Felieton Gwiazdowskiego: Wyższe podatki na ściąganie podatków
Pobór podatków kosztuje. Rząd - jak każdy przedsiębiorca - powinien szacować nie tylko wysokość wpływów podatkowych, ale także koszt ich uzyskania. Jeżeli przepisy podatkowe są zbyt skomplikowane, to koszty poboru podatków rosną, a zatem realny dochód z opodatkowania jest mniejszy.
"Chcąc obliczyć, ile rząd zyskał przez nakładanie podatków, należy od dochodu podatkowego brutto odciągnąć koszta poboru. Chcąc obliczyć, ile społeczeństwo zapłaciło, należy koszta poboru dodać do sumy, wyrażającej ilości, które wpłynęły do kas skarbowych z powodu nakładania podatków" - pisał już przed II wojną światową Adam Krzyżanowski.
Jeżeli przepisy podatkowe są zbyt skomplikowane, to koszty poboru podatków rosną, a zatem realny dochód z opodatkowania jest mniejszy. Co więcej, urzędnicy skarbowi pochłonięci są porównywaniem kolumn cyfr i stanowiących ich podstawę formularzy podatkowych, przez co efektywna kontrola podatników jest dużo gorsza, a szansa ukrycia się w tej mętnej wodzie przez nieuczciwych podatników znacznie większa.
Jeżeli statystycznie jeden podatnik może być skontrolowany raz na piętnaście lat, to zważywszy na pięcioletni okres przedawniania się zobowiązań podatkowych podatnik taki może być skontrolowany tylko w jednym z trzech okresów przedawnienia. Ewentualną "wpadkę" w jednym okresie pięcioletnim może zrekompensować sobie z nawiązką zyskami z pozostałych dziesięciu lat. Perspektywa kontroli raz na piętnaście lat jest zresztą średnią statystyczną - są podatnicy, którzy nie byli i nie będą kontrolowani w ogóle. Ta perspektywa wywołuje u niektórych z nich pokusę nie tylko unikania (legalnego zmniejszania podstawy opodatkowania lub wysokości podatku), ale nawet nielegalnego uchylania się opodatkowania, czego organy podatkowe nie mają szansy skontrolować.
Oczywiście w epoce Big Data i Artifical Intelligence organy podatkowe będą poprawiały analitykę i typowały do kontroli tych podatników, których deklaracje podatkowe będą odbiegały od przyjętych modeli. Taka analityka poprawi skuteczność kontroli, ale także... zwiększy jej koszty. Informatyka tania nie jest. Zapłacimy więc wyższe podatki na... ściąganie podatków.
Cytowany już Adam Krzyżanowski dodawał, że "prócz ofiar widocznych (uiszczenie podatków plus koszt poboru) ponosi społeczeństwo ofiary niewidoczne. Dopiero ogół ofiar wyraża obciążenie brutto społeczeństwa".
Do tych pierwszych należy poznawanie przepisów podatkowych, pozyskiwanie odpowiednich dokumentów, wpisy do ksiąg, przygotowywanie zeznań podatkowych, kopiowanie dokumentów, przygotowanie zeznań podatkowych przez wyspecjalizowanych doradców oraz czas i pieniądze wydawane na korespondencję z urzędami skarbowymi, kontrole, kary, sprawy sądowe, egzekucje oraz nieobliczalne koszty emocjonalne stosowania przymusu, w szczególności w obliczu częstych pomyłek proceduralnych urzędu skarbowego - o czym wie coś 20 tysięcy ofiar tak zwanej ulgi meldunkowej, o której już na tych łamach pisałem. Jest to istotne o tyle, że państwo nie ponosi żadnej odpowiedzialności za pomyłki kontrolerów skarbowych, które w całości przenoszone są na podatnika, który płaci dwukrotnie: raz łożąc na pensje dla kontrolerów skarbowych i koszty prowadzonego przez nich postępowania, drugi raz broniąc się przed nimi.
Jeszcze poważniejsze wydają się jednak straty pośrednie, nazywane "stratami ciężaru własnego" spowodowane zmniejszeniem produkcji i zmniejszeniem podaży pracy, zahamowanie gromadzenia kapitału, zmniejszenie liczby powstających przedsiębiorstw, uniemożliwienie rozwoju przedsiębiorstwom już istniejącym i działającym, inwestowanie ukierunkowane jedynie na zmniejszenie ciężaru podatkowego, a nie na wypracowywanie dochodu, unikanie płacenia podatków poprzez stosowanie sztucznych, choć legalnych zabiegów formalnoprawnych dla ograniczenia ciężaru podatkowego i wreszcie zwyczajne oszustwa podatkowe.
Oszacowanie tych kosztów pośrednich jest znacznie trudniejsze, gdyż ze swej natury nie są one dokładnie poznawalne. Kto może bowiem ocenić, ile przedsiębiorstw nie powstało z powodu wysokich stóp podatkowych i skomplikowanego systemu zeznań podatkowych?
Oczywiście wszelkie podatki oznaczają konieczność ponoszenia kosztów, które pomniejszają pobrany dochód. Gdy koszty te są zbyt wysokie, ekonomiści nazywają to zjawisko "kosztami balastowymi" (deadweight cost) systemu podatkowego. A są to dodatkowe koszty, całkowicie niezależne od kosztów przestrzegania przepisów podatkowych (compliance cost). Wielkość tych kosztów różni się w zależności od tego, jak ukształtowany jest system podatkowy. Dwa różne systemy podatkowe, które osiągają takie same dochody z pobranych podatków, mogą znacznie różnić się kosztami tego poboru.
Niektórzy amerykańscy ekonomiści próbowali określić wysokość strat, jakie ponosi gospodarka z tytułu pozyskiwania jednego dodatkowego dolara z podatków ponad istniejący poziom. Choć stosowali różne metody i odnosili swoje badania do różnych podatków, to można, uśredniając, przyjąć, że za każdym razem, kiedy władze federalne zabierają dodatkowego dolara z prywatnych rąk poprzez podatki, odbierają kolejne 30 centów dodatkowej wytwórczości. Choć wyliczenie to dotyczy gospodarki amerykańskiej, nie ma powodów aby przypuszczać, że znacznie odbiega od sytuacji istniejącej w innych państwach, w tym również w Polsce. Można więc śmiało przyjąć, że każda dodatkowa złotówka odprowadzonego podatku kosztuje dodatkowo 30 groszy.
A jest jeszcze podatek inflacyjny i podatki od tego podatku. Jak ryza papieru do drukowania i kserowania różnych dokumentów podatkowych kosztowała 10 zł (8,13 zł + 1,87 zł VAT), to teraz kosztuje 15 zł (12,20 zł + 2,80 zł VAT).
A teraz PiS uchwalił "Polski Ład". Będzie drożej. Napiszę o tym przy innej okazji.
Robert Gwiazdowski
Autor felietonu wyraża własne opinie.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami