Europoseł chce opodatkowania dochodów, które wzrosły przez pandemię
Opodatkowanie branż, które wyraźnie zwiększyły swoje dochody z powodu pandemii koronawirusa byłoby sprawiedliwym rozwiązaniem - przekonuje europoseł Zielonych w Parlamencie Europejskim Sven Giegold. Pomysł wprowadzenia tzw. podatku od zysków nadzwyczajnych coraz częściej pojawia się w niemieckich mediach.
Jak pisze niemiecki tygodnik "Spiegel" większość ludzi z utęsknieniem czeka na powrót do normalności, którą zna sprzed koronakryzysu. Ale nie wszyscy. Podczas gdy tradycyjne butiki i sklepy odzieżowe na reprezentacyjnej, głównej ulicy zachodniego Berlina - Kurfuerstendamm pozostają zamknięte z powodu lockdownu i bankrutują, to internetowy sklep odzieżowy Zalando zwiększył w zeszłym roku swoje dochody netto do ponad 220 milionów euro. Czyli o ponad 100 proc.
Dla prezesa firmy Roberta Gentza powrót do poziomu sprzed kryzysu nie byłby wymarzonym scenariuszem - o czym zresztą mówi on otwarcie. Nie jest sam: zyski amerykańskich gigantów internetowych Google'a, Facebooka i Amazona wyniosły w sumie w czwartym kwartale ubiegłego roku ponad 200 miliardów dolarów.
Pojawiają się w związku z tym apele polityków i ekonomistów, że należałoby opodatkować nadwyżkę obrotów spowodowanych przez kryzys i wesprzeć "analogową" konkurencję.
"Każdy, kto osiąga dodatkowe zyski dzięki usługom streamingowym, portalom wideo lub usługom dostawczym, powinien zapłacić podatek solidarnościowy na rzecz restauracji, sprzedawców detalicznych, restauratorów itd. Podatek od zysków nadzwyczajnych" - mówił w jednym z wywiadów ekonomista z Bonn, Moritz Schularick. Jego zdaniem, to że na programy wsparcia idą głównie pieniądze podatników nie jest właściwe.
Wtóruje mu niemiecki europoseł Zielonych Sven Giegold. - Nadzwyczajne zyski w czasach obecnego kryzysu nie są wynikiem innowacyjności, czy wyższego poziomu usług. Nie zostały one realnie wypracowane przez określone branże, tylko są wynikiem mało fortunnej sytuacji - przekonuje polityk.
- Zresztą również bez koronakryzysu opodatkowanie firm cyfrowych byłoby właściwe, bo znakomicie potrafią one tego unikać. Pokazują to dane Komisji Europejskiej - dodaje.
KE, pytana o szanse na wprowadzenie takiego podatku od zysków nadzwyczajnych na poziomie europejskim wskazała na zaplanowany już podatek cyfrowy. Giegold jednak krytycznie ocenia odpowiedź Komisji.
- Przede wszystkim podatek cyfrowy i podatek od zysków nadzwyczajnych to dwie różne rzeczy. Ten pierwszy rzeczywiście występuje w różnych propozycjach KE. Jest to jednak - jak my mówimy w Brukseli - pewna liryka. Są to retoryczne zwroty, które pozostają bardzo niejasne - tłumaczy niemiecki polityk.
- To, czy podatek cyfrowy (digital levy) zostanie kiedykolwiek wprowadzony jest niejasne. Negocjacje w tej sprawie toczą się na forum OECD. A tam mamy do czynienia z Ameryką, która mimo zmiany administracji broni interesów swoich firm. Część krajów członkowskich UE nie chce natomiast konfliktować się z Waszyngtonem. Jeśli zatem nawet zostanie tam osiągnięte porozumienie, to podstawa opodatkowania będzie bardzo niska - przewiduje europoseł.
Dodatkowo - jak wskazuje - w podatku od zysków nadzwyczajnych nie chodzi tylko o cyfrowe koncerny.
- Kryzys covidowy spowodował również wzrost przychodów w sektorach, które nie są zbyt cyfrowe - spójrzmy np. na producentów szczepionek, czy materiałów ochronnych - podkreśla. Zaznacza jednocześnie, że nie ma na razie żadnych konkretnych propozycji ustawodawczych dot. takiego podatku. Debata na ten temat jest najbardziej zaawansowana w Wielkiej Brytanii.
emi
***