Inwestorzy i ciułacze, zapłacicie

Marek Belka, kandydat na wicepremierai ministra finansów w przyszłym rządzieSLD-UP, jest za wprowadzeniemod przyszłego roku podatku od zyskówkapitałowych.

Marek Belka, kandydat na wicepremierai ministra finansów w przyszłym rządzieSLD-UP, jest za wprowadzeniemod przyszłego roku podatku od zyskówkapitałowych.

Będzie to zapewne oznaczało także wprowadzenie podatku od zyskówod sprzedaży akcji, choć M. Belka przyznał,iż obecnie te zyski są raczej hipotetyczne.

Profesor Marek Belka przedstawił wczoraj niektóre szczegóły swojego planu stabilizacji finansów publicznych. Zapowiedział, iż maksymalny poziom deficytu w przyszłym roku to 40 mld zł. Aby niedobór budżetu sprowadzić do tej kwoty, z przewidywanych wcześniej przez resort finansów prawie 90 mld zł, potrzebne są cięcia wydatków oraz zwiększenie dochodów budżetowych. To ostatnie może zostać zrealizowane poprzez wprowadzenie podatku od zysków kapitałowych. - Jedną z rozważanych przeze mnie możliwości jest podatek od dochodów kapitałowych - stwierdził M. Belka. - Już i tak zobowiązaliśmy się wobec Unii Europejskiej, że zaczniemy go wprowadzać w 2003 r. Co więc szkodzi przyspieszyć ten termin o rok?Zaznaczył, że chodzi o opodatkowanie zysków np. z lokat czy obligacji, a nie samych oszczędności. Wprowadzenie tego podatku będzie też zapewne oznaczać opodatkowanie giełdy. - Mieliśmy już dyskusję na temat opodatkowania giełdy - powiedział M. Belka. - Są dwie koncepcje - opodatkowanie obrotu, co byłoby bardzo dotkliwe i nie wchodzi w grę, oraz opodatkowanie zysków z akcji. Wprawdzie w tej chwili te zyski są raczej hipotetyczne, jednak, zgodnie z zasadami, należy równo traktować wszelkie rodzaje lokat. Nie zdradził jednak, jak duże dochody miałoby przynieść budżetowi opodatkowanie zysków kapitałowych.

Reklama

- Trzeba porównać stosunkowo niewielkie środki z poboru podatku z kosztami wprowadzenia takiego rozwiązania. Narzędzia fiskalne stwarzają ryzyko dla rynku. Mówiąc obrazowo - to nie jest jeszcze czas strzyżenia owiec. Ta wełna jeszcze nie urosła. - Uważam, że w Polsce jest bardzo niski poziom oszczędności, a więc ich opodatkowywanie byłoby niedobre. Nie da się jedną ręką popierać inwestycji, a drugą opodatkowywać tych, którzy odkładają w czasie konsumpcję i pośrednio lub bezpośrednio inwestują. - Za wcześnie na to. Polska giełda nie jest jeszcze silna, a Polacy są zbyt biedni i nie mają możliwości uzyskiwania dochodów z wielu innych źródeł niż lokaty bankowe. Przedsiębiorcom potrzebne są kapitały do inwestowania, a te między innymi pochodzą z lokat, oszczędności bankowych i z inwestowania na giełdzie. Wyższe opodatkowanie zniechęciłoby do oszczędzania i uzyskiwania dochodów giełdowych, co odbiłoby się na kondycji przedsiębiorstw, a tym samym i sytuacji konsumentów. - Należy przede wszystkim podkreślić, że przychody z tytułu opodatkowania dochodów z zysków kapitałowych są bardzo niepewne. Wprowadzenie w życie takiego rozwiązania niesie ze sobą duże koszty, i to nie tylko dla urzędów skarbowych, ale i dla biur maklerskich, które są przecież pod kreską. W sumie operacja kosztowna, a efekt niepewny. Jestem przekonany, że polska giełda jest zbyt młodym rynkiem na wprowadzanie podobnych pomysłów w życie.

- Jest bardzo wiele rynków rozwiniętych znacznie bardziej niż GPW, na których nie ma podatku od zysków kapitałowych. Wszyscy wiemy, że budżet jest w złym stanie, ale szukanie pieniędzy za pomocą rozliczania dochodów inwestycyjnych to błąd. Poza tym, to działanie krótkofalowe, bowiem w długim okresie im większy i bardziej płynny rynek, tym lepiej dla gospodarki, a podatek na pewno nie pomoże w rozwoju GPW. - Proponowanie opodatkowania zysków kapitałowych przy obecnej koniunkturze rynkowej to nie najszczęśliwsze rozwiązanie - chociaż zrozumiałe w kontekście potrzeb budżetowych. Nie wiadomo, jakie byłyby wpływy z takiego podatku. Pamiętajmy, że osoby prawne już płacą podatek od zysków, a zwykłych graczy giełdowych pozostało naprawdę niewielu. Dodatkowo, w ostatnim czasie trudno mówić o budowaniu fortun dzięki inwestowaniu, a wręcz odwrotnie, większość ponosi straty. I w tym tkwi kolejny problem - jak będą rozliczane i kompensowane zyski i straty inwestycyjne. Nieco inna sprawa jest z opodatkowaniem odsetek i lokat. Taki ruch może stanowić zagrożenie dla utrzymywania depozytów w bankach. Po decyzji o opodatkowaniu potencjalne oszczędności mogą trafić do szarej strefy. Istnieje też możliwość, że zostaną zamienione na waluty obce lub nawet będą wytransferowane za granicę. Nie wszędzie bowiem dochody z lokat są rozliczane przez fiskusa.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: podatek | oszczędności | Belka | Marek | opodatkowanie | inwestorzy | Marek Belka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »