,86 m kw. własnego mieszkania. Choć wielkość ta nie powala, wzrost jest niebagatelny, bowiem jeszcze w 2007 roku z jednej pensji mogliśmy kupić przeciętnie zaledwie 0,49 m kw. Oznacza to, że przez 10 lat dostępność mieszkań wyrażona relacją ceny m kw. do wysokości zarobków wzrosła aż o 75 proc.! Na niektórych lokalnych rynkach z przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia można kupić już nawet ponad metr kwadratowy lokalu. Tak jest choćby w Łodzi.
O tym, że pod względem siły nabywczej na rynku nieruchomości nie jest źle, mówi również tzw. Indeks Dostępności Mieszkaniowej - wskaźnik umieszczany w raportach Amron Sarfin dla Związku Banków Polskich. Indeks pokazuje kwartalne zmiany w dostępności mieszkania dla przykładowej rodziny składającej się z dwóch pracujących osób i dziecka starszego.
Co prawda ostatnie wyniki (z III kw. 2016) są nieco gorsze, niż z początku minionego roku, kiedy padł rekord wartości indeksu, to jednak cały czas pozostaje on na najwyższym poziomie od początku badań, a więc od 2005 r. Wartość 100 punktów oznacza możliwość regulowania przez modelową rodzinę rat wynikających z zobowiązania kredytowego. Obecnie wartość indeksu wynosi 192 pkt.
Czy wzrost siły nabywczej Polaków oznacza renesans większych metrażów mieszkaniowych i poprawę wygody naszego życia? Niestety - nie ma takiego przełożenia. Co prawda stać nas na więcej metrów kwadratowych, ale równocześnie pogarszają się warunki kredytowania. W tym roku minimalny wkład własny wynosi już 20 proc. wartości nieruchomości. Do tego wraca do nas inflacja, która w dłuższej perspektywie może przełożyć się na wzrost stóp procentowych, a więc rat kredytów.
Do tego należy dodać zbliżający się koniec programu MdM. W związku z tym nie będzie boomu na duże mieszkania. Polacy tradycyjnie już gustują w przeciętnych jak na nasze warunki metrażach, czyli około 45-55 m kw.
Monika Prądzyńska
dział analiz WGN
Pobierz darmowy: PIT 2016