Fiskus potrzebuje terapii wstrząsowej

Resort finansów blokuje gospodarkę. Tego wytrzymać się już nie da. Konieczna jest terapia wstrząsowa - twierdzą przedsiębiorcy.

Resort finansów blokuje gospodarkę. Tego wytrzymać się już nie da. Konieczna jest terapia wstrząsowa - twierdzą przedsiębiorcy.

O ocenę Ministerstwa Finansów (MF) zapytaliśmy znanych przedsiębiorców, przedstawicieli organizacji biznesowych oraz ekonomistów. Wynik naszej sondy jest druzgocący: wszyscy twierdzą, że resort finansów od lat hamuje polską gospodarkę i rujnuje firmy. Natomiast dziura budżetowa jak straszyła, tak straszy. Dlaczego? Bo każdy kolejny minister nie panuje nad podległym sobie resortem i jest zakładnikiem urzędniczego lobby.

Wrogość urzędników

Rada Przedsiębiorczości, skupiająca największe organizacje biznesowe, czeka na reakcję premiera Marka Belki na apel o pilne uzdrowienie resortu finansów. Na łamach "PB" jej przedstawiciele dają upust swoich frustracji i niezadowoleniu z polityki resortu.

Reklama

Wszyscy rozmówcy podkreślają, że rozumieją presję walki o dochody budżetu. Jednak ich sprzeciw budzą metody realizacji tego celu. Z naszej sondy wynika, że największym złem jest nieprzyjazny system fiskalny oraz urzędnicy resortu - kiepsko przygotowani do pracy, a na domiar złego - od lat hołdujący stereotypowi: podatnik - twój wróg nr 1. Nasi rozmówcy są przekonani, że nie ma innego wyjścia, jak przewietrzyć ministerstwo.

Bałagan w przepisach

W Polsce podatki są za wysokie. Jednak więcej problemów powodują niejasne i niechlujnie napisane przepisy podatkowe, z którymi kłopoty mają nawet eksperci. Co ustawa, to garść bubli. Przedstawiciele Rady Przedsiębiorczości są zdania, że ministerstwu nie zależy na dialogu. Wszelkie propozycje naprawy złych regulacji są lekceważone.

Urzędnicy resortu za wszelką cenę starają się wypompować z podatników jak najwięcej pieniędzy. Nie liczą się ze skutkami swoich działań, często - jak dowodzą wyroki sądów - bezprawnych. Nie interesuje ich, że błędne decyzje nierzadko skutkują likwidację miejsc pracy.

Bezradność ministrów

Pod lupę wzięliśmy okres urzędowania w resorcie trzech ministrów: Marka Belki, Grzegorza Kołodki i Andrzeja Raczki. Dlaczego? To ministrowie tej samej koalicji. Marek Belka został ministrem finansów w drugiej połowie 2001 r., czyli w okresie recesji gospodarczej. Resort uznał w owym czasie, że nieobniżanie podatków, lecz ich zwiększanie jest sposobem na zabezpieczenie interesów fiskalnych państwa. Na początku 2002 r. rząd przyjął program "Przede wszystkim przedsiębiorczość", który miał być kołem ratunkowym polskiej gospodarki. Pakiet zawierał wiele pożytecznych rozwiązań, ale ich spora część pozostała pustymi obietnicami. Tak samo było z wieloma innymi inicjatywami. Na obietnicach poprawy poprzestał mocno krytykowany przez środowiska biznesowe Grzegorz Kołodko oraz jego następca - Andrzej Raczko. Dziś apele o posprzątanie resortu Rada Przedsiębiorczości kieruje do polityka, który miał już szansę uczynić to trzy lata temu. Czy Marek Belka jako premier wykaże się większą odwagą niż minister Belka?

Ekonomiści i przedsiębiorcy o resorcie finansów

Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich
Ministerstwo Finansów nie tylko nie stwarza warunków sprzyjających wzrostowi gospodarczemu, ale wręcz hamuje polską gospodarkę. Wprowadza przepisy niekorzystne dla podatników. Na każdą propozycję Rady Przedsiębiorczości odpowiada lakonicznie, że zmniejszy wpływy do budżetu państwa, nie przedstawiając żadnych symulacji potwierdzających te obawy. Minister zachowuje się jak zwykły księgowy i poborca podatkowy. Urzędnicy skarbowi sprawiają wrażenie jakby jedynym ich zadaniem było ściągnięcie jak największych pieniędzy od podatników bez patrzenia na skutki swoich, nierzadko błędnych, decyzji. Minister jest zakładnikiem rzeszy urzędników, którzy od lat pracują w resorcie. Do tego dochodzi słabość merytoryczna. Urzędnicy często podejmują kontrowersyjne działania tylko dla zaspokojenia swoich ambicji. Obecnie przy okazji prac nad ustawą o swobodzie gospodarczej obserwujemy swoistą "różnicę zdań" między resortem finansów a gospodarki. Minister finansów chce pokazać, że jest ważniejszy. To nie służy gospodarce. Aby uzdrowić resort, należałoby przejrzeć jego kadry. Konieczne jest przewietrzenie resortu z ludzi przesiąkniętych ekonomią poprzedniej epoki.

Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych
Przede wszystkim jest to resort nie tknięty zmianami w okresie transformacji. Mimo upływu 15 lat nie zmieniła się w nim filozofia myślenia o gospodarce. Fiskus musi dbać o dochody budżetu państwa, ale wcale to nie oznacza, że musi być wrogiem podatników. Wiele wskazuje na to, że każdy minister jest zakładnikiem urzędników, i to nie on rządzi. Szczególnie niebezpieczni są ci, którzy od dawna pracują w resorcie i mają wpływ na jego politykę. Ci urzędnicy często realizują swoją politykę, a nie ministerstwa. Resort nie potrafi też współdziałać ze środowiskami przedsiębiorców w tworzeniu przepisów dobrych nie tylko dla budżetu, ale też korzystnych dla gospodarki. Dlatego musi przejść wewnętrzną restrukturyzację.

Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej
Ministerstwo Finansów dalekie jest od myślenia w kategoriach zwiększania wpływów podatkowych poprzez tworzenie korzystnych warunków dla rozwoju firm. Przykładem jest chociażby ostatnia dyskusja na temat ustawy o swobodzie gospodarczej, a zwłaszcza o wiążącej interpretacji przepisów podatkowych. Brak myślenia proprzedsiębiorczego widoczny jest wyraźnie w sposobie wprowadzania nowej ustawy o VAT, która zawiera mnóstwo niekorzystnych dla przedsiębiorców rozwiązań. Brak myślenia w kategoriach rozwoju przedsiębiorczości cechuje także przygotowana przez resort strategia podatkowa.

Tomasz Uchman, wiceprezes Business Centre Club
Ministerstwo Finansów jest w ostatnich latach jak dr Jekyll i mr Hyde. Powstają tam dobre i złe projekty. Nie da się ocenić działalności tego resortu jednoznacznie. Trudno uzyskać jakąś opinię czy informację, a często nie sposób zrozumieć projekt aktu prawnego. Trudno się wypowiedzieć o zasługach resortu w stymulowaniu gospodarki, bowiem nikt nie nakazał mu dbać o rozwój gospodarczy. Celem głównym jest równowaga budżetowa, i to jest pierwsza troska większości jego szefów. Z jednej strony panuje tam syndrom oblężonej twierdzy i atmosfera podejrzliwości, a z drugiej - gotowość do samonaprawy i organizowanie konkursów w rodzaju ,,Urząd skarbowy przyjazny przedsiębiorcy". Raz górę bierze nastawienie proreformatorskie, raz oportunizm i wycofanie z dobrze przyjętego programu zmian. Ta huśtawka nie pomaga rozwojowi gospodarki i nie zwiększa zaufania obywateli do państwa.
Aparat skarbowy przed II wojną światową był wynagradzany za rozwój przedsiębiorczości i wzrost wpływów podatkowych. Teraz jest wynagradzany za skuteczność tropienia nieuczciwości. Potrzebne są głębokie zmiany systemowe.

Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha
Działalność Ministerstwa Finansów jest zawsze częścią polityki rządów. Nie można jej odseparować i traktować jako autonomiczną. Za działalność resortu odpowiadają nie tylko kolejni ministrowie, ale przede wszystkim premierzy. Można wychwycić następującą prawidłowość: im więcej publicznych deklaracji o usuwaniu barier przedsiębiorczości i upraszczania podatków, tym mniej wolności w gospodarce i bardziej skomplikowany system podatkowy oraz wyższe realnie opodatkowanie. Obecny system podatkowy nie jest przyjazny. Nie zmieni tego nawet wydawanie wiążących interpretacji przepisów przez organy podatkowe. Spowoduje natomiast większy chaos związany m.in. z silną presją, w tym korupcyjną, na ich pracowników. Jeżeli podatki nie mogą być znacząco niższe, to niech nie będą głupie i szkodliwe. Ten system musi odejść.

Bohdan Wyżnikiewicz, Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową
Największym problemem jest zły i nieprzyjazny system podatkowy, co bardzo uderza w przedsiębiorców. Dramat polega na tym, że z jednej strony są podatnicy, a z drugiej ogromny deficyt budżetowy. I nie widać żadnych działań zmierzających do poprawy sytuacji. Wielkim problemem jest biurokracja resortu. Ministerstwo działa pod presją budżetu. Dla fiskusa najważniejsze jest ściąganie jak największych pieniędzy do budżetu bez refleksji nad negatywnymi skutkami takiej polityki dla podatników.

Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH, były doradca ministra finansów
Od czasu, kiedy Jerzy Hausner został wicepremierem odpowiedzialnym za politykę gospodarczą, Ministerstwo Finansów przejęło wyłącznie funkcje fiskalne. Jego rola została ograniczona do księgowego. Funkcja fiskalna jest ważna, ale istotą powinno być kształtowanie polityki finansowej i gospodarczej. Na sprawność resortu wpływa też jego organizacja i system zarządzania. Resort jest sterowany ręcznie. System fiskalny jest tak zbudowany, że np. urzędy skarbowe dostają polecenie z centrali. Proces tworzenia budżetu też daleki jest od nowoczesności. Standardy sięgają początku lat 90. W resorcie pracuje też mnóstwo dobrych ludzi, których potencjał nie jest wykorzystywany.

Rafał Antczak, ekonomista Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych
Obserwuję pewien atak na resort. Stał się chłopcem do bicia. Tymczasem on realizuje swoje funkcje. Musi dostosowywać się do decyzji parlamentu i polityków. W 70 proc. odpowiedzialni są zatem parlament i politycy. Resort jest tylko instrumentem. Jego wina polega na tym, że górę wzięli w nim prawnicy i księgowi, a nie ekonomiści.
Reforma powinna zacząć się od zmiany systemu podatkowego. Jestem za podatkiem liniowym. Wówczas zmieniłaby się funkcja resortu. Niepotrzebne byłyby tabuny prawników i księgowych, a resort zająłby się zarządzaniem finansami publicznymi, a nie egzekwowaniem marnych przepisów podatkowych.

Jan Guz, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych
Ministerstwo Finansów to bardzo specyficzny resort. Tam za każdą decyzją idą ogromne pieniądze. Tymczasem prawo jest niejasne i pozwala na wiele interpretacji. Dlatego współpraca z resortem jest trudna. Droga od inicjatywy do realizacji pomysłu jest niezwykle długa. Gdy sprawa wędruje z urzędu skarbowego przez izbę do ministerstwa, następująć zmiany interpretacji przepisów. To w tym resorcie najdłużej czeka się na odpowiedź na pytanie. Urzędnicy nie są otwarci na dialog.

Małgorzata Krzysztoszek, szefowa zespołu ekspertów PKPP
Z resortem finansów bardzo ciężko się rozmawia. Z innymi jest dużo lepszy kontakt. W przypadku resortu finansów nie ma w ogóle rozmowy. Urzędnicy wiedzą najlepiej, mają własne koncepcje, które trzeba przyjmować.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »