Jarosław Neneman: VAT jest problemem

- Dochody z akcyzy i podatków dochodowych są lepsze, ale VAT jest problemem. Dzięki odwróconemu VAT na elektronikę wpływy z tego podatku powinny się poprawić w drugiej połowie roku - mówił w Sejmie wiceminister finansów Jarosław Neneman.

Posłowie PiS pytali w czwartek w Sejmie o realizację dochodów podatkowych w 2015 r. Henryk Kowalczyk mówił, że ich realizacja jest znacznie niższa niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wskazał, że do końca lipca 2015 r. dochody podatkowe wyniosły 147,3 mld zł (54,6 proc. planu), a w ubiegłym roku sięgnęły 148 mld zł (59,7 proc. planu). Podkreślił, że szczególnie słaba jest realizacja podatków pośrednich: VAT i akcyzy.

Jego zdaniem, porównując plany i wykonanie procentowe, niedobór w podatkach pośrednich wynosi 16,5 mld zł. Kowalczyk pytał też, czy swoje zadanie spełniło wprowadzenie odwróconego VAT na niektóre towary, co miało zapobiegać wyłudzeniom.

Reklama

Wiceminister finansów Jarosław Neneman ucieszył się, że posłowie bardzo poważnie podchodzą do stanu finansów publicznych. - O tym trzeba dyskutować, mówimy o dużych pieniądzach, naszych wspólnych pieniądzach - zaczął.

Wyjaśnił, że za pierwsze półrocze dochody podatkowe państwa sięgnęły 122 mld zł i były o 7 mld zł niższe niż zaplanowano. Podkreślił, że patrząc na wpływy za lipiec, sierpień i wstępnie na wrzesień, to widać, że "jest lepiej".

- Faktycznie, brakuje nam trochę do planu, najgorzej jest w VAT. Za to podatki dochodowe idą lepiej. Na przykład w CIT jest ponad miliard złotych więcej. Pewnie wykonanie za cały rok będzie o wiele lepsze, niż by to wyglądało z wykonania półrocza. Dochody z akcyzy idą lepiej niż w tamtym roku - powiedział.

Wskazał, że do końca lipca dochody z akcyzy wyniosły 102 proc. dochodów analogicznego okresu ubiegłego roku. Zaznaczył, że bardzo dobrze idą dochody z akcyzy od alkoholu - stanowią 108 proc. ubiegłorocznych. - Słabiej idzie tytoń, mimo że nie było podwyżki - powiedział.

Neneman poinformował, że głównym dochodem państwa jest VAT, z którego wpływy są niższe niż w ubiegłym roku i niższe niż w planie. - W VAT nam brakuje 9 mld zł - powiedział. Wyjaśnił, że w tegorocznej ustawie założono wyższe o ok. 1 mld zł niż było w rzeczywistości wykonanie za ubiegły rok. Do tego dochodzi deflacja, która obniżyła dochody z VAT o ok. 2 mld zł. Dochodom z VAT nie pomogła też dobra sytuacja w handlu zagranicznym, bowiem stawka VAT od eksportu to 0 proc.

- Na ok. 1-1,2 mld zł szacujemy obniżenie wpływów z powodu instytucji tzw. podmiotu upoważnionego. To rozwiązanie, na którym przedsiębiorcom bardzo zależało, a które przesuwa moment płatności VAT przy imporcie (...). W tym roku ta instytucja okazała się wiele większym sukcesem niż planowaliśmy. Przesunięcie dochodów oznacza, że te dochody nie są zmarnowane, ale w tym roku się nie pojawią - powiedział. Zaznaczył, że trafią one do budżetu w przyszłym roku.

Wiceminister mówił, że patrząc na nieprawidłowości w handlu złomem i prętami stalowymi, to wprowadzenie odwróconego VAT na te towary skutkowało silnym wzrostem dochodów z VAT po kilku miesiącach. Neneman wskazał, że pojawiły się nadużycia w elektronice na "niewyobrażalną" skalę. - Polska nagle stała się eksporterem netto telefonów komórkowych, których nie jesteśmy producentem" - powiedział.

Zwrócił uwagę, że dlatego wprowadzono odwrócony VAT na część elektroniki, co spowodowało powrót sytuacji do normy - Polska znowu jest importerem netto elektroniki.

"W związku z tym uprawdopodobnione staje się twierdzenie, że w drugiej części roku dochody z VAT powinny się poprawić i to w sposób istotny. Co nie oznacza, że problem został rozwiązany, bo z telefonów komórkowych przestępcy przechodzą na twarde dyski - mówił.

Neneman przyznał, że mechanizm odwróconego VAT nie jest lekarstwem na walkę z wyłudzeniami VAT, bowiem przestępcy zmieniają towar, który służy im do wyłudzeń podatku. Według niego walka z przestępczością VAT-owską, niezależnie od tego, jaki będzie skład przyszłego parlamentu, powinna być absolutnym priorytetem. "To naprawdę poważny problem, nie tylko w skali Polski" - ocenił.

Maria Zuba zwróciła uwagę, że spadły wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych. - To oznacza, że w Polsce jest bieda, Polak nie kupuje, nie płaci i nie ma pieniędzy - mówiła. Pytała też o możliwość przywrócenia 22 proc. stawki VAT.

Neneman wyjaśnił, że dochody z PIT "idą bardzo dobrze", lepiej niż zakładano. - Teza, że społeczeństwo nagle zubożało jest nieprawdziwa. Bezrobocie spada, a fundusz płac rośnie, coraz więcej ludzi pracuje, więc dochody z PIT-u będą rosły, podobnie jak podatek dochodowy od osób prawnych - poinformował wiceminister.

Przypomniał, że obniżenie stawki VAT do 22 proc. zaplanowano na 2017 r. - Można było obniżyć stawkę wcześniej, ale wtedy nie sfinansowałoby się różnych rzeczy. To jest wybór polityczny - dodał.

- - - - -

Witold Modzelewski o VAT w Polsce

Komisja Europejska potwierdza katastrofalny stan najważniejszego źródła dochodów budżetowych państw Unii: straty w dochodach z VAT-u, wynikające z masowych oszustw i zorganizowanej, często po cichu afirmowanej przez władzę "działalności optymalizacyjnej", wyniosły w 2013 r. około 170 mld EURO, czyli ponad 15% dochodów z tego podatku państw UE.

Z tym podatkiem dzieje się od lat coś wyjątkowo niedobrego, a ten rok jest już tak zły, że resort finansów nie może ukryć klęski. Ma on swój "twórczy udział" w katastrofie, bo przedkładał projekty, które zwiększały tylko kwotę strat.

Przykładowo od połowy tego roku stworzono lukę, która "trafiła pod strzechy". Wie o niej każdy podatnik: wystarczy pozbierać po znajomych paragony fiskalne za konsumencki zakup paliw silnikowych, pójść na stację benzynową wymieniając te paragony na faktury i odliczyć połowę VAT-u. Proste?

Mimo formułowanych publicznie ostrzeżeń, że tak się stanie, nikt nie podjął próby prawnej eliminacji tego zjawiska np. poprzez zlimitowanie ilości odliczonego paliwa: wystarczyło tylko zmienić dziurawe przepisy.

Od 2011 roku zwiększono również listę towarów, od których w obrocie krajowym nie płaci się VAT-u (zaczęło się od złomu, potem dodano stal i miedź, teraz pozostałe metale kolorowe i elektronikę), mimo że każdy, kto ma jakieś pojęcie o tym podatku wie, że tzw. odwrotne obciążenie oznacza tylko bezwzględną utratę dochodów budżetowych.

Wiem, że się głupio czepiam, bo projektodawcy tych przepisów wiedzieli co czynią, robiąc dobrą minę do złej gry, a prawem podatkowym faktycznie rządzą lobbyści pod rękę z międzynarodowym biznesem doradczym.

Rząd już faktycznie przyznał się do klęski, bo założenia budżetu na przyszły rok przewidują drastyczne zwiększenie deficytu. Najbardziej zastanawiające jest to, że autorzy tej klęski stroją się w piórka ... obrońców interesu fiskalnego naszego kraju, jednocześnie popierając pomysły byłego prezydenta, aby "wszystkie wątpliwości rozstrzygać na korzyść podatników".

Pytam się: których podatników? Czy również tych, którzy specjalizują się w optymalizacji podatkowej? Przecież oni będą głównymi beneficjentami tej zasady, jeśli oczywiście jakieś szkodniki wprowadzi ją w życie.

Trzeba wyrzucić na śmietnik obecną ustawę o podatku od towarów i usług, a Polska, nie oglądając się na impotencję koncepcyjną unijnych biurokratów, musi zacząć ratować swój podatek. Potrzeba nam nowej ustawy, na którą nie będzie mieć wpływu ani klika lobbystów, ani "renomowane" (tak siebie same nazywają) firmy zajmujące się optymalizacją podatkową, która tu polega głównie na wyłudzania zwrotów tego podatku.

Witold Modzelewski, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Studiów Podatkowych

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »