To zmora polskiego rynku mieszkaniowego. Minister Buda chce to poprawić

Od przyszłego roku ma ruszyć baza informacyjna pokazująca na bieżąco aktualne ceny na rynku mieszkaniowym. To może być przełom nie tylko dla analityków, ale także dla zwykłego Kowalskiego. Obecnie statystyka jest zapóźniona, a do tego niepełna i częściowo oparta na ankietach. Minister Waldemar Buda zapowiada też kolejne zmiany.

Od przyszłego roku ma ruszyć przejrzysty podgląd cen transakcyjnych, w którym "na bieżąco będzie widoczne, za ile nawet danego dnia sprzedawały się nieruchomości" - zapowiedział minister rozwoju Waldemar Buda. Wyjaśnił, że na publicznej stronie internetowej mają być publikowane informacje "przekazywane przez notariuszy w trakcie transakcji", z wyłączeniem danych wrażliwych. "Będzie wskazanie, jaka miejscowość, dzielnica, metraż, ile wyniosła cena nieruchomości" - dodał.

W Interii pisaliśmy już w ubiegłym roku, że statystyka mieszkaniowa w Polsce to zacofany twór, bo dane o sprzedaży i cenach są mocno opóźnione i niepełne. Gdy zmieniła się diametralnie sytuacja na rynku, oficjalne statystyki wyłapały to dopiero po kilku miesiącach.

Reklama

Tymczasem to kluczowe nie tylko dla fachowców, ale dla milionów Polaków, którzy chcą sprzedać czy kupić mieszkanie. Brak takiej bieżącej informacji uniemożliwia też prowadzenie sensownej polityki mieszkaniowej.

Będzie walka ze spekulacją cesjami

Cytowani przez nas wówczas eksperci zaproponowali, by notariusze po każdym akcie notarialnym w swoim systemie wpisywali podstawowe dane o każdej transakcji i przesyłali do systemu, z którego przekazywane byłby do oficjalnych baz danych.

Wówczas pomysł poparł Marcin Warchoł i zadeklarował nawet, że zlecone zostały w tym kierunku analizy i sprawdzenie jak nowe funkcjonalności dopisać do nowego notarialnego systemu informatycznego, który był przygotowywane przez jego resort. 

Teraz temat potrzeby zbudowania aktualnej bazy z informacjami o cenach i sytuacji na rynku mieszkaniowy pojawił się przy okazji konsultacji projektu ustawy wprowadzającej tzw. Kredyt na 2 proc., której autorem jest Ministerstwo Rozwoju i Technologii.

Waldemar Buda w poniedziałek w Studiu PAP zapowiedział, że resort zamierza wprowadzić przejrzysty podgląd cen transakcyjnych, w którym "na bieżąco będzie widoczne, za ile nawet danego dnia sprzedawały się nieruchomości". Wyjaśnił, że na publicznej stronie internetowej mają być publikowane informacje "przekazywane przez notariuszy w trakcie transakcji", z wyłączeniem danych wrażliwych. "Będzie wskazanie, jaka miejscowość, dzielnica, metraż, ile wyniosła cena nieruchomości" - dodał.

Będzie walka ze spekulacją cesjami

Minister Buda zwrócił uwagę, że obecnie dysponujemy publikowanymi przez wojewodów danymi, które dotyczą całego województwa, a nie poszczególnych miejscowości. Co więcej - zauważył - są to dane historyczne, publikowane "z bardzo dużym opóźnieniem". Dodał, że nabywcom zależy na informacji, jaka jest dokładna cena nieruchomości w danej lokalizacji, gdyż wpływa to na możliwości negocjacyjne.

Już pojawiły się pierwsze komentarze i podpowiedzi analityków rynku jak system powinien działać, żeby w największym stopniu odzwierciedlał rzeczywistość.

Jednocześnie minister rozwoju zapowiedział jeszcze kilka zmian. Deweloper będzie miał obowiązek podania ceny mieszkania w ofercie. Co oznacza koniec z często stosowaną formułą "zapytaj" . Pod lupę trafił też proceder cesji na rynku pierwotnym, czyli blokowania wielu mieszkań w początkowej fazie budowy i potem odsprzedawania tych umów z zyskiem. 

Rozważane jest dołączenie do programu Kredyt na 2 proc. domów w budowie. 

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rynek nieruchomości | statystyki | kredyt 2 proc.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »