Prezydencie Komorowski - nie podpisuj tej ustawy!
Poniżej list otwarty Krzysztofa Oppenheima, analityka rynku nieruchomości, do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. W liście autor apeluje o niepodpisywanie tzw. ustawy MdM i udowadnia dlaczego wejście w życie tego aktu prawnego byłoby błędem. List otwarty trafił wczoraj do Kancelarii Prezydenta.
Do:
Szanowny Pan
Bronisław Komorowski
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
LIST OTWARTY
W sprawie ustawy z dnia 27 września 2013 roku o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez młodych ludzi.
Szanowny Panie Prezydencie,
Dzięki takim ludziom jak Pan żyjemy w wolnej Polsce. W demokratycznym kraju, w którym sami Polacy decydują - większością głosów - jakim partiom politycznym zostanie powierzona władza. W kraju, w którym obowiązuje całkowita wolność słowa i wyrażania opinii. Także wtedy, kiedy opinie te są krytyczne wobec skuteczności działania osób sprawujących władzę.
Niniejsza korespondencja jest właśnie tego typu inicjatywą - jest to mój głos interwencyjny skierowany przeciwko wprowadzeniu w życie ustawy o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez młodych ludzi, zwanej potocznie Mieszkanie dla Młodych (lub MdM), w brzmieniu proponowanym przez Sejm. Z pewnością zada Pan pytanie, na jakiej podstawie pozwalam sobie na przedstawienie swojej opinii w tej sprawie. Odpowiedź jest bardzo prosta - jestem w tej dziedzinie specjalistą. Moje ponad 20-letnie doświadczenie w branży finansów i bankowości oraz 15 lat pracy na rynku obrotu nieruchomościami w pełni uprawniają mnie do nazwania siebie ekspertem w dziedzinach, których dotyczy ustawa MdM. Niech mój głos będzie uznany jako forma konsultacji społecznych, które zawsze są stosowane w trakcie prac nad każdym aktem prawnym.
Jakie więc mam uwagi odnośnie do MdM? Po pierwsze - mam kilka argumentów, że ustawa jest niezgodna z Konstytucją RP. Zdaję sobie sprawę, że nie będąc prawnikiem, nie mam odpowiednich kompetencji do prawnego uzasadnienia tak dalece idących wniosków. Dlatego też, zamówiłem stosowną opinię u prawnika - konstytucjonalisty: Pana doktora Waldemara Gontarskiego - dziekana Wydziału Prawa w Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Londynie. Zgodnie z moim przypuszczeniem, opinia doktora Gontarskiego nie pozostawia żadnych złudzeń i potwierdza moje zarzuty: W wielu aspektach ustawa jest sprzeczna z Konstytucją.
Dyskryminacja ze względu na wiek zawarta jest już w nazwie - "Mieszkanie dla Młodych". Na identycznych zasadach można by wybrać inną docelową grupę beneficjentów, z pokrzywdzeniem pozostałych obywateli. Oto cytat z opinii doktora Gontarskiego:
"... ustawowe nierówności nie znajdują uzasadnienia w Konstytucji, gdyż nie pozostają w jakimkolwiek związku z innymi wartościami, zasadami czy normami konstytucyjnymi, uzasadniającymi odmienne traktowanie podmiotów podobnych, tj. ludzi młodych - i szerzej wszystkich osób - zaspokajających potrzeby mieszkaniowe."
Kolejne kryteria dyskryminacji wynikające z treści ustawy, według wyżej wymienionego opracowania doktora Gontarskiego, to:
- Dyskryminacja ze względu na pogorszenie się sytuacji finansowej młodej osoby: jeśli pierwsze mieszkanie zostało nabyte za kredyt hipoteczny w obcych walutach, a w związku z osłabieniem wartości waluty rodzimej nabywca zbankrutował i utracił mieszkanie, wsparcia nie otrzyma.
- Dyskryminacja ze względu na miejsce zamieszkania: beneficjentami nie mogą być osoby mieszkające w miejscowościach, w których deweloperzy nie inwestują, w szczególności dotyczy to terenów wiejskich.
- Dyskryminacja ze względu na status finansowy młodej osoby: dopłatę mogą pozyskać jedynie osoby, które kupią mieszkanie z udziałem kredytu bankowego, muszą więc posiadać zdolność kredytową.
- Dyskryminacja ze względu na stan cywilny - nierówność małżeństwa względem osób żyjących w związkach nieformalnych: Małżeństwo może nabyć z dopłatą tylko jedno mieszkanie, osoby żyjące w związkach nieformalnych - dwa.
Pełną treść opinii na temat ustawy Mieszkanie dla Młodych, opracowanej przez doktora Waldemara Gontarskiego przedstawiam w załączeniu.
Nie tylko jednak strona prawna ustawy budzi mój opór. Najwięcej zarzutów można mieć wobec konsekwencji społecznych i gospodarczych jakie niesie za sobą ustawa Mieszkanie dla Młodych. Na początek spójrzmy na grupę beneficjentów ustawy. Mając na względzie, że dopłata może być zastosowana jedynie w sytuacji, kiedy dana osoba (lub małżeństwo) mogą skutecznie ubiegać się o kredyt hipoteczny, ustawę można by nazwać bardziej precyzyjnie: "Mieszkanie dla Młodych i Bogatych". Głównym problemem młodych Polaków nie jest bowiem brak mieszkania, ale brak pracy.
Teraz bezrobocie w Polsce wynosi ponad 13 proc., a w grupie osób do 24 lat - blisko 30 proc. Na jedno miejsce pracy przypada nawet 27 osób poszukujących zajęcia, a w ciągu najbliższych czterech lat wejdą na rynek dwa miliony absolwentów szkół wyższych. Na rynku pracy prym wiodą "umowy śmieciowe". W tej sytuacji, aby faktycznie pomóc młodemu pokoleniu Polaków, powinno się postawić na edukację i specjalizację osób poszukujących pracy. I tu rząd winien lokować środki przeznaczone dla młodych, a nie rozdawać je osobom najbardziej zamożnym w tej grupie wiekowej.
Pragnę zwrócić uwagę na słowo "rozdawać": bo tak faktycznie ma wyglądać system dopłat, wedle zapisów ustawy. Beneficjent ustawy, po zakupie mieszkania, odbiera bonus - z publicznych środków - w wysokości nawet do 60 tysięcy złotych. Właściwie za nic. W okresie 5 lat na dopłaty wynikające z programu Mieszkanie dla Młodych przeznaczone zostało przez Sejm 3,5 miliarda złotych.
Nie może nie bulwersować fakt, że planowana na 5 lat "akcja rozdawnicza" ma miejsce w bardzo złym okresie dla finansów publicznych. Na stronie gofin.pl czytamy:
"Sejm na posiedzeniu w dniu 13 września 2013 roku znowelizował ustawę budżetową na rok 2013. Zgodnie ze zmianami deficyt nie przekroczy 51 mld 565 mln zł i zostanie zwiększony o 15 mld 994 mln 500 tys. zł."
Czyli - z jednej strony zwiększamy deficyt o blisko 16 mld zł, a z drugiej - niemal w tym samym czasie uchwala się uszczuplenie środków publicznych, w tak irracjonalny sposób, o 3.5 mld zł? Mając na względzie fakt, że środki na dopłaty w ramach MdM zostaną skierowane do grupy najzamożniejszej części polskiego społeczeństwa, można czyn taki uznać za wysoce niemoralny. W przypadku rozdawania pieniędzy biednym można mówić o celach charytatywnych. Ale jak doszukać się sensu w rozdawaniu pieniędzy bogatym?
Zgadzam się w pełni, że państwo powinno pomagać Polakom w zaspokajaniu ich potrzeb mieszkaniowych. Opieką jednak winny być objęte osoby o niższym statucie materialnym, nie zaś osoby zamożne. 3,5 miliarda złotych, które rząd planuje rozdać przy realizacji programu MdM, mogłoby być przeznaczone na budowę kilkudziesięciu tysięcy mieszkań socjalnych i pomoc np. rodzinom eksmitowanym - tu można upatrywać sensowności działań rządu w polityce mieszkaniowej.
Zarzutów merytorycznych wobec ustawy można przytoczyć znacznie więcej. Pełną analizę aktu prawnego z dnia 27 września 2013 roku przedstawiam w załączeniu.
W tej sytuacji, nasuwa się dosyć naturalne pytanie: w jaki sposób mogło dojść do stworzenia tak dalece wadliwego aktu prawnego? Tym bardziej zważywszy, że nad nim pracowało 460 posłów, 100 senatorów, a także - komisje, podkomisje i prawnicy związani z sejmem i senatem. Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta - w tak licznym gronie brakuje specjalistów z dziedziny objętej treścią ustawy.
DYSKUTUJ NA FORUM INTERIA.PL: MDM - dopłaty do mieszkań niezgodne z konstytucją?
Potwierdzają to dwa inne niedawno wprowadzone akty prawne związane z bankowością. Są to:
1. Ustawa o kredycie konsumenckim z 12 maja 2011 roku - jest to legalizacja lichwy w Polsce - na mocy tego aktu prawnego zniesione zostały wszelkie ograniczenia kosztów pożyczek, wynikające z ustawy "antylichwiarskiej" z dnia 7 lipca 2005 roku.
2. Ustawa o upadłości konsumenckiej, wprowadzona do polskiego prawa 31 marca 2009 roku. Ustawa miała być kołem ratunkowym dla Polaków, którzy nie z własnej winy wpadły w pętlę kredytową. Jednak do końca 2011 roku w Polsce ogłoszono upadłość konsumencką jedynie w 36 przypadkach, podczas, gdy ilość osób, które mają problemy ze spłatą zobowiązań wynosi ok. 2 mln (wg raportu Info Dług)
Jest Pan wielkim patriotą. Ja także. I bardzo boleję nad upadkiem polskiej gospodarki, który jest w dużym stopniu konsekwencją serii niewymuszonych, kardynalnych błędów. Zarówno w zarządzaniu, w gospodarce, jak i w tworzeniu prawa w naszym kraju. Z kryzysu, który gnębi nie tylko Polskę, można się jednak podźwignąć - jeśli dany kraj postawi na innowacyjność i na kreatywność. Takie działania konieczne są także w Polsce. Jest tu jednak jeden problem: efekty prób innowacyjnych działań mogą być odwrotne do zamierzonych, jeśli zajmują się tym amatorzy.
Tak Panie Prezydencie - powiedzmy sobie to szczerze - zarówno ustawa Mieszkanie dla Młodych, jak i dwa inne wymienione akty prawne, z całą pewnością nie były dziełem profesjonalistów. Dlaczego rząd nie korzysta z wiedzy i doświadczenia naszych rodaków, którzy nie biorą udziału w życiu politycznym? Polacy to przecież wyjątkowo zdolny i kreatywny naród - wykorzystajmy tę naturalną siłę! Mogą to zrobić jednak tylko politycy. Wielka polityka to dopuszczenie do głosu i do działania najzdolniejszych i najmądrzejszych przedstawicieli danego kraju.
Na dowód tego, przytoczę znaną maksymę jednego z największych polityków w historii, który zawsze bardzo wysoko cenił profesjonalizm. Oto słowa Cesarza Francji Napoleona Bonaparte:
"Tylko w dwóch dziedzinach amatorzy są lepsi od profesjonalistów: w miłości i w umieraniu za ojczyznę".
Wychodzę więc na koniec mego listu z apelem: stosujmy tę maksymę w naszym kraju.
We wszystkich istotnych dla Polski dziedzinach niech rządzą profesjonaliści i eksperci. Daje to gwarancję, że być może już w bliskiej przyszłości Polska będzie rosła w siłę, a Polacy będą żyć dostatnio.
Czego Panu, sobie i wszystkim Polakom gorąco życzę.
Z wyrazami szacunku
Krzysztof Oppenheim
Prezes zarządu Nieruchomości Boża Krówka sp. z o.o.
Załączniki:
1. Opinia prawna doktora Waldemara Gontarskiego nt. niezgodności treści ustawy z dnia 27 września 2013 roku z Konstytucją.
2. Opinia Krzysztofa Oppenheim nt. skutków ekonomiczno-społecznych oraz prawnych wprowadzenia w życie ustawy Mieszkanie dla Młodych.
- - - - - -
Obszary tematyczne opracowania:
1. Kto jest adresatem Ustawy?
2. Kto skorzysta na wprowadzeniu Ustawy?
3. Kto straci na wprowadzeniu Ustawy?
4. Możliwości nadużyć i obejścia zapisów Ustawy.
5. Pseudo-prorodzinny charakter Ustawy.
6. Niejasności wynikające z zapisów Ustawy.
7. Antyspołeczny charakter Ustawy.
8. Pozostałe konsekwencje wynikające z wprowadzenia Ustawy.
9. Podsumowanie.
Zgodnie z treścią Ustawy o dopłatę w ramach programu MdM mogą ubiegać się osoby, które nie ukończyły 36 roku życia (w przypadku małżeństw - co najmniej jeden z małżonków musi ten warunek spełniać). Dopłatę można uzyskać jedynie w sytuacji, jeśli nieruchomość nabyta jest przez daną osobę (rodzinę) z udziałem kredytu bankowego na minimum 50 proc. wartości przedmiotu zakupu. Oznacza to, że warunkiem niezbędnym do uzyskania dopłaty jest posiadanie zdolności kredytowej, co dziś jest rzadkością wśród młodych Polaków - ze względu na sytuację na rynku pracy.
" Adresatami Ustawy są wyłącznie najzamożniejsi Polacy w grupie wiekowej do 35. roku życia. Czyli osoby, które najczęściej takiej pomocy od państwa nie potrzebują.
" Dopłatę można uzyskać bez względu na wysokość uzyskiwanych dochodów: mogą o nią wystąpić także osoby, których dochód przekracza np. 50 czy 100 tys. zł miesięcznie. Także - dorosłe dzieci najbogatszych Polaków, o ile wcześniej nie były posiadaczami innej nieruchomości.
Beneficjentami ustawy MdM będą: deweloperzy, banki, adresaci Ustawy.
Najwięcej zyskają deweloperzy, ustawa nie dopuszcza możliwości uzyskania dopłaty przy zakupie nieruchomości na rynku wtórnym. Trzeba jednak nadmienić, że nie wszyscy deweloperzy będą mogli skorzystać na MdM - jeśli w danej inwestycji deweloper nie posiada mieszkań o powierzchniach do 75 m kw (np. już je zdążył sprzedać), to będzie pokrzywdzony.
Klienci, którzy mają szansę na zakup z budżetową dopłatą będą wyszukiwać tylko takich nieruchomości, które spełniają warunki Ustawy. Jeśli mamy obok siebie dwie podobne inwestycje i jeden z deweloperów posiada w sprzedaży lokale o pow. od 76 do 78 m kw., jest w znacznie gorszej sytuacji od konkurencyjnej firmy z sąsiedztwa, której pozostały lokale o pow. 73-75 m kw. Tylko w przypadku rodzin z trójką dzieci będzie możliwość uzyskania dopłaty do mieszkania o pow. do 85 m kw.
" Ustawa wprowadza nieuczciwą konkurencję na rynku sprzedających nieruchomości.
W zdecydowanej większości przypadków dopłatą będą objęte mieszkania do 75 m kw., które obecnie i tak się nieźle sprzedają, w tym - lokale do 40 m kw. sprzedające się bardzo dobrze. Ustawa zwiększy zainteresowanie nabywców zakupem mieszkań o tej powierzchni, zwiększy się więc na nie popyt - co z pewnością wpłynie na wzrost cen tych nieruchomości. Finalnie więc może się okazać, że nabywca mieszkania nic nie zyska - dostanie zwrot z budżetu 10 proc. zakupu, ale o tyle wzrosła cena tego mieszkania w stosunku do okresu poprzedzającego wprowadzenie Ustawy.
" Ustawa promuje sprzedaż nieruchomości, które i tak się dobrze sprzedają. Może to prowadzić sztucznego do wzrostu ich cen - ze szkodą dla nabywców.
" Na wprowadzeniu Ustawy skorzystają w największym stopniu wybrani deweloperzy (posiadający w ofercie określone w ustawie mieszkania i domy) oraz banki, bowiem zwiększy się zainteresowanie kredytami hipotecznymi. Zupełnie bezzasadne jest wspieranie z budżetowych środków wymienionych powyżej podmiotów.
Na wprowadzeniu ustawy stracą niemal wszyscy Polacy - zostanie w znaczącym stopniu uszczuplony budżet. W okresie 2014 - 2018 została przeznaczona na dopłatę kwota 3,5 mld złotych, ale dojdą jeszcze nie małe koszty administracyjne związane z realizacją Ustawy (m.in. zaangażowanie w akcję Banku Gospodarstwa Krajowego, należącego do Skarbu Państwa). Może więc się okazać, że rząd będzie szukał oszczędności budżetowych w innych segmentach i będą to działania niekorzystne dla Polaków, np. podwyższenie podatków, lub cięcia budżetowe w dziedzinach, gdzie środków najbardziej brakuje (w tym: służba zdrowia, edukacja).
" Na wprowadzeniu ustawy, skutkiem której w sposób niewymuszony zostanie uszczuplony budżet o min. 3,5 mld złotych, pośrednio stratę poniosą wszyscy Polacy.
Z pewnością wymierną stratę poniosą także te osoby fizyczne (i przedsiębiorcy), zamierzające w okresie obowiązywania Ustawy sprzedać swoją nieruchomość, do której nie może być uzyskana dopłata. Czyli, m.in. każdy obecny właściciel mieszkania niosący się z zamiarem jego sprzedaży: Rynek wtórny nie jest objęty dopłatami. Skoro zmniejszy się zainteresowanie klientów zakupem mieszkań na rynku wtórnym, stracą na tym też agencje nieruchomości: po wprowadzeniu ustawy będą przeprowadzały mniej transakcji.
" Wymierne straty w wyniku wprowadzenia ustawy poniesie każda osoba planująca sprzedaż własnego mieszkania, oraz podmioty zajmujące się pośrednictwem sprzedaży nieruchomości na rynku wtórnym.
" Wprowadzenie ustawy spowoduje niekorzystne zmiany dla całego rynku nieruchomości, grozi to destabilizacją: w miejsce naturalnej konkurencji ceną i jakością, pojawi się sztuczny popyt na mieszkania z rynku pierwotnego, do których możliwe jest uzyskanie dopłaty w ramach programu MdM.
Zgodnie z zapisami Ustawy, możliwe są do przeprowadzenia sztuczki z ceną, czyli naginanie ceny do wymogów Ustawy. Oto dwa przykłady, gdzie zakładam (w obydwu przypadkach), że nabywca chce kupić mieszkanie w Warszawie gdzie maksymalna cena 1 m kw.- wedle zapisów Ustawy - w danym okresie będzie ustalona na 5900 zł.
Przykład nr 1. Cena mieszkania o pow. 40 m kw. została ustalona pomiędzy kupującym a deweloperem na kwotę 6200 zł za 1 m kw. Lokal ten nie spełnia wymogów ustawy, jest droższy o 300 zł x 40 m kw., tj. p 12 000 zł. Aby dany klient uzyskał budżetową dopłatę, deweloper w miejsce jednej przygotowuje dwie umowy dla nabywcy: będzie to umowa deweloperska z ceną lokalu 5900 zł za 1 m kw. (tak, by cena mieszkania spełniała wymogi ustawy) oraz druga - na 12 000 zł - na dodatkowe prace budowlane w tym lokalu, czyli na tzw. indywidualizację. Może to być na przykład przestawienie kilku ścian.
Przykład nr 2. Zgodnie z zapisami Ustawy, celem dopłaty nie mogą być miejsca postojowe. Kupujący planuje nabyć od dewelopera mieszkanie o pow. 50 m kw. i cena została ustalona na kwotę 5400 za 1 m kw., czyli zakup będzie opiewał na 270 000 zł. Dodatkowo chciałby nabyć dwa miejsca postojowe, za które ustalono cenę 26 000 zł, łącznie do zapłaty jest kwota 296 000 zł. Jeśli w umowie deweloperskiej wpisana zostanie cena 5900 za 1 m kw. lokalu, co daje 295 000 zł, garaż zostanie kupiony za 1000 zł. A nabywca uzyska większą dopłatę - 10 lub 15 proc. od kwoty 295 000 zł, a nie od 270 000 zł. Do Skarbu Państwa wpłynie także mniejszy podatek VAT od transakcji: przy sprzedaży mieszkania VAT wynosi 8 proc., a przy sprzedaży miejsc postojowych - 23 proc.
" Program Mieszkanie dla Młodych, podobnie jak jego poprzednik - Rodzina na Swoim - dopuszcza możliwość nadużyć i prostych obejść ustawowych ograniczeń odnośnie ceny i przedmiotu zakupu objętego dopłatą.
Głównym założeniem twórców Ustawy miał być jej prorodzinny charakter. Z zapisów Ustawy wynika jednak jasno, że zupełnie nie opłaca się jej zakładać, jeśli dane osoby żyją w związku nieformalnym. Małżeństwo może nabyć jedno mieszkanie z budżetową dopłatą, a dwoje singli - dwa. W przypadku małżeństwa z dwójką dzieci, rodzina ta może skorzystać z programu MdM (jeśli spełnia warunki Ustawy), uzyskując 15 proc. dopłaty do kredytu do zakupu jednego mieszkania. Jeśli jednak rodzina ta zdecyduje się na rozwód i w sądzie "podzielą" się dziećmi, to każdy z małżonków - osobno - spełnia warunki ustawy, mogą więc nabyć od dewelopera dwa sąsiadujące mieszkania i na każde otrzymać po 15 proc. dopłaty ze Skarbu Państwa.
Rozwód też będzie jedynym sposobem uzyskania dopłaty w sytuacji, kiedy rodzina mieszka w nieruchomości należącej do jednego ze współmałżonków (np. mieszkanie zostało zakupione przed zawarciem małżeństwa). W tej sytuacji uzyskanie rozwodu (lub orzeczenie separacji) pozwala na ubieganie się o budżetową dopłatę przez drugiego ze współmałżonków, jeśli spełnia kryteria Ustawy.
Dzięki nibyprorodzinnemu charakterowi Ustawy i zapisom odnośnie wyższych dopłat dla "dzietnych" związków, miało też rodzić się więcej dzieci w Polsce. Ustawa jest jednak znacznie korzystniejsza dla związków partnerskich (możliwość uzyskania dwóch dopłat), także dla związków osób jednej płci. W tym jednak wypadku szansa na potomstwo spada do zera.
" Program Mieszkanie dla Młodych zdecydowanie preferuje związki partnerskie w
stosunku do formalnych małżeństw. W wielu przypadkach zapisy Ustawy mogą zachęcić małżonków do przeprowadzenia rozwodu, bo w ten sposób mogą uzyskać znaczące finansowe korzyści wynikające z dobrodziejstw ustawy MdM.
Kwestia pierwsza - nieprecyzyjna definicja "osoby samotnie wychowującej dziecko". Jest to bardzo istotne, bowiem w tej sytuacji jest możliwe ubieganie się o dopłatę w wysokości 15 proc. wartości mieszkania (osoby bezdzietne mogą uzyskać tylko 10 proc.).
Cytuję, zgodnie z Art. 2 ust. 2):
"...osoba samotnie wychowująca dziecko - jedno z rodziców (...), jeśli osoba ta jest panną, kawalerem, wdową, wdowcem (...), jeśli ten rodzic lub opiekun samotnie wychowuje dziecko lub dzieci".
Trzymając się wprost takiej definicji, bank kredytujący winien każdorazowo - gdy wnioskodawca podaje się za osobę "samotnie wychowującą dziecko" - przeprowadzać wywiad środowiskowy. Ale chyba nie o to chodziło twórcom ustawy, nie ma w jej treści zapisów, że bank kredytujący jest zobowiązany do sprawdzenia, kto faktycznie wychowuje dziecko wnioskodawcy. Można tylko zgadywać, że ustawodawca miał na myśli sytuację taką, kiedy dana osoba posiada dziecko (lub jest jego opiekunem prawnym), ale nie pozostaje w związku małżeńskim. Jeśli takie były intencje twórców Ustawy, to jest to ponownie preferencja związków partnerskich: każde z partnerów może niezależnie wystąpić o budżetową dopłatę przy zakupie mieszkania w ramach MdM. Zgodnie z treścią Art. 9. Ustawy Bank Gospodarstwa Krajowego prowadzi tylko ewidencję nabywców oraz ewidencję dzieci, na które zostało udzielone dodatkowe wsparcie (trzecie lub kolejne dziecko), tj. 5 proc. ceny mieszkania - o ile dziecko to urodziło się w ciągu 5 lat od zakupu mieszkania. BGK nie ma obowiązku ewidencjonowania pierwszego i drugiego dziecka, ustawa w swojej treści także nie ogranicza uzyskania dwóch dopłat po 15 proc. (a nie po 10 proc.) na to samo dziecko: może mieć miejsce, kiedy rodzice dziecka żyją w wolnym związku.
Kwestia druga - zgodnie z Art. 14. ustawy, nabywca, który uzyskał dopłatę nie może w ciągu 5 lat mieszkania sprzedać, wynająć, czy też kupić innego mieszkania (ust. 1). Bo jeśli to uczyni zmuszony jest do zwrotu części dopłaty, np. jeśli takie działanie ma miejsce w ciągu roku od uzyskania dopłaty, nabywca ma zwrócić 4/5 uzyskanej dopłaty. Problem jest w tym, że środki te mają zostać zwrócone przez nabywcę bankowi, w którym uzyskał on kredyt. Jednak bank ten może nie posiadać wiedzy o danym zdarzeniu, np. o nabyciu przez daną osobę innej nieruchomości. Zgodnie z treścią Ustawy to "nabywca jest zobowiązany do poinformowania instytucji kredytującej o zdarzeniu, o którym mowa w ust. 1". Nawet jeśli takie zgłoszenie będzie miało miejsce - jakie możliwości prawne ma bank kredytujący na odzyskanie danej kwoty? Przecież nabywca może nie posiadać tych środków. Będzie to miało miejsce w szczególności wtedy, jeśli sprzedaż mieszkania będzie związana ze znaczącym pogorszeniem się sytuacji finansowej kredytobiorcy. Kto w takim razie będzie egzekutorem należności - bank kredytujący, czy np. Urząd Skarbowy? Czy Skarb Państwa przerzuci egzekucję na bank i ten będzie musiał ściągać należności z udziałem komornika?
" Ustawa zawiera błędy merytoryczne oraz nieprecyzyjne zapisy i definicje, które mogą spowodować zwiększone, nienależne świadczenia dla danej osoby. Tego typu błędy i niedopowiedzenia mogą utrudnić drogę do odzyskania przez Skarb Państwa środków, które powinny zostać zwrócone przez nabywcę do budżetu.
Dofinansowanie zakupu nieruchomości przez zamożnych Polaków odbędzie się z poszkodowaniem tych osób, które pomocy finansowej najbardziej potrzebują.
Oto dwa przykłady: w Polsce jest około 20 dzieci cierpiących na bardzo rzadką przypadłość, tzw. zespół Huntera. Choroby tej wyleczyć nie można, ale można spowolnić przebieg choroby, jest to jednak koszt na poziomie 900 tys. zł rocznie (podaję za Gazetą Wyborczą, z dnia 1 października 2013 roku). W Ministerstwie Zdrowia toczą się dyskusje, czy nie zrezygnować z refundacji leczenia tej tak rzadkiej choroby, mając na względzie konieczność oszczędności. Jest to podpisanie na te biedne dzieci wyroku śmierci.
Przypomnijmy: zgodnie z ustawą na dopłatę dla zakup mieszkań przez młodych, zamożnych Polaków zostało przeznaczone 600 mln zł - dotyczy to dopłat zaplanowanych na 2014 rok. Koszt leczenia wszystkich dzieci, które cierpią na zespół Huntera to niespełna 20 mln zł rocznie.
A co mają zrobić ze swoim życiem Polacy, którym grozi eksmisja z mieszkań, ze względu na niespłacanie kredytów hipotecznych? Bardzo często wpadli oni w kłopoty finansowe nie z własnej winy: czy można obarczać zwykłych obywateli, że całą Europę gnębi kryzys i ludzie masowo tracą pracę? Że frank poszedł w górę, a wartość mieszkania spadła i nie można się od zobowiązania w żaden sposób uwolnić, także przy utracie płynności finansowej. Między innymi tacy ludzie są klientami Bożej Krówki, często nie zadają pytania "Jak żyć?", tylko "Po co żyć?" Szczególnie, że po sprzedaży mieszkania w wyniku licytacji, często i tak zostają z długami wobec banków, co ma miejsce np. w przypadku kredytów w CHF. Takich ludzi nie chroni ani prawo (nie działa ustawa o upadłości konsumenckiej), nie mają też szans zamieszkać w mieszkaniu socjalnym. A przecież to także są nasi rodacy, wśród nich większość to uczciwe, porządne rodziny, posiadające dzieci na utrzymaniu. O tych ludziach zupełnie zapominamy - udając, że problemu nie ma - skazując ich na degradację społeczną. I w tym samym czasie dopłacamy z budżetu 3,5 mld zł na mieszkania najzamożniejszych Polaków.
" Państwo, które hołubi najbogatszych obywateli, a zapomina o najsłabszych i bezbronnych rodakach jest krajem barbarzyńskim. A taki jest wydźwięk ustawy Mieszkanie dla Młodych.
Rozdawanie publicznych środków w tak irracjonalny sposób jest czynem wysoce niemoralnym - szczególnie z punktu widzenia osób, które uczciwie płacą w Polsce podatki. Wprowadzenie ustawy w życie, skutkiem której z budżetu będą dokonywane dopłaty sięgające nawet do 60 tys. zł dla osób, które pomocy finansowej nie potrzebują może się przyczynić do zwiększenia się szarej strefy, szczególnie w przypadku przedsiębiorców. Jaki jest bowiem sens dzielenia się dochodem ze Skarbem Państwa, skoro część z tych środków jest w tak bezsensowny sposób trwoniona?
" Wprowadzenie ustawy spowoduje zachwianie zaufania uczciwie płacących podatki Polaków do instytucji państwa. Może to wpłynąć na ich decyzję w kwestii np. do przeniesienia działalności do innego kraju, lub ucieczką do szarej strefy - co odbędzie się ze szkodą dla budżetu.
Bardzo negatywne konsekwencje dla nabywców mieszkania w programie MdM mogą mieć także miejsce wtedy, jeśli zakup dokonany zostanie w sytuacji wysokiego ryzyka dla przyszłych kredytobiorców.
" Może dojść do sytuacji, kiedy młodzi ludzie - chcąc uzyskać budżetową dopłatę - zdecydują się na kredyt, nie mając stabilnej sytuacji finansowej. Jeśli takim osobom powinie się noga w sprawach finansowych, może to skończyć się to bankructwem dla tej rodziny. W szczególności, że pozostaną dłużnikami Skarbu Państwa, jeśli zdecydują się na ratunek poprzez sprzedaż mieszkania (przed upływem pięciu lat od zakupu) nabytego z udziałem programu MdM.
Ustawa ta, która już w nazwie niesie w sobie dyskryminację i w każdym swoim fragmencie zadziwia łamaniem podstawowych zasad ekonomii i roli państwa, jakie powinno ono spełniać w demokratycznym kraju przeszła przez prawie całą drogę legislacji, poza jej ostatnim etapem, tj. podpisem Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Oznacza to, że nad treścią ustawy pracowało - przez okres blisko 12 miesięcy - około 1000 osób, w tym posłowie, senatorowie, komisje, podkomisje, ustawa też przechodziła przez konsultacje społeczne (swoją drogą ciekawe z czyim udziałem są one prowadzone?). W efekcie pracy tylu osób powstał akt prawny stanowiący źródło zagrożeń społecznych i gospodarczych oraz prawdopodobnie niezgodny z Konstytucją RP. Czy da się tę ustawę poprawić? Nie ma takiej możliwości.
Ostatnią szansą uniknięcia skutków wprowadzenia w życie tak wadliwej ustawy jest zawetowanie jej przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
Krzysztof Oppenheim, prezes zarządu Nieruchomości Boża Krówka sp. z o.o.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze