Zażegnanie kryzysu w budownictwie pojawi się dopiero w 2015 roku

Szansa na zażegnanie kryzysu w budownictwie infrastrukturalnym pojawi się dopiero w 2015 roku - prognozuje Polski Związek Pracodawców Budownictwa (PZPB). W wielu rozpoczętych postępowaniach przetargowych nie doszło jeszcze do etapu składania ofert, więc zdecydowana większość robót budowlanych ruszy dopiero za kilkanaście miesięcy. Najgorzej jest w sektorach finansowanych ze środków publicznych, a zwłaszcza unijnych.

- Dzisiaj bardzo dużo projektów zostało ogłoszonych w modelu "zaprojektuj i wybuduj" albo "optymalizuj i wybuduj" - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. - Nawet jeśli wykonawca wygra przetarg i zawrze umowę, to przez pierwsze parę czy paręnaście miesięcy - to zależy od projektu - będzie musiał wykonać prace projektowe albo zmodyfikować projekty, które już zostały wykonane i uzyskać pozwolenia na budowę.

W przypadku większości rozpoczętych postępowań przetargowych nie doszło jeszcze do etapu zaproszenia wykonawców do składania ofert.

Reklama

- Można zakładać, że on nastąpi w lutym, marcu, kwietniu - dodaje Jan Styliński. - Od złożenia oferty do podpisania umowy z wykonawcą spokojnie należy założyć okres czteromiesięczny, w ten sposób już znajdujemy się w okolicach lipca-sierpnia.

W praktyce oznacza to, że przed końcem 2014 roku nie ma szans na to, by wykonawcy rozpoczęli jakiekolwiek roboty budowlane.

- Zdecydowana większość robót budowlanych infrastrukturalnych będzie wykonywana dopiero w 2015 roku - potwierdza prezes PZPB. - Dopiero wtedy pojawi się szansa na lepszą sytuację na rynku i zażegnanie dzisiejszego kryzysu.

W jego ocenie obecnie nie ma żadnych innych przesłanek do tego, by stwierdzić, że sytuacja w branży budowlanej poprawi się ciągu najbliższych miesięcy. Co więcej, pod względem zatrudnienia ten rok może być dla budownictwa nawet jeszcze gorszy od 2013 r. Miarą kryzysu w budownictwie jest spadek produkcji budowlanej, który w ciągu ostatniego roku osiągnął w kulminacyjnym momencie 40 proc.

- Dzisiaj kształtuje się na poziomie około 20 proc. względem stycznia 2013 roku, podczas gdy spadek zatrudnienia osiągnął mniej więcej 13 proc. w tym samym czasie - podkreśla prezes PZPB. - To pokazuje, że firmy, mimo że straciły zamówienia, to jednak nie zwalniały ludzi.

Podkreśla, że w budownictwie sytuacja wygląda najgorzej w sektorach finansowanych ze środków publicznych, a zwłaszcza unijnych. Z tego powodu, że większość z tych inwestycji nie została przygotowana ani od strony projektowej, ani od strony wydatkowania środków. Najlepsza koniunktura panuje natomiast w sektorach związanych z finansowaniem prywatnym.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- Czyli w szczególności w sektorze mieszkaniowym i w pewnej mierze sektorze budownictwa przemysłowego - podkreśla Jan Styliński. - One są bardziej uzależnione od ogólnego wzrostu gospodarki, zamożności, dostępu do finansowania dłużnego prywatnego a nie publicznego. I tu myślę, że można się około połowy tego roku spodziewać pewnego ożywienia i zwiększenia portfela zamówień.

Źródło informacji

Newseria Biznes
Dowiedz się więcej na temat: nieruchomości | budownictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »