Ziemia rolna znowu droższa
29,8 tys. zł - tyle płacono w Polsce za przeciętny hektar ziemi rolnej - wynika z indeksu wartości ziemi rolnej stworzonego przez Lion's Bank. W ciągu kwartału stawka ta wzrosła o ponad 2 tys. zł. Najmocniej zyskuje na wartości ziemia o najniższej jakości.
Jak można się było spodziewać w drugim kwartale bieżącego roku ziemia rolna znowu mocno podrożała. Choć statystycznie rzecz biorąc drugi kwartał jest okresem wyraźnych wzrostów cen ziemi rolnej, to dynamika tej zmiany może zaskakiwać. Pomiędzy kwietniem i czerwcem za hektar ziemi rolnej płacono w obrocie prywatnym przeciętnie 29 826 zł - wynika ze stworzonego przez Lion's Bank indeksu wartości ziemi rolnej w Polsce. To aż o 2021 zł (7,3 proc.) więcej niż kwartał wcześniej i 5481 zł (22,5 proc.) więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem.
Jeszcze bardziej imponujące są dane na temat zmian cen w dłuższym terminie. Stosowne dane po raz pierwszy opublikowane zostały za ostatni kwartał 2004 roku. Od tego czasu ceny ziemi wzrosły o 379,9 proc., czyli średnio 17,9 proc. w skali roku. Gdyby ponadto szukać bardziej historycznych danych w Eurostacie, to okazałoby się, że ziemia rolna drożeje znacznie dłużej. Urząd szacuje bowiem, że w 1990 r. za hektar gruntu rolnego w Polsce trzeba było zapłacić równowartość 224 euro. Fakt, że wspomniany trend trwa wiele lat może generować zagrożenie korektą i tego ryzyka trzeba być świadomym lokując kapitał na tym ciekawy rynku.
Wiele osób inwestujących na rynku gruntów kupuje ziemię rolną w celu jej tzw. odrolnienia, czyli wykorzystania na inne cele niż rolnicze (np. pod budownictwo mieszkaniowe, magazynowe lub inną działalność). W takim przypadku fakt, że ziemia rolna drożeje jest tylko korzystnym dodatkiem, a nie głównym czynnikiem dającym szansę na zysk. Ziemia, którą można zabudować jest bowiem najczęściej kilkukrotnie droższa niż ta stricte rolna. Problem w tym, że odrolnienie jest procedurą długotrwałą i niepozbawioną ryzyka związanego z koniecznością przejścia niełatwej procedury administracyjnej zmiany przeznaczenia gruntu, a potem wyłączenia z produkcji rolnej (co może sporo kosztować). Zmiana przeznaczenia gruntu z rolnego na budowlany może jednak doprowadzić nawet do kilkukrotnego wzrostu wartości nieruchomości.
Motorem napędowym dla cen ziemi jest wzrost zyskowności produkcji rolnej oraz dobrodziejstwa Wspólnej Polityki Rolnej Unii opartej na wysokich transferach do sektora rolniczego. Popyt na ziemię może być także stymulowany niemal zerowymi podatkami w tym sektorze oraz preferencyjnym systemem ubezpieczeń społecznych (KRUS). Niewykluczony jest także dalszy wzrost poziomu cen związany ze zniesieniem ograniczeń w nabywaniu polskiej ziemi przez obywateli UE w maju 2016 roku. Powód? Nad Wisłą wciąż trzeba za nią płacić wyraźnie mniej niż średnio w unii (o około 2-3 razy).
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Indeks stworzony przez Lion's Bank pokazuje, że w drugim kwartale br. najmocniej zdrożały grunty najsłabsze, o najmniejszej przydatności rolniczej. Sytuacja taka jest niemal regułą. Licząc od końca 2004 r., ziemia o najniższej przydatności rolniczej (grunty o klasie V i VI) zdrożała o 439 proc. Dziewięć i pół lat temu za hektar takiego gruntu trzeba było płacić średnio 4,3 tys. zł, a dziś jest to ponad 23,2 tys. zł. Dla porównania, w przypadku gruntów dobrych (klas od I do IIIa) przeciętna cena hektara wzrosła z niespełna 9,2 tys. zł do prawie 39,9 tys. zł dzisiaj, czyli o 334 proc.
Jednym z powodów takiej sytuacji może być fakt, że opłaty za wyłączenie z produkcji rolnej (potrzebne, aby grunt rolny mógł zostać zabudowany) są uzależnione od przydatności rolniczej gruntu. W przypadku urodzajnych ziem łączny koszt wyłączenia z produkcji może przekroczyć 800 tys. zł za hektar, podczas gdy w przypadku gleb słabych opłaty te mogą w ogóle nie wystąpić.
Bartosz Turek