Felieton Gwiazdowskiego. Podatkowa sprawiedliwość społeczna, czyli krzesło elektryczne
W poprzednim felietonie pisałem, że uchwały poszerzonego składu Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, niewiele pomagają w rozwiązywaniu istotnych zagadnień prawnych. Nie minęło kilka dni, a Rzecznik Praw Obywatelskich przyłączył się do skargi konstytucyjnej jednego z podatników i przedstawił Trybunałowi Konstytucyjnemu stanowisko, że przepis ordynacji podatkowej, zgodnie z którym bieg terminu przedawnienia ulega zawieszeniu z dniem wszczęcia postępowania w sprawie o przestępstwo skarbowe, jest niezgodny z Konstytucją.
Zdaniem RPO narusza on art. 2 Konstytucji stanowiący, że Rzeczpospolita jest "demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej", gdyż nie zawiera wymogu postawienia sprawcy czynu zarzutów - wystarczy samo "wszczęcie postępowania".
Na uwagę zasługuje już sam fakt wystąpienia Rzecznika do TK, który nie cieszy się specjalnym uznaniem w środowiskach prawniczych. Ale na jeszcze większą uwagę zasługuje fakt drugi - że sprawa, z którą Rzecznik zwrócił się do Trybunału była już przedmiotem kilku uchwał NSA!
Zacząć trzeba od tego, że sam przepis z Konstytucją sprzeczny nie jest. A już zwłaszcza z jej art. 2. W imię "sprawiedliwości społecznej" nie takie rzeczy się w Polsce działy. A jak ją "urzeczywistniamy" "demokratycznie" - to znaczy zgodnie z wolą większości - to tym bardziej. Ale już bez żartów - jak dowodzi praktyka postępowań w sprawach na przykład mafii paliwowej, ABW wpadała czasem na trop słupów handlujących "lewymi" fakturami tuż przed upływem terminu przedawnienia zobowiązań podatkowych - o czym organy podatkowe nie miały pojęcia. Zawieszenie biegu przedawnienia w takiej sytuacji nie wydaje się bynajmniej "niekonstytucyjne".
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Natomiast teza RPO, że nie wystarczy samo wszczęcie postępowania karnego i trzeba konkretnemu podatnikowi postawić zarzuty jest... niekorzystna dla praw obywatelskich, których przestrzegania ma bronić Rzecznik.
Dlatego właśnie z lubością piszę o tej sprawie w kolejnym felietonie z cyklu poświęconego opodatkowaniu sprzedaży mieszkań. Proszę sobie wyobrazić, że zarzuty karne stawiano emerytom, którzy sprzedali mieszkanie przed upływem pięciu lat od jego nabycia, w którym jednak byli zameldowani przez co najmniej dwanaście miesięcy, w związku z czym zostali zwolnieni z podatku, ale nie poinformowali o tym urzędu skarbowego w specjalnym oświadczenia, którego wzoru w ogóle nie było, choć urząd i tak wiedział gdzie byli zameldowani (to zdanie celowo jest tak złożone i takie długie - żeby zobrazować sytuację). Więc już lepiej, żeby urząd wszczynał jakieś głupie postępowanie karne "w sprawie", niż miałby trzymać przez kilka lat pod zarzutami Bogu ducha winnych ludzi - o co wcale nie jest tak trudno w "demokratycznym państwie prawnym..."
Decydujące jest to, czy wszczęcie postępowania karnego skarbowego było uzasadnione, czy też było intencjonalne i miało służyć jedynie zawieszeniu biegu przedawnienia, żeby nieudolni i opieszali urzędnicy mieli więcej czasu na prowadzenie postępowania.
I tu wracamy do uchwał poszerzonych składów NSA. Nad problemem zawieszania biegu przedawnienia zobowiązania podatkowego na skutek wszczęcia postępowania karnego obradował on w poszerzonym składzie już kilka razy. Deliberował o tym kto powinien być powiadomiony o wszczęciu postępowania - czy podatnik, czy jego pełnomocnik - i o tym, co powinno się znaleźć w takim powiadomieniu. Jak diabeł przed święconą wodą sąd, który - zgodnie z art. 184 Konstytucji - "sprawuje kontrolę działalności administracji publicznej", uciekał od kontrolowania działalności urzędników tejże administracji publicznej. Czy nie nadużywają prawa, nie stawiają niewinnych ludzi pod pręgierzem absurdalnych zarzutów, nie zmuszają ich - szantażując tymi zarzutami - do składania korekt zeznań podatkowych i wniosków o dobrowolne poddanie się karze za wyimaginowane przestępstwa. A tak właśnie robili - na co są niezbite dowody.
Pojawiają się jednak jaskółki. W wyroku I FSK 752/17, na który powołuje się Rzecznik Praw Obywatelskich, NSA uznał, że wszczęcie postępowania karnego skarbowego byłoby nadużyciem prawa, gdyby jego celem było wyłącznie zawieszenie biegu terminu przedawnienia. Kolejna jaskółka przyfrunęła z Wrocławia. Tamtejszy Wojewódzki Sąd Administracyjny przypomniał, powołując się na Arystotelesa i aktualne orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), że istotą sądowej kontroli administracji jest ochrona wolności i praw jednostki w stosunkach z administracją publiczną (wyrok I SA/Wr 365/19). Nota bene niedługo NSA będzie rozpoznawał skargę kasacyjną od tego wyroku wniesioną przez Dyrektora Izby Administracji Skarbowej, któremu "Etyka Nikomachejska" Arystotelesa jakoś nie przypadła do gustu. Zobaczymy co sądzi o niej sąd drugiej instancji.
Oczywiście można postawić fundamentalne pytanie filozoficzno-prawne: czy zobowiązania podatkowe w ogóle powinny się przedawniać. Żeby na nie odpowiedzieć trzeba odróżnić przedawnienie terminu do określenia zobowiązania podatkowego i terminu egzekucji prawidłowo i prawomocnie określonego już zobowiązania podatkowego. Napiszę o tym w kolejnym felietonie, bo obawiam się, że złe sformułowanie zagadnienia prawnego, przed którym ma stanąć Trybunał Konstytucyjny posłużyć może jako pretekst do kolejnego uniku pod hasłem "podatki przecież trzeba płacić". Owszem - trzeba. Ale właściwie określone, z poszanowaniem konstytucyjnych praw obywatelskich. Żeby - jak żartowaliśmy za komuny - sprawiedliwość nie różniła się tym od sprawiedliwości społecznej, czym krzesło od krzesła elektrycznego.
Robert Gwiazdowski, prawnik, przewodniczący Rady Programowej Centrum im. Adama Smitha